Będą protesty. Po tym jak Sejm zagłosował przeciwko dekryminalizacji aborcji, Lewica zapowiada, że projekt złoży ponownie. Roman Giertych z KO – który nie głosował – znowu mówi o konieczności „kompromisu”. Strajk Kobiet wzywa natomiast na protesty pod Sejmem. Co dalej z ustawami aborcyjnymi? W lutym szef Lewicy Włodzimierz Czarzasty komentował o tym, że „Hołownia i Kosiniak-Kamysz blokują legalną aborcję”. Po tych słowach marszałek tłumaczył, że żadnego mrożenia projektów nie było, a zwłoka w procedowaniu przepisów projektów liberalizujących prawo wynikała ze specyfiki sejmowych procedur. Podczas gdy prace nad projektem „dużej ustawy aborcyjnej” trwają, ten dotyczący zniesienia kar za pomoc w aborcji przepadł w Sejmie w głosowaniu 12 lipca. Chodziło o zmianę obecnej sytuacji. Więzieniem ryzykuje i aktywistka, która pomaga w zdobyciu tabletek, i mąż, który wiezie żonę do kliniki w Czechach czy lekarz, który przeprowadza aborcję. Za przyjęciem dekryminalizacji głosowało 215, przeciwko – 218. Dwie osoby wstrzymały się od głosu, pięciu posłów koalicji nie wzięło udziału.Co dalej z ustawą o aborcji? Prezydent postawił sprawę jasnoNie głosowali między innymi Roman Giertych, Agnieszka Buczyńska i Paweł Zalewski. To dlatego szef Klubu Koalicji KO Zbigniew Konwiński wnioskował u Donalda Tuska o ukaranie polityków. Wówczas premier oznajmił, że zawiesza Giertycha i Sługockiego. Ustawa ratunkowaDekryminalizacja to jeden z kilku projektów dotyczących aborcji złożonych w Sejmie. Polityczki koalicji, ale i aktywistki skupione wokół Strajku Kobiet, Federy czy Aborcyjnego Dream Teamu mówią o nim jako o „planie minimum” i „ustawie ratunkowej”. Prezentująca projekt w Sejmie posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska mówiła: „To rozwiązanie na ten moment najbardziej optymalne, oczekiwane społecznie i spójne, jeśli chodzi o logikę i prawo”. Prezydent Andrzej Duda, pytany, czy podpisze ustawę, oznajmił, że nie, bo „aborcja to zabijanie ludzi”. Prezydentowi wytknięto wówczas, że myli pojęcia, gdyż proponowane przepisy nie dotyczą liberalizacji samej ustawy aborcyjnej z 1993 roku Kompromis?Nazywana mylnie „kompromisem aborcyjnym”, dopuszczała aborcję jedynie w trzech ściśle określonych przypadkach: kiedy ciąża była następstwem czynu zabronionego, czyli gwałtu lub kazirodztwa, stanowiła zagrożenie dla zdrowia i/lub życia kobiety lub gdy płód miał nieuleczalne i/lub letalne wady. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku wyeliminował z tej listy przesłankę dotyczącą wad płodu. Dekryminalizacja aborcji. Sejm zdecydował o losach projektuPropozycja depenalizacji aborcji dotyczyła jedynie artykułu 152 Kodeksu karnego, który brzmi: „Kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Tej samej karze podlega, kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub ją do tego nakłania”. Żukowska po głosowaniu zapowiedziała, że Lewica ponownie złoży projekt dekryminalizacji pomocy w aborcji. – Nie poddajemy się. Będziemy walczyć do skutku. Aż skończy się piekło kobiet w Polsce – dodała. Kobieta ma zdecydować, czy ścigaćInne zdanie na ten temat mają Grzegorz Schetyna, Roman Giertych czy politycy Trzeciej Drogi, a szczególnie PSL-u. Giertych argumentował, że wystarczy w przypadku aborcji do 12. tygodnia zmienić tryb ścigania i wprowadzić przepis, że pomoc i podżeganie do aborcji jest ścigane tylko na wniosek kobiety, która jej wcześniej dokonała. – One by decydowały, czy ścigać czy nie. Może to się wydawać karkołomne, ale jeśli uznaliśmy, że kobieta nie może być karana za aborcję, to ta propozycja jest tylko pójściem o krok dalej – przekonywał. Jak dodał, pozostawiłby