Kto pomógł? Za listem potwierdzającym, że Marcin Romanowski ma europejski immunitet, stoi związana z PiS wiceszefowa polskiego przedstawicielstwa przy Radzie Europy – pisze w piątek „Gazeta Wyborcza”. „Błąd prokuratury jest bezsporny. Wystarczyło powiadomić o sprawie Radę Europy i uprzedzić, że delegat ma uchylony immunitet poselski i będzie wniosek o areszt. We wszystkich dotychczasowych przypadkach nie było zastrzeżeń do stosowania odpowiedzialności karnej dla delegatów za przestępstwa popełnione w kraju” – powiedział „Wyborczej” poseł, który wiele lat zasiadał w Zgromadzeniu.Zdaniem dziennika o zaniedbaniu polskie władze (MSZ, MS) powinny być zaalarmowane przez działające przy Zgromadzeniu Parlamentarnym RE przedstawicielstwo naszego kraju. Tak się nie stało, choć przedstawicielstwo ma status ambasady. Na jego czele stoi Jerzy Baurski, który w tych dniach był poza placówką. Jego zastępczynią jest radca Magdalena Marcinkowska.CZYTAJ TAKŻE: Skomplikowana sprawa Marcina Romanowskiego„Według ustaleń resortu spraw zagranicznych, po zatrzymaniu Romanowskiego urzędniczka powiadomiła za to Sekretariat Generalny Zgromadzenia. 16 lipca w trybie pilnym spotkali się Sekretarz Generalna, stały doradca prawny oraz przewodniczący Rousopoulos. Ten ostatni był obecny online. Błyskawicznie sporządzono list chroniący Romanowskiego, a potem wysłano go do Marszałka Sejmu, Szymona Hołowni. Ten przekazał dokument prokuraturze, która musiała o liście powiadomić sąd” – czytamy.Gazeta napisała, że jej informatorzy z MSZ wskazują, że Magdalena Marcinkowska nie jest w tej układance przypadkową osobą. W Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego była bliską współpracowniczką min. Piotra Glińskiego, po odejściu z MKiDN dostała stanowisko w strukturach UNESCO, w końcu trafiła na placówkę do Strasburga. W najbliższych dniach kończy swoją misję – zauważył dziennik.