Konsekwencje tragicznego wypadku. Rumuński parlament zwiększył w poniedziałek roczną (na lata 2024-2025) kwotę odstrzału niedźwiedzi brunatnych z 220 do 481 w celu uregulowania populacji tych zwierząt. Zmiany prawne uchwalono pilnie po śmierci turystki, którą w ubiegłym tygodniu zaatakowała niedźwiedzica. Parlamentarzyści przegłosowali projekt zmian prawnych na nadzwyczajnej sesji zwołanej w reakcji na tragiczną śmierć 19-latki na popularnym szlaku górskim Jepii Mici w górach Bucegi w Karpatach. Zmiany mają zapobiec atakom niedźwiedzi, których populacja według władz „wymknęła się spod kontroli”.Podczas sesji deputowani uczcili pamięć zabitej we wtorek turystki minutą ciszy.Rumunia ma największą populację niedźwiedzi w Europie, pisze agencja Reutera. W ubiegłym tygodniu minister środowiska ocenił ją na 8 tys. (w rzeczywistości może być większa) i przyznał, że „wymknęła się ona spod kontroli”.Problem nie jest nowy – niedźwiedzie, którym nie wystarcza pożywienia, schodzą do siedlisk ludzkich, przede wszystkim w celu poszukiwania jedzenia na śmietnikach. Atakują też zwierzęta hodowlane, a w niektórych przypadkach także ludzi.Nie tylko rząd, ale także władze lokalne w regionach, gdzie jest szczególnie dużo niedźwiedzi (m.in. okolice Doliny Prahova i Braszowa oraz okręg Harghita), stali się obiektem krytyki. Nawet prezydent Klaus Iohannis powiedział, że gdy dojdzie do tragedii, politycy reagują punktowo, są emocje i posiedzenia rządu, a następnie „idziemy dalej”.Po tragedii na szlaku Jepii Mici problem niedźwiedzi jest na ustach najważniejszych ludzi w kraju, a premier Marcel Ciolacu zapowiedział ekspresowe zmiany prawne w sprawie regulowania liczebności populacji w kontrolowany sposób. Zaznaczył przy tym, że nie będzie zgody na swobodne zabijanie zwierząt, lecz będzie to możliwe tylko w najbardziej zagrożonych regionach.Krytycy władz oceniają, że lokalne władze często nie znają lub nie realizują przepisów, które pozwalają na eliminację agresywnych niedźwiedzi i osobników zagrażających ludziom i zwierzętom hodowlanym.Okoliczności śmierci turystki w górach Bucegi wstrząsnęły opinią publiczną – ofiara została (na oczach swojego chłopaka) porwana przez niedźwiedzia w chwili, gdy dzwoniła na numer ratowników 112. Zwierzę pociągnęło ją za sobą, a następnie zarówno ono, jak jego ofiara spadły z dużej wysokości. W sekcji zwłok dziewczyny miała się znaleźć informacja zarówno o obrażeniach zadanych przez niedźwiedzia, jak i wywołanych przez upadek.Z danych ministerstwa środowiska wynika, że w ciągu ostatnich 20 lat (do marca br.) w Rumunii ofiarami niedźwiedzi padło 26 osób, a obrażenia w wyniku ich ataków odniosły 274 osoby.