Życie Polaków na Wyspach po Brexicie. Po wejściu Polski do Unii Europejskiej Wielka Brytania stała się jednym z najważniejszych celów migracji naszych rodaków, ale kraj, który kiedyś nazywano „funciakowym rajem” dziś już nie jest tak atrakcyjny, jak kiedyś. O przyczyny tego stanu rzeczy portal tvp.info zapytał przedstawicieli Polonii oraz eksperta w dziedzinie ekonomii. • W Wielkiej Brytanii mieszka ok. 700 tys. Polaków;• Wartość PKB na jednego mieszkańca w 2021 r. wynosiła w UK 44 tys. 979 dol., a w Polsce — 34 tys. 915 dol.; • Średnia krajowa w Polsce wynosi 7 155,48 zł, a średnia krajowa w Wielkiej Brytanii to 17843, 41 zł;• Zjednoczone Królestwo opuściło Unię Europejską po niemal 50 latach przynależności do wspólnoty 31 stycznia 2020 roku. Bartosz w Liverpoolu czuje się jak u siebieZ Bartoszem Lisowskim, który jest szefem stowarzyszenia Polskie Merseyside spotykamy się w samym sercu Liverpoolu przy pomniku królowej Wiktorii na Castle Street i jedziemy w spokojniejsze miejsce do Parku Everton, skąd rozpościera się widok na całe miasto, port i Zatokę Liverpoolską. Hrabstwo Merseyside, którego sercem jest ta zatłoczona metropolia, zamieszkiwane jest przez ok. 25 tys. Polaków.– Szkoda, że nie przyjechałeś wcześniej. Mieliśmy festiwal polskiego jedzenia – pogoda piękna, kilkaset osób – mówi Bartosz. Obaj jesteśmy zaskoczeni tym, że nie spotkaliśmy się, gdy przed laty mieszkałem i pracowałem w tym mieście. Należałem do tej grupy Polaków, która zdecydowała się opuścić Wielką Brytanię krótko po Brexicie.Bartosz, który przyleciał do Anglii w 2015 roku nawet o powrocie nie myśli. Mieszka tu wraz z partnerką i córką. Przyjechał na chwilę zarobić na dom. Planował, że po dwóch latach wróci do Polski. Później jednak założył szkółkę piłkarską. Odkrył wówczas, jak wiele osób z Polski potrzebuje wsparcia. W ten sposób zrodził się pomysł utworzenia swego rodzaju grupy wsparcia, a następnie stowarzyszenia Polskie Merseyside.Teraz centrum jego życia stanowi Liverpool. Tu jest jego dom, jego rodzina, przyjaciele i praca, która daje mu satysfakcję. Po niemal dziesięciu latach Bartosz czuje się tu całkowicie u siebie.Będąc fachowcem w branży sportowej czy fotografii i grafiki bez problemu znalazłby pracę nad Wisłą. Ale – jak wskazuje – tu nie chodzi o jego przyszłość. – Przyszłość córki, która ma dziś siedem lat jest najważniejsza, a tutaj możliwości ma większe. Ukończone w Liverpoolu studia cieszą się większym uznaniem na całym świecie. Jest tu dużo lepsza oferta kulturowa, sportowa i biznesowa. Z Liverpoolu można podbijać świat, z Jawora, skąd pochodzę, niekonieczne – mówi. – Chcę tutaj żyć; chcę, żeby moja córka się tu rozwijała. Są świetne uczelnie i bardzo dobre możliwości pracy. W Liverpoolu jest bezpiecznie – dodaje. BezpieczeństwoGdy pytam o to czy wraz z rodziną czują się tu bezpieczni, odpowiada, że chce, by jego dziecko dorastało i rozwijało się w Wielkiej Brytanii. Nie wybiela rzeczywistości. Wie, co dzieje się w innych miastach. Ale, że Liverpool zawsze był wielokulturowy to i problemy nie wydają się aż tak duże. Bartek dodaje też, że miejscowa ludność, czyli „scouserzy” cenią tradycję, spokój i... turystów. Bo miasto z turystyki żyje.