Co powiedział językoznawca? Jeszcze nie ucichła burza po tym, jak prof. Jerzy Bralczyk powiedział na antenie TVP Info, że psy nie umierają, lecz zdychają, a w innym programie językoznawca stwierdził, że zwrot „adoptowanie zwierząt” również uważa za niestosowny. – O wiele bardziej niestosowne wydaje mi się używanie słowa, które do tej pory odnosiło się do przysposabiania dziecka, czyli adopcja. Adoptowanie jest procesem niezwykle złożonym i odpowiedzialnym – powiedział. W ostatnim programie „100 pytań do…” gościem był znany i ceniony językoznawca prof. Jerzy Bralczyk. Wiceprzewodniczący Rady Języka Polskiego był pytany o „osoby ludzkie” i „nieludzkie”, czyli zwierzęta. – Jednak co ludzkie, to ludzkie. Jestem starym człowiekiem i preferuję te tradycyjne formuły i sposób myślenia. Nawet mówienie, że choćby najulubieńszy pies umarł, będzie dla mnie obce. Nie, pies niestety zdechł – powiedział językoznawca. Dodał jednak, że bardzo lubi zwierzęta. Jeden z dziennikarzy zapytał, dlaczego nie można powiedzieć, że pies umarł. – A dlaczego zwierzę żre, ma mordę czy paszczę, sierść, a nie włosy? – odpowiedział profesor. Jerzy Bralczyk potwierdził swoje słowa w programie Pawła Sito na kanale Reset Obywatelski w serwisie YouTube. I poszedł o krok dalej. – Jeszcze bardziej niestosowne, o wiele bardziej niestosowne, wydaje mi się używanie słowa, które do tej pory odnosiło się do przysposabiania dziecka, czyli adopcja. Adoptowanie jest procesem niezwykle złożonym i odpowiedzialnym. Adoptowanie człowieka, kogoś, kogo będzie się uważało za swoje dziecko, które prawnie także będzie taką funkcję pełniło, to jest sprawa niezwykle poważna i odnoszenie jej do zwierzęcia może mieć charakter wyłącznie metaforyczny i okazjonalny – powiedział Bralczyk.