Do kontaktu z Secret Service miało dojść dopiero po strzelaninie. Snajperzy SWAT, którzy byli na służbie podczas ataku na Donalda Trumpa, zapewniają, że nie mieli kontaktu z Secret Service. Twierdzą, że pierwszy raz komunikowali się z agentami dopiero po strzelaninie, a kogoś na dachu zauważyli na długo wcześniej. James Woods, snajper z oddziału SWAT przydzielonego do udziału w wiecu Donalda Trumpa powiedział w wywiadzie dla telewizji ABC News, że przed zamachem nie było żadnego kontaktu między jego oddziałem a Secret Service.„Mieliśmy odbyć spotkanie informacyjne z członkami Secret Service, kiedy przybędą; to się nie wydarzyło” – zapewnił snajper.CZYTAJ TAKŻE: Sprawca zamachu na Trumpa wyszukiwał informacje na temat zabójcy Kennedy'egoWoods twierdzi, że on i jego zespół byli na pozycjach na kilka godzin przed tym, jak Trump pojawił się na scenie Butler Farm Show, ale do pierwszego kontaktu jego oddziału z agentami Secret Service doszło dopiero po strzelaninie. Wtedy było już „za późno” – podkreślił.Z kolei „The New York Times” opublikował wymianę wiadomości między policyjnymi snajperami obecnymi na miejscu, z której wynika, że osobę na dachu zauważono na co najmniej dwie godziny przed strzałem w stronę Trumpa. W oświadczeniu dla ABC rzecznik Secret Serice odmówił odpowiedzi na zarzuty Woodsa i powiedział, że agencja „jest zobowiązana do lepszego zrozumienia tego, co wydarzyło się przed, w trakcie i po próbie zamachu na byłego prezydenta Trumpa, aby zapewnić, że nigdy więcej się to nie zdarzy”.Zamach na Donalda TrumpaDo zamachu na Donalda Trumpa doszło 13 lipca podczas wiecu w Pensylwanii. 20-letni napastnik zdołał oddać strzały z karabinu typu AR-15 z dachu budynku znajdującego się około 150 metrów od przemawiającego kandydata na prezydenta USA. Trump został postrzelony w ucho, a Crooks – zabity przez snajperów.Dwie godziny przed rozpoczęciem wiecu wyborczego Crooks z odległości około 200 metrów przez 11 minut z drona obserwował scenę, z której potem przemawiał były prezydent.CZYTAJ TAKŻE: Jak mogli przegapić zamachowca? Szefowa Secret Service „grillowana” w KongresiePodczas przesłuchań w Kongresie dyrektorka Secret Service Kimberly Cheatle mówiła, że nie wie, dlaczego na dachu budynku, z którego strzelał napastnik, nie było ochrony. Przyznała, że jej agenci dwukrotnie dostali sygnały o obecności Crooksa, jednak o wadze zagrożenia zorientowali się dopiero wtedy, gdy ten zaczął strzelać.Ostatecznie Kimberly Cheatle podała się do dymisji. „Biorę pełną odpowiedzialność za niedociągnięcia w zapewnieniu bezpieczeństwa. W świetle ostatnich wydarzeń z ciężkim sercem podjęłam trudną decyzję o rezygnacji ze stanowiska dyrektora” – napisała Cheatle w cytowanej przez AP wiadomości do personelu agencji.