– Oni pilnują porządku i nie pozwolą na żadne wyskoki, prowokacje czy też przestępstwa – podkreśla. Polskie MerseysidePolacy już do Wielkiej Brytanii raczej nie przyjeżdżają. Procedury migracyjne są zbyt skomplikowane. Od czasu do czasu pojedyncze osoby dołączają do mieszkających już tutaj rodzin.– Teraz pracy tutaj nie brakuje, jest raczej niedobór specjalistów więc jeśli ktoś ma jakiś pomysł na siebie i fach w ręku to sobie poradzi – mówi Bartek. Jak dodaje, większość z nich ułożyła sobie tutaj życie i nie planują powrotu do kraju. Jest jednak część osób, które doświadczają samotności, depresji, nie są w stanie sobie poradzić, więc zwłaszcza dla nich działa Polskie Merseyside, udzielając niezbędnej pomocy. Działa również ekipa wolontariuszy, którzy wspierają w załatwianiu spraw urzędowych. Ale Polskie Merseyside organizuje również rozmaite wydarzenia dla różnych osób: koncerty, festiwale, spotkania, wycieczki, warsztaty itd. Działa także polska biblioteka. – Chcemy wsłuchiwać się w potrzeby osób, które proszą nas o pomoc oraz wspierać integrację Polaków, którzy żyją z dala od ojczyzny – mówi Bartosz. Koniec „funciakowego raju”Inaczej niż Bartek sytuację naszych rodaków widzi redaktor naczelna portalu Londynek.net Adriana Chodakowska. Jak wskazuje, jej portal działa w Wielkiej Brytanii od 2002 roku. – Jako jedna z niewielu medialnych platform polonijnych na Wyspach miała okazję śledzić jak zmienia się sytuacja naszych rodaków w UK – najpierw po wejściu Polski do UE, później po Brexicie oraz po pandemii – wyjaśnia. – „Funciakowy raj” już nim nie jest – i wpłynęły na to nie tylko wspomniane wcześniej wydarzenia, ale także zmieniająca się sytuacja na rynku pracy w całej Europie. Dzisiaj, gdy funt kosztuje średnio 5 zł, czyli niewiele więcej niż euro, wielu Polakom w Zjednoczonym Królestwie często nie opłaca się dalej tam mieszkać i pracować – mówi Chodakowska. Drastyczny wzrost kosztów życiaJak dodaje, Ci, którzy planowali zostać na stałe i spłacają kredyty mieszkaniowe zaciągnięte w bankach w UK, też narzekają. – Koszty życia w ostatnich 2-3 latach wzrosły tak bardzo, że decyzje o powrotach nie są dzisiaj rzadkością. Polacy coraz częściej twierdzą, że standardy życia w Polsce są wyższe niż w UK, choć wciąż biorąc pod uwagę średnie zarobki Wielka Brytania znacznie wyprzedza Polskę – zaznacza. Życie po BrexiciePytana o to jak na życie Polaków wpłynęło wyjście Wielkiej Brytanii z UE stwierdza, że „Brexit jako taki nie miał większego wpływu na życie Polaków, którzy już mieszkali w UK i mogli się starać o pre-settled lub settled status (status osiedlenia, odpowiednik rezydentury)”. – Wydaje się jednak, że istotny jest tu aspekt psychologiczny i tocząca się od 2019 roku gorąca debata na temat rosnącej imigracji. Temat wyhamował na pewien czas przez pandemię, ale wrócił ze zdwojoną mocą dwa lata temu, gdy na łodziach i pontonach przez kanał La Manche zaczęło przybywać na Wyspy coraz więcej nielegalnych imigrantów– wskazuje. Jak dodaje, poprzedni rząd Partii Konserwatywnej nie radził sobie z tym problemem, a frustracje z tym związane były paliwem dla licznych organizacji z kręgu skrajnej