Będą wnioski do prokuratury. Na dzisiejszym posiedzeniu komisji śledczej w sprawie wyborów kopertowych zostanie przedstawiony projekt raportu z jej prac. Jak zapowiedział w programie „Bez trybu” w TVP Info jej były przewodniczący Dariusz Joński, w efekcie zostanie złożonych kilkanaście zawiadomień do prokuratury – m.in. dotyczące premiera Mateusza Morawieckiego oraz prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. – Politykom grozi do 10 lat pozbawienia wolności – ocenił Joński. Komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych przedstawia w czwartek projekt raportu końcowego ze swoich prac. Jak poinformowała jej przewodnicząca Magdalena Filiks, komisja zagłosuje również nad sporządzeniem wniosków do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez osoby odpowiedzialne za przygotowanie wyborów. Posłowie PiS wnosili, że widzą raport po raz pierwszy, więc chcą, żeby dziś nie głosować nawet przygotowania tych wniosków.Jednak Filiks powiedziała, że właśnie dlatego, że raport będzie dziś pierwszy raz przedstawiony, nie odbędzie się głosowanie nad złożeniem przez komisję zawiadomień do prokuratury, a jedynie za ich sporządzeniem.Czy wybory kopertowe były legalne?W maju część członków komisji zapowiedziała, że planują złożenie zawiadomień do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Mateusza Morawieckiego, marszałek Sejmu IX kadencji Elżbietę Witek, b. ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, b. szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego, a także byłe kierownictwo Poczty Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych oraz prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego za „sprawczość kierowniczą”.Ujawniamy. To znajdzie się w raporcie komisji śledczejKomisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych bada legalność, prawidłowość oraz celowość działań podjętych w celu przygotowania i przeprowadzenia wyborów Prezydenta RP w 2020 r. w formie głosowania korespondencyjnego. Od 19 grudnia 2023 r. do 24 maja komisja odbyła 26 posiedzeń, na których przesłuchała 33 świadków i biegłych.Wybory prezydenckie, zgodnie z zarządzeniem marszałek Sejmu z lutego 2020 r., miały odbyć się 10 maja 2020 r. w formule głosowania korespondencyjnego z powodu epidemii COVID-19. Jednak 7 maja Państwowa Komisja Wyborcza poinformowała, że ponieważ obowiązująca regulacja prawna pozbawiła PKW instrumentów koniecznych do wykonywania jej obowiązków, głosowanie 10 maja 2020 r. nie może się odbyć. Ostatecznie wybory odbyły się 28 czerwca (I tura), a głosowano w lokalach wyborczych.Ostatnie posiedzenie komisji, na którym ma zostać przegłosowany końcowy raport, zaplanowano na przełom sierpnia i września. Będzie alternatywny raport PiSKomisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych nie służyła wyjaśnieniu czegokolwiek, służyła tylko za "zasłonę dymną" dla nieudolności rządu premiera Donalda Tuska - uważają politycy PiS, którzy poinformowali w czwartek o przygotowaniu własnego raportu z prac komisji.Zdaniem wiceszefa komisji Krzysztofa Szczuckiego (PiS) komisja „nie służyła wyjaśnieniu czegokolwiek, służyła tylko za zasłonę dymną dla nieudolności rządu premiera Donalda Tuska”. W jego ocenie „wtedy, kiedy rząd nie potrafił i nadal nie potrafi rozwiązywać podstawowych problemów społecznych, trzeba było odciągnąć uwagę opinii publicznej igrzyskami politycznymi”.W opinii Szczuckiego w czwartek na posiedzeniu komisji politycy stanowiący jej większość będą prezentowali raport, który „mają już napisany od początku i żadni świadkowie nie byli im potrzebni”. Zdaniem posła PiS „ich raport nie ma nic wspólnego z prawdą i z faktami”. Przekonywał jednocześnie, że raport, który sporządzili członkowie komisji z klubu PiS, oddaje rzeczywistość i fakty.– Chcemy podsumować to, co jednak zgromadziliśmy do grudnia poprzedniego roku i co, można powiedzieć, potwierdziliśmy na komisji śledczej podczas tych siedmiu miesięcy – mówił inny poseł PiS Przemysław Czarnek. – Po pierwsze, wybory na 10 maja 2020 roku zostały zarządzone zgodnie z obowiązkiem konstytucyjnym przez panią marszałek Sejmu. Po drugie, pani marszałek Sejmu nie miała najmniejszych podstaw prawnych do przesuwania tych wyborów, bo nie istniał żaden przepis, który by jej na to pozwalał – mówił polityk.– Po trzecie, w międzyczasie wybuchła pandemia koronawirusa i poszukiwaliśmy takich rozwiązań, które dawałyby możliwość przeprowadzenia koniecznych wyborów, bo kończyła się kadencja prezydenta Andrzeja Dudy i państwo polskie zostałoby bez głowy państwa i bez możliwości również zastępowania głowy państwa – kontynuował Czarnek.