Są ranni. Co najmniej jeden policjant i pięcio protestujących odniosło obrażenia po zamieszkach, do których doszło w pobliżu portu w La Rochelle na zachodzie Francji. Powodem protestów jest budowa ogromnych zbiorników irygacyjnych. W sobotę o świcie do terminalu portowego wkroczyło około 200 osób, w tym rolnicy na traktorach. Celem było zablokowanie doku i magazynów jednej z dużych firm zajmujących się przetwórstwem. Kilkadziesiąt minut później na miejscu zjawiła się policja i wyparła protestujących, używając do tego gazu i armatek wodnych, ale zamieszki przeniosły się do miasta.Zamieszki we Francji Według policji protestowało około 3,5 tys. osób. – Wielu z nich miało kominiarki – powiedział agencji AFP policjant pragnący zachować anonimowość. Na jednym z nagrań widać, jak funkcjonariusze są atakowani koktajlami Mołotowa.W ciągu kilku godzin zniszczone zostały przystanki autobusowe, biuro ubezpieczeniowe i supermarket. Zobacz także: Zamieszki w Nowej Kaledonii. Są ofiary śmiertelneZdaniem uczestniczki protestów Agnes Denis reakcja policjantów była „całkowicie nieproporcjonalna”. Zbiorniki irygacyjne powodem protestów we FrancjiPowodem protestów jest budowa ogromnych sztucznych zbiorników irygacyjnych. W założeniu mają być one napełniane zimą, a latem służb do nawodnienia pól w okresie suszy. Protestujący mają inne zdanie. – Nowe zbiorniki nie są budowane po to, aby pomóc w uprawianiu żywności małym rolnikom, tylko aby wspierać największych graczy na rynku – powiedział Julien Le Guet, rzecznik organizacji Bassines Non Merci czyli tłumacząc na polski „zbiorniki, nie dziękuję”.