tę kwestię kobietom i ich sumieniom, a zdjął odpowiedzialność z lekarzy ratujących zdrowie i życie kobiety. Giertych nie zagłosował w sprawie aborcji. Tusk: zostanie zawieszonyNa ten pomysł – zdaniem aktywistek w istocie karkołomny i mijający się z celem – szybko zareagowała ministra równości Katarzyna Kotula. – Pan się zajmie tym, na czym podobno zna się pan najlepiej – rozliczaniem swoich eks kolegów – mówiła. – Przeciwnik praw kobiet, który stchórzył w głosowaniu w sprawie częściowej depenalizacji aborcji, chce dziś grać rolę „rozjemcy”. Dziękujemy, ale nie potrzebujemy – dodała Kotula. Zdaniem Schetyny nie ma sensu po raz drugi składać projektu Lewicy, bo trzeba pokazać, że „koalicja przegłosowuje trudne projekty”, a nie „znowu zderzy się z brakiem większości”, co szkodzi skuteczności i polityce. Wskazał, że i tak potrzebna jest aprobata PSL-u.Obietnice wyborczeJakości demokracji szkodzi jednak także niedotrzymywanie wyborczych obietnic i ignorowanie potrzeb, o czym przypomina Strajk Kobiet. Wraz z Federą, Aborcyjnym Dream Teamem i innymi aktywistami organizuje we wtorek pod Sejmem protesty.„90 proc. wyborców i wyborczyń koalicji 15 października jest za dekryminalizacją aborcji. 78 proc. wyborczyń i wyborców PSL chce nie tylko dekryminalizacji, ale i legalizacji aborcji. Mimo to posłowie i posłanki PSL (poza czterema wyjątkami) zagłosowali, razem z PiS i Konfederacją przeciwko projektowi dekryminalizacji aborcji – czyli przeciwko oczekiwaniom własnego elektoratu. To się więcej nie może powtórzyć – we wtorek głośno im o tym przypomnimy” – piszą organizatorki protestu. – To głosowanie było potwierdzeniem, że premierem w Polsce nie jest Donald Tusk, tylko Władysław Kosiniak-Kamysz, a wicepremierem jest Roman Giertych. Myślę, że nie po to ludzie szli głosować 15 października – mówiła Marta Lempart, jedna z inicjatorek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Z sondażu przeprowadzonego przez SW Research na zlecenie „Rzeczpospolitej” wynika, że negatywnie o wyniku głosowania wypowiada się prawie połowa ankietowanych – 46 proc.„Same to ogarniemy”Tymczasem w Sejmie czekają jeszcze trzy projekty ustaw. Dwa liberalizujące prawo aborcyjne, autorstwa Lewicy i Koalicji Obywatelskiej i jeden Trzeciej Drogi, który zakłada powrót do tak zwanego kompromisu. O tym, że żaden to kompromis, ale zakaz z trzema wyjątkami, będący wynikiem handlu prawami kobiet, aktywistki mówią od dawna. I zapowiadają, że żadnych kompromisów już nie będzie, a jedyną drogą do zapewnienia kobietom pełni praw jest liberalizacja drakońskiego prawa. Choć premier Tusk zapowiedział że na listach wyborczych KO nie będzie miejsca dla zwolenników zakazu aborcji – na razie, przynajmniej do końca kadencji prezydenta Dudy, na liberalizację nie ma co liczyć, nawet jeśli ustawa przejdzie przez Sejm. Dlatego Strajk Kobiet bierze sprawy we własne ręce, zapowiadając: „Same to ogarniemy”.Nowe przepisy w Niemczech. Chodzi o kobiety planujące aborcjęJak? Dzięki Europejskiej Inicjatywie Obywatelskiej. To procedura, zgodnie z którą UE może stworzyć mechanizm finansowy wspierający państwa członkowskie, które dobrowolnie przyłączające się do polityki równej opieki aborcyjnej dla wszystkich pozbawionych dostępu do niej. To ponad 20 mln kobiet w UE. Nie tylko w Polsce czy na Malcie, gdzie aborcja jest niemal całkowicie zakazana, ale także w Austrii czy Niemczech, gdzie aborcja jest legalna, lecz płatna, oraz Chorwacji i Włoszech, gdzie zabieg jest trudno dostępny ze względu na klauzulę sumienia. Żeby osiągnąć cel, SK potrzebuje miliona podpisów w całej Europie. Swoje poparcie i podpis można złożyć tutaj.