Polka zadowolona po zwycięstwie. – Myślę, że Francuzi zrobili wspaniałe show, to była chyba najlepsza ceremonia, jaką widziałam i na pewno na długi czas pozostanie wszystkim w pamięci – powiedziała liderka światowego rankingu tenisistek Iga Świątek po zwycięstwie 6:2, 7:5 nad Rumunką Iriną-Camelią Begu w pierwszej rundzie igrzysk olimpijskich w Paryżu. Pierwszy mecz Świątek w turnieju olimpijskim ze znacznie niżej notowaną Rumunką, która zajmuje 136. miejsce w rankingu, miał być spokojnym wejściem w igrzyska, jednak spotkanie odbiegało od łatwych i przyjemnych. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim secie Polka notowała długie fragmenty nerwowej, niezbyt dobrej gry.– Mój poziom trochę falował, było trochę więcej napięcia niż zazwyczaj, ale pierwsze rundy nigdy nie są łatwe, więc daję sobie jeszcze przestrzeń, żeby wejść tutaj w odpowiedni rytm i w odpowiednią grę. Popełniłam sporo błędów i wynik nie był korzystny, jednak najważniejsze to, że w trzech ostatnich gemach poprawiłam swój poziom – oceniła spotkanie liderka światowego rankingu.„Najlepsza ceremonia”Świątek nie uczestniczyła w defiladzie sportowców podczas piątkowej ceremonii otwarcia na Sekwanie ze względu na wczesny sobotni mecz. Zdradziła, że nie obejrzała całej uroczystości na żywo, ale nadrobiła rano w sobotę.– Nie oglądałam całej ceremonii, chciałam się wyspać, a mimo wszystko jak oglądam takie rzeczy, to pojawia się dużo emocji i dumy. Rano trochę nadrobiłam, jestem szczęśliwa, że tenis został doceniony, ponieważ ta dyscyplina na to zasługuje – podkreśliła Polka, nawiązując do Hiszpana Rafaela Nadala i Amerykanki Sereny Williams, którzy podczas ceremonii nieśli ogień olimpijski. – Myślę, że Francuzi zrobili wspaniałe show, to była chyba najlepsza ceremonia, jaką widziałam i na pewno na długi czas pozostanie wszystkim w pamięci – zakończyła Świątek.Trudne warunkiPolska tenisistka mogła się poczuć jak podczas French Open nie tylko dlatego, że turniej olimpijski jest rozgrywany na tych samych kortach, co drugi Wielki Szlem w sezonie, ale także ze względu na warunki. Podobnie jak w pierwszym tygodniu wielkoszlemowej imprezy, pierwszego dnia igrzysk w Paryżu od rana padało. Mecz Świątek z Begu rozgrywany był więc pod zamkniętym dachem, co nieco utrudniło grę tej pierwszej.– Warunki sporo się zmieniły, bo większość treningów rozegrałam, kiedy było gorąco i piłki „skakały”. W tym spotkaniu zrobiły się trochę ciężkie, czasami mój top spin nie działał tak, jak zazwyczaj. Tak samo było na początku French Open i nie przywiązuję się do tego – stwierdziła najlepsza obecnie polska tenisistka, która we French Open triumfowała już czterokrotnie, w tym m.in. w tym roku trzeci raz z rzędu.Kolejną rywalką Polki będzie Francuzka Diane Parry lub Nadia Podoroska z Argentyny