prawicy. Antyimigranckie nastroje wciąż dochodzą do głosu i sprawiają, że i Polacy na Wyspach nie zawsze mogą czuć się mile widziani – nawet gdy już mają brytyjski paszport. CZYTAJ TAKŻE: Sikorski pozytywnie o brexicie. „W tym aspekcie pomógł Wielkiej Brytanii”Brakuje rąk do pracyPortal Londynek.net słynie z zamieszczania ogłoszeń dotyczących wynajmu czy pracy. Redaktor naczelna medium wskazuje, że ogłoszenia dotyczące wynajmu pokoi czy mieszkań wciąż cieszą się sporym zainteresowaniem, choć ich liczba nieco spadła po Brexicie. – Podobnie z ogłoszeniami o pracę – teraz mogą o nią aplikować tylko osoby będące tu na miejscu, posiadające status, wcześniej mogli przyjeżdżać i próbować szczęścia nasi rodacy z całej Polski. Konieczność posiadania wizy pracowniczej odstrasza i pomimo pewnych rządowych programów ułatwiających tę ścieżkę osobom chcącym pracować w sektorach, gdzie najbardziej brakuje rąk do pracy, zainteresowanie pracą w UK ze strony Polaków znacznie spadło – wskazuje.Jak podkreśla, nasi rodacy często byli ogromnym wsparciem dla brytyjskiego rolnictwa, gastronomii, hotelarstwa. Nie brakowało polskich pielęgniarek czy opiekunek osób starszych. – Teraz brytyjska służba zdrowia (NHS) przeżywa duży kryzys, wiele domów opieki musi się zamykać, bo brak personelu, a farmerzy biją na alarm, że nie ma kto im pomagać w zbiorach. Brytyjczycy nie palą się do prac fizycznych, a kryteria wiz pracowniczych dla osób z zagranicy się zaostrzają – wskazuje. Prof. Orłowski: Atrakcyjność Wielkiej Brytanii się radykalnie zmniejszyłaPortal tvp.info zapytał ekonomistę prof. Witolda Orłowskiego o przyczyny całej sytuacji. – O wszystkim decydują oczywiście przede wszystkim czynniki ekonomiczne. W roku 2004, gdy wstępowaliśmy do Unii Europejskiej brytyjska przeciętna płaca była ośmiokrotnie wyższa od polskiej i dlatego, że był większy PKB i dlatego, że funt był mocny – wyjaśnił.Prof. Orłowski wskazał, że dzisiaj przeciętna płaca brytyjska jest 2,5-3-krotnie wyższa od polskiej, co wciąż oznacza dużą różnicę, ale zważywszy na znacznie wyższe koszty życia w Wielkiej Brytanii atrakcyjność finansowa radykalnie się zmniejszyła. – Wówczas w Polsce było 20 procent bezrobocia, a dzisiaj praca jest do znalezienia. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że spora część migrantów trafia na pracę poniżej swoich kwalifikacji zdobytych wcześniej w kraju to oczywiście oznacza, że atrakcyjność finansowa życia w Wielkiej Brytanii radykalnie się zmniejszyła. Nie mówię, że jest gorzej niż w Polsce, ale mamy radykalny spadek – podkreślił naukowiec.„Nowe kłopoty Wielkiej Brytanii”Zwrócił także uwagę na „nowe kłopoty w Wielkiej Brytanii”. – Migranci muszą postawić sobie pytanie czy będą mile widziani w sytuacji, gdy mamy do czynienia z różnego rodzaju napięciami – wskazał.Ekonomista przypomniał również, że Wielka Brytania jest obecnie w „dość nieciekawej sytuacji gospodarczej”.– Rzeczywiście perspektywy od czasu Brexitu wyraźnie się pogorszyły – powiedział. – To wszystko oznacza, że nie tyle nie opłaca się, co po prostu raj się skończył – stwierdził prof. Orłowski. CZYTAJ TAKŻE: Brexit: nowe zasady wchodzą w życie. Utrudnią życie polskim przedsiębiorcom