Domagał się jednej rzeczy. Podczas wiecu wyborczego w stanie Pensylwania Donald Trump został postrzelony przez 20-letniego napastnika. Były prezydent został ranny w ucho. Telewizja CNN ujawniła rozmowę, jaką tuż po zamachu odbył z ochraniającymi go agentami Secret Service. Polityk miał do nich dość zaskakującą prośbę. Donald Trump przemawiał do wyborców podczas wiecu w Butler, gdy nagle w jego stronę padły strzały. Oddał je 20-letni Thomas Matthew Crooks, znajdujący się na dachu jednego z pobliskich budynków. Jedna z kul trafiła byłego prezydenta w ucho. Pozostałe strzały spowodowały śmiertelne obrażenia jednej z osób zgromadzonych w tłumie i poważnie raniły dwie inne osoby.Po strzałach polityk został natychmiast otoczony przez agentów Secret Service. Telewizja CNN ujawniła zapis rozmowy, jaką były prezydent odbył z nimi tuż po zdarzeniu. Gdy upewniono się, że zamachowiec nie żyje, chcieli odeskortować Trumpa w bezpieczne miejsce. Ten miał jednak niecodzienne żądanie.Zobacz także: Zamach na Trumpa: Media puściły w obieg fejka. I to jakiegoTrump: „Pozwól mi wziąć moje buty, pozwól mi wziąć moje buty”.Agent 1: „Trzymam pana, trzymam pana”.Trump: „Pozwól mi włożyć buty”.Agent 2: „Proszę uważać, pana głowa jest zakrwawiona”.Agent 1: „Proszę pana, musimy ruszać do samochodu”.Trump: „Pozwól mi włożyć buty”.Agent 3: „Ok”.Trump: „Czekaj, czekaj, czekaj”.Chwilę później polityk uniósł do góry dłoń zaciśniętą w pięść i wykrzyknął trzy razy „walka!”, na które publiczność odpowiedziała mu oklaskami. Gdy agenci sprowadzili w końcu Trumpa z podium i ruszyli w kierunku samochodów, tłum skandował „USA! USA! USA!”.