Kobieta żąda ogromnego zadośćuczynienia. W wypadku na A1 zginęła rodzina z dzieckiem, a podejrzany o jego spowodowanie – Sebastian M. odjechał z miejsca zdarzenia. Zatrzymano go w Dubaju. Po tragedii do sieci trafił wizerunek jego żony, nazywano ją „morderczynią”. Teraz kobieta składa kolejne pozwy i domaga się ogromnego zadośćuczynienia. Do zdarzenia doszło 16 września ubiegłego roku po godz. 19 na autostradzie A1 w Sierosławiu (pow. piotrkowski, woj. łódzkie). W pożarze auta zginęła trzyosobowa rodzina, rodzice oraz ich pięcioletni syn. Sebastian M. jest podejrzany o spowodowanie wypadku.Wobec mężczyzny toczy się postępowanie ekstradycyjne. Przebywa obecnie na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Został zwolniony zgodnie z tamtejszymi przepisami z aresztu po tym, jak wpłacił kaucję. Zastosowano wobec niego zakaz opuszczania terytorium ZEA oraz odebrano mu paszport.Hejt na żonę Sebastiana M.Pierwszy pozew żona Sebastiana M. złożyła przeciwko internaucie rozpowszechniającemu jej zdjęcie i publikującemu negatywne komentarze pod jej adresem na stronach placówek medycznych, w których pracowała. „Gazeta Wyborcza” dotarła do treści pozwu, w którym wskazano, że ujawnienie wizerunku żony Sebastiana M. wywołało falę hejtu, kobieta zaś straciła pracę. Teraz domaga się od internauty 200 tys. zł zadośćuczynienia. Pozwany również został fotograf ślubny, który wbrew umowie zamieścił zdjęcia pary na stronie internetowej. Żona Sebastiana M. pozwała także portal Wykop.pl. Kobieta domaga się przeprosin oraz 500 tys. zł zadośćuczynienia.CZYTAJ TAKŻE: Prokuratura: podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku Sebastian M. opuścił aresztZadośćuczynienie na cele charytatywneW oświadczeniu przesłanym redakcji „Faktu” kobieta przekazała, że jej i jej bliskim grożono śmiercią i okaleczeniem. Jak podkreśliła, „pozbawiono jej pracy i możliwości zarobkowych, zszargano dobre imię na każdy właściwie możliwy sposób”.Żona Sebastiana M. zapewnia, że środki uzyskane w ramach zadośćuczynienia zostaną przekazane w całości na cele charytatywne.