„Nie można zapłacić za jedzenie”. Globalna awaria systemów IT doprowadziła do paraliżu wielu ważnych instytucji na całym świecie – cierpią media, szpitale, giełda, a także wiele lotnisk. Jako pierwsze o problemach informowały lotniska w Australii, m.in. to w Sydney, które uziemiło wszystkie loty.– Na lotnisku w Sydney pierwsze loty zaczęto odwoływać ok. godz. 17:30. Później zaczęły padać terminale i bankomaty. Nie ma możliwości zapłacenia za jedzenie. Nie ma możliwości wypłacenia pieniędzy – donosi z Australii dziennikarka TVP Info, Karolina Bereza. – Całe lotnisko stoi – informuje i dodaje, że nie działają również infolinie i aplikacja, do której odsyłani są pasażerowie oczekujący na swoje loty.Podkreśla także, że problem nie dotyczy jedynie lotów krajowych, ale także międzynarodowych, a na tablicach sukcesywnie pojawiają się kolejne informacje o odwoływanych lotach, nawet z godziny 22:00. – Wielu ludzi zrezygnowało. Wróciło do domu lub skorzystało z hotelu – mówi.Zmiana planu podróży lub nocleg w hoteluNocleg w hotelu to jedno z rozwiązań, które zalecają linie lotnicze. Nie dla wszystkich może to jednak być takie proste. – Padają również propozycje tego, by przenocować w najbliższym hotelu przy lotnisku, ale to też nie jest proste. Nie działają systemy rezerwacyjne, hotele nie przyjmują także płatności kartą – komentuje dziennikarka.Zobacz także: W związku z awarią szpitale odwołują operacjePasażerowie mogą także wybrać inny środek transportu, np. pociąg. W wielu przypadkach może to jednak oznaczać aż kilkanaście godzin podróży. Dodatkowo pojawia się też problem z systemami rezerwacyjnymi – podobnie, jak w przypadku samolotów, nie wiadomo, o której odjada pociągi. – Nikt nie potrafi mi powiedzieć, o której wylecę – podsumowuje.