Kłótnia przy alkoholu zakończyła się tragedią. Sąd Najwyższy postanowił, że sprawę zabójstwa profesora AGH Jana Targosza ma jeszcze raz rozpatrzyć Sąd Apelacyjny w Krakowie. Uwzględniając kasację zalecił, by powołano trzeci zespół biegłych, który zbada czy, a przede wszystkim – z jakiego powodu, sprawca mógł być niepoczytalny w chwili zdarzenia. Do zabójstwa profesora Jana Targosza doszło w nocy z 5 na 6 lipca 2022 roku w jego domu na osiedlu w Nowej Hucie. Prokuratura ustaliła wówczas, że przed zdarzeniem mężczyzna spotkał się ze swoim kolegą z lat szkolnych i wspólnie pili alkohol. W pewnym momencie spotkanie przerodziło się w awanturę i doszło do rękoczynów. Leszek O. – jak przekazali śledczy – zabił Jana Targosza, zadając mu serię ciosów tępym narzędziem. O tym, co wydarzyło się w nocy, służby zawiadomił sam Leszek O. Został on zatrzymany przed domem zmarłego; był wtedy pod wpływem alkoholu i nie mógł wyjaśnić, jaki był przebieg tego zdarzenia. W sprawie zebrany został materiał dowodowy w postaci między innymi śladów krwi z miejsca zabójstwa, wyników sekcji zwłok i fragmentów nagrania z telefonu komórkowego, które przedstawiają częściowy przebieg zdarzenia. Leszkowi O. przedstawiono „zarzut zabójstwa, przy uwzględnieniu, że sprawca działał w stanie niepoczytalności”. W maju 2023 roku krakowski sąd zdecydował, że Leszek O. trafi do zakładu psychiatrycznego.Różne opinie biegłych Opierając się na opinii biegłych Sąd Apelacyjny orzekł, że Leszek O. istotnie działał w stanie niepoczytalności, ale zamiast do zakładu psychiatrycznego skierował go tylko na terapię. Stąd właśnie rozpatrywana w czwartek kasacja wniesiona przez prokuraturę, która wskazywała przede wszystkim na wybiórcze potraktowanie dowodów, a przede wszystkim tych z ekspertyz biegłych. Sędzia sprawozdawca Marek Pietruszyński nie ukrywał, że sąd stanął przed skomplikowanym problemem. O ile oba zespoły biegłych zgodziły się, że Leszek O. był niepoczytalny w chwili zdarzenia, o tyle na przyczynę tego stanu wskazywały odmienną. Biegli powołani w pierwszej instancji mówili o krótkotrwałym epizodzie psychotycznym, a w drugiej o „innym zakłóceniu stanu psychicznego”. Istota problemu polega na tym, że to „inne zakłócenie” nie jest chorobą psychiczną. Tymczasem z najsurowszego środka zapobiegawczego, jakim jest umieszczenie w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym, sąd może skorzystać tylko w przypadku choroby psychicznej lub upośledzenia umysłowego. Dlatego Leszek O. wyszedł na wolność pod warunkiem, że będzie korzystał z zaleconej przez lekarzy terapii.Potrzebna była konfrontacja – Na etapie odwoławczym zabrakło konfrontacji między tymi biegłymi – tłumaczył sędzia Pietruszyński. – Sąd nie zadał im pytań, nie doprowadził do konfrontacji między tymi zespołami biegłych – uzasadniał uwzględnienie kasacji. Zdaniem SN należy też ustalić, czy podejrzany dostrzega ryzyko, konsekwencje, jakie mogą wynikać z zakłócenia w jego centralnym ośrodku nerwowym, na które wskazywali biegli. W związku z tym SN w czwartek uwzględnił kasację, uchylił wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia przez Sąd Apelacyjny w Krakowie. Zalecił też, by powołano trzeci zespół biegłych, który nie będzie mógł się zapoznać z opiniami swoich poprzedników. Ma on „dokonać retrospekcji stanu psychicznego podejrzanego” i wypowiedzieć się zarówno w kwestii jego ewentualnej niepoczytalności w chwili zdarzenia, jak i jej przyczyn. Jan Targosz był doktorem habilitowanym inżynierem, profesorem Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie na Wydziale Inżynierii Mechanicznej i Robotyki.