Nowelizacja czeka na podpis prezydenta. Ustawa nowelizująca kodeks karny przeszła przez Sejm i trafi teraz na biurko prezydenta Andrzeja Dudy. Chodzi o zmianę definicji gwałtu. Ta obowiązująca do tej pory opierała się na przemocy, groźbie lub podstępie stosowanym przez sprawcę. Nowa bazuje na kategorii braku zgody. – Czekałyśmy na to wiele lat – mówi posłanka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic, wnioskodawczyni projektu. W piątek Sejm odrzucił senacką poprawkę zakładającą roczne vacatio legis, co oznaczałoby, że ustawa weszłaby w życie za rok. Podczas głosowania nikt nie wstrzymał się od głosu; za było 247 posłów, przeciw – 186. Teraz ustawa trafi do podpisu prezydenta Andrzeja Dudy, który będzie miał 21 dni na podjęcie decyzji. Mimo braku zgodyZgodnie z obowiązującym prawem – prawie stuletnim – obecnie w definicji zgwałcenia kluczowa jest zastosowana przemoc, groźba bezprawna lub podstęp. „Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego, podlega karze pozbawienia wolności od lat dwóch do 15” – brzmi przepis przed nowelizacją.Według nowelizacji z 28 czerwca za zgwałcenie uznawane będzie doprowadzenie innej osoby do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną, podstępem lub w inny sposób mimo braku zgody. To zmiana, o którą środowiska kobiece apelowały od lat, i konieczność wprowadzenia której na państwa sygnatariuszy nakłada konwencja stambulska.Dlaczego? Dla uproszczenia procedur i poszanowania godności osób, które zostały zgwałcone. Zbyt często pojawiają się kuriozalne uzasadnienia umorzeń lub wyroków uniewinniających, jak w sprawie młodej nastolatki, która został zgwałcona przez swojego starszego kuzyna. Sąd uznał, że gwałtu nie było, ponieważ ofiara nie krzyczała. Prawniczka mec. Danuta Wawrowska, autorka projektu stwierdziła, że „jest to historyczna chwila i ogromny sukces”.– Zmiana poszerza przede wszystkim zakres podmiotowy, to oznacza, że osoby, które do tej pory nie były objęte ochroną jako osoby pokrzywdzone, teraz ten status będą miały. O to chodziło, bo celem zmiany kodeksu karnego było zwiększenie zakresu penalizacji zgwałcenia, obcowania płciowego albo innej czynności seksualnej bez zgody takiej osoby. Dlaczego? Do tej pory nie było takich zapisów w kodeksie karnym, a praktyka stosowania przepisów była bardzo zawężona. Oznaczało to, że w świetle rygorystycznego orzecznictwa przestępstw przeciwko wolności seksualnej nie traktowano jako takich, jeśli nie występowała przemoc – wyjaśnia prawniczka.Zobacz też: „Miała na imię Liza”. Ulicami Warszawy przeszedł marsz przeciwko przemocy [WIDEO]I dodaje: Najważniejsze jest uznanie podmiotowości osoby doświadczającej przemocy seksualnej i zamiana domniemania zgody na domniemanie niezgody. Posłanka Anita Kucharska-Dziedzic mówiła w Senacie, że nowelizacja wyczerpuje zobowiązania wynikające z konwencji stambulskiej. Dodała, że „zgoda” w polskim prawodawstwie jest z definicji świadoma i dobrowolna, dlatego zrezygnowano z tych określeń zgody w nowelizacji Kodeksu karnego. Mrówcza praca i taniecParlamentarzystka zdradziła też kulisy pracy nad nowelizacją definicji gwałtu.– To są 4 lata pracy sejmowej, które zaczęłam z mecenas Danutą Wawrowską i klubem Lewicy, to 4 lata ciężkiej pracy posłanek i posłów, który ten pomysł wsparli. Mrówcza praca w komisjach, ekspertyzy i konsultacje i w efekcie bardzo rzadka rzecz w Sejmie i Senacie - projekt głosowany ponad jakimikolwiek podziałami. Aż 335 głosów za w sejmie przy 426 głosujących (44 przeciw) i aż 69 głosów ZA w Senacie przy 90 głosujących (3 przeciw). To była naprawdę wyjątkowa sytuacja – podkreśliła Kucharska-Dziedzic.Posłanka wnioskodawczyni dodaje, że obie izby parlamentu pokazały, że dyskusja parlamentarna może być merytoryczna, z pełnym poszanowaniem dla uwag, wątpliwości i pytań obawiających się zmian czy nierozumiejących ich potrzeby.