To efekt niedawnego głosowania w Sejmie. Protest pod Sejmem „Aborcja! Tak!”. Najmocniejsze z haseł OSK: „Wyp...”, które aktywistki wykrzykiwały w przeszłości do polityków PiS, skierowane było najczęściej pod adresem dwóch polityków koalicji 15 października: szefa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza i posła Koalicji Obywatelskiej Romana Giertycha. Pierwszy podczas głosowania nad dekryminalizacją aborcji 12 lipca zagłosował przeciwko (podobnie jak większość posłów PSL), drugi nie wziął udziału w głosowaniu, za co został zawieszony przez premiera Donalda Tuska w prawach posła klubu KO.Manifestacja Strajku Kobiet przed SejmemRozpoczęta chwilę po godz. 18.00 demonstracja zgromadziła kilkaset osób – kobiet i mężczyzn, młodych i w dojrzałym wieku (były m.in. działaczki zgromadzone w inicjatywie Polskie Babcie). W tłumie powiewały flagi biało-czerwone, unijne i tęczowe. Protestujący mieli kartonowe transparenty z odręcznie wypisanymi hasłami, m.in: „Piekło kobiet”, „Nie chcę umierać na ciążę”, „Dość czekania. Czas wywiązać się z obietnic”.Marta Lempart z OSK przypomniała ze sceny, że wyborcy koalicji 15 października w dniu wyborów do rana stali przed komisjami wyborczymi, by oddać głos.– Dostaliście te stołki dzięki nam. Oddajcie je, skoro się wam nie podoba elektorat – powiedziała.Przeczytaj także: „Same to ogarniemy”. Strajk Kobiet chce wymusić zmianę prawa aborcyjnegoW ocenie aktywistki w Sejmie są „dwie koalicje” – KO z Lewicą i PiS, Konfederacji i PSL.Strajk Kobiet żąda dymisji Kosiniaka-Kamysza– Żądamy dymisji Władysława Kosiniaka-Kamysza. Nie chcemy hipokryty w rządzie – powiedziała Lempart i w ostrych słowach zwróciła się do wicepremiera i szefa MON: „Hipokryto, oddaj stołek, przyłożyłeś rękę do piekła kobiet”.W słowach skierowanych do premiera Tuska stwierdziła, że poparcie dla legalizacji aborcji mógłby wyegzekwować od posłów PSL metodą „jeden głos – jeden stołek”, czyli odbieraniem intratnych stanowisk w razie głosowania przeciwko takim przepisom.Do lidera ludowców zwróciła się również Natalia Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu, który pomaga kobietom w aborcjach.– Może powinnam przeprosić, że robiąc aborcję 11 lat temu, nie zadzwoniłam do o Władysława Kosiniaka-Kamysza zapytać o zgodę? – pytała retorycznie ze sceny.Zgromadzony pod Sejmem tłum skandował m.in. „Giertych, oddaj mandat” i – również do niego – „Przeproś kobiety”. Przeczytaj także: Głosowanie w sprawie aborcji. Polacy ostro ocenili decyzję posłów [SONDAŻ]Podczas wystąpień aktywistek swoje hasła wykrzykiwali do mikrofonów przeciwnicy aborcji ustawieni kilkadziesiąt metrów od sceny OSK. Wśród nich była jedna z liderek tego środowiska Kaja Godek. Demonstrantów obu zgromadzeń oddzielał kordon policji i radiowozy. „Mordercy!”, „Ratuj życie” i „Aborcja to zabójstwo” – skandowano. Emitowany był też płacz dziecka.Incydenty na manifestacji. Interweniowała policjaChwilami dochodziło do wymiany haseł między obiema demonstracjami. Po haśle przeciwników aborcji „Piekło dzieci” zwolennicy aborcji dodawali „Jak ksiądz gwałci”. Na hasło „Aborterki do więzienia” druga strona odpowiadała: „Do więzienia chyba wy!”.Organizatorki protestu OSK dwukrotnie prosiły o interwencję policję, kiedy obok sceny pojawiły się przedstawiciele telewizji Republika, uznając, że zakłócają oni zgromadzenie. Aktywistki nie chciały obecności tej stacji podczas manifestacji i prosiły protestujących, by nie rozmawiali z jej dziennikarzami.Tuż przed końcem zgromadzenia przed Sejmem pojawił się wychodzący z budynku Władysław Kosiniak-Kamysz.– Do PiS i Konfederacji, ty demokrato od siedmiu boleści – krzyknęła w jego stronę ze sceny Lempart. Tłum wołał: „Do dymisji”.Protest zakończył się kilka minut po godz. 19.00. – Widzimy się za każdym razem, gdy będzie trzeba – powiedziała na zamknięcie zgromadzenia Lempart.