– Wszyscy chcieli stworzyć jak najlepsze przepisy dla realizacji założeń wnioskodawców projektu. Ja jestem bardzo zbudowana postawami parlamentarzystów – stwierdziła.To także mrówcza praca aktywistek. Tych, które na co dzień wspierają kobiety po doświadczeniu gwałtu, i tych – choć to często te same osoby – które robiły wszystko, by zwrócić uwagę na problem przemocy seksualnej wobec kobiet i konieczność zmiany prawa.To dlatego w lutym 2024 roku aktywistki i polityczki zatańczyły w Sejmie w ramach akcji „Nazywam się Miliard“. To ogólnoświatowy ruch, którego celem jest protestowanie przeciwko przemocy i dyskryminacji ze względu na płeć. W tym roku kobiety chciały wytańczyć zmianę definicji gwałtu, bo „tylko tak znaczy tak“.Zobacz także: Tabletki gwałtu to już przeżytek. Nowa metoda zwyrodnialcówArtykuł 36.Z artykułu 36. Konwencji stambulskiej wynika, że najważniejszym elementem w definiowaniu przestępstw seksualnych jest zgoda na seks u osoby pokrzywdzonej, a raczej – brak takiej zgody. To jedyne, co ma znaczenie – nie deliberowanie, czy stawiała opór lub czy sprawca używał przemocy. Ważne jest jedynie, czy wyraziła dobrowolną zgodę na to, co się stało.Do tej pory w polskim prawie, jak podkreśla Amnesty International, element zgody na seks nie występował. Rzecznik Praw Obywatelskich wskazywał, że zgodnie z art. 197. Kodeksu karnego zgwałcenie jest przestępstwem tylko wówczas, gdy czynność seksualna jest wymuszona przez sprawcę za pomocą przymusu, groźby lub podstępu. Fakt, że do tej pory zarówno zgwałcenie, jak i inne przestępstwa seksualne były definiowane poprzez stopień przemocy użytej przez sprawcę, bezradność ofiary czy zaistnienie groźby prowadził, jak wynika ze stanowiska GREVIO, czyli grupy ekspertek i ekspertów Rady Europy ds. przeciwdziałania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, że nie wszystkie formy przemocy seksualnej były karane w Polsce. Szczególna ustawaTo rewolucja, na którą organizacje zajmujące się pomocą ofiarom przemocy seksualnej czekały od lat.– Do tej pory w przypadku przestępstwa zgwałcenia patrzyliśmy w sposób szczególny na sprawcę, czy on na pewno nie zauważył, że kobieta nie wyraziła zgody. Dzisiaj dokonujemy rewolucji w patrzeniu na tę sytuację i chcemy zwrócić uwagę na ofiarę – mówił senator Krzysztof Kwiatkowski z KO.Zobacz również: Indie. Podejrzany o gwałt na Polce zatrzymanySenator Magdalena Kochan (również KO) podkreślała, że to „szczególna ustawa”, ponieważ „problem, którego dotyka, jest w przestrzeni publicznej od wielu lat”. Senator podkreśliła też, że dzięki zmianie „godność tych, którzy zostali pokrzywdzeni, zostanie doceniona przez prawodawstwo i te ofiary będą mogły wierzyć, że państwo stoi po ich stronie”.Ze statystyk policyjnych wynika, że w Polsce co roku dochodzi do około 1,5 tys. gwałtów, jednak organizacje pomocowe, między innymi Feminoteka, która od lat wspiera kobiety, liczba ta jest dziesięciokrotnie większa. Oznacza to, że tylko jeden gwałt na 10 jest zgłaszany. Ofiary odczuwają wstyd i strach przed tym, co spotka je podczas postępowania. Często są wtórnie wiktymizowane, a cały ciężar dowodzenia, że do zgwałcenia faktycznie doszło, przerzucony jest na ofiarę. Jak wynika z danych zebranych przez „Dziennik Gazetę Prawną”, połowa zawiadomień dotyczących gwałtu, składanych na policji i w prokuraturze, kończy się umorzeniem. Jeśli już do sprawy dojdzie, wyrok skazujący bardzo często wydawany jest w zawieszeniu. U ofiar budzi to uzasadnione poczucie niesprawiedliwości i krzywdy.Teraz to się zmieni.Według Kucharskiej-Dziedzic „dla wszystkich, którzy doświadczyli gwałtu, ta zmiana oznacza, że już nie zostaną odesłani z policji do domu dlatego, że nie mają śladów pobicia i stosowania przemocy”. – Policja i prokuratura będą musiały zanalizować każdy przypadek, ponieważ brak zgody jest przesłanką zgwałcenia. Do tej pory przesłanką zgwałcenia była przemoc, była groźba karalna i postęp. To jest zmiana rewolucyjna – uważa posłanka.Przeczytaj także: Szokująca zbrodnia w Warszawie. „Ofiarą mogła być każda z kobiet” [WIDEO]