O co chodzi z przetargiem przegranym przez PKP Cargo. Sebastian Kaleta i politycy Prawa i Sprawiedliwości utyskują w mediach społecznościowych na nieudolny zarząd PKP Cargo. Prezes spółki poinformował, że stracono intratny kontrakt, bo członek zarządu nie odebrał telefonu w czasie aukcji internetowej. Tyle że chodziło mu o członka starego zarządu, powołanego jeszcze w czasach PiS. Co więcej, w rozmowie z portalem tvp.info ów menedżer zaprzecza, że opisana sytuacja w ogóle miała miejsce. Poseł Suwerennej Polski Sebastian Kaleta napisał 10 lipca na Facebooku o przegranym przez PKP Cargo przetargu na przewóz 1 mln ton węgla z elektrowni Połaniec. „Dlaczego? Bo członek zarządu PKP Cargo nie odebrał telefonu w czasie aukcji internetowej i nie złożył oferty. Wygrała czeska spółka ČD Cargo. Uśmiechnięta Polska” - wyjaśnił Kaleta (pisownia postów oryginalna).W jednym z komentarzy Kaleta doprecyzował, że sprawa ujrzała światło dzienne po dwóch miesiącach, a poinformował o niej sam prezes PKP Cargo. „Pasmo ‘sukcesów’ nowego prezesa, jak nie zwolnienia 30 proc. załogi i kilku tysięcy pracowników, to nieudolny zarząd. Tylko Polski szkoda” - skwitował.Komentujący post posła PiS również utyskiwali na władze PKP Cargo, a nawet na rząd i premiera. „Dziekujemy tym co na Tuska i jego banda głosowali”, „kompetentni ludzie jak mówił Pan Donald”.Niedługo później, również 10 lipca, posta o podobnej treści opublikował na X działacz młodzieżówki Prawa i Sprawiedliwości Oskar Szafarowicz. Jeszcze kilka godzin później - już 11 lipca - posłanka PiS Anna Kwiecień zamieściła na Facebooku zrzut ekranu wpisu Kalety.Ale internauci szybko ustalili, że coś tu nie gra. „Pan @sjkaleta pisząc o przegranym przetargu i uśmiechniętej Polsce zapomniał wspomnieć, że chodzi o byłego członka zarządu z czasów PiS” - napisał 11 lipca jeden z użytkowników X. I miał rację. Skontaktowaliśmy się ze służbami prasowymi PKP Cargo i potwierdziliśmy słowa prezesa spółki. Zaniedbań miał się dopuścić były członek zarządu ds. handlowych Jacek Rutkowski. Tyle że sam Rutkowski kategorycznie zaprzecza wersji obecnego prezesa.Przegrany przetarg był 11 kwietnia. Nowy zarząd pracuje dopiero od 26 kwietniaO nieodebranym telefonie, który miał kosztować PKP Cargo intratny kontrakt poinformował 10 lipca pełniący obecnie obowiązki prezesa spółki Marcin Wojewódka. Wspomniał o tej sprawie podczas posiedzenia sejmowej podkomisji ds. transportu kolejowego. - Ostatni, jedyny duży przetarg w tym roku, przegrany przez PKP Cargo, miał miejsce 11 kwietnia tego roku. Na Połaniec. Przegraliśmy go. Dlaczego? Bo ówczesny członek zarządu, do spraw podobno handlowych, (...) nie odebrał telefonu w czasie aukcji internetowej i nie złożył oferty - mówił Wojewódka.Na wspomnianego wyżej posta Oskara Szafarowicza Wojewódka zareagował na X. „Panie Oskarze. Cieszę się, zaczyna Pan dostrzegać że polityczni nominaci z PiS zrujnowali Polską gospodarkę. W tym @pkpcargo_media Ten którego Pan tak pozdrowił to Prezes Jacek Rutkowski z nadania @AMAdamczyk” - napisał 11 lipca.„Sytuacja (...) miała miejsce w pierwszej połowie kwietnia, czyli przed tym jak obecni członkowie zarządu zaczęli pełnić swoje funkcje” - przekazała tvp.info Julita Sołtysiak, p.o. dyrektora biura promocji i komunikacji. Obecni członkowie zarządu zostali powołani na stanowiska dopiero 26 kwietnia.„Odpowiedzialność za przegranie przetargu na przewóz 1 mln ton węgla organizowany przez elektrownię Połaniec ponoszą członkowie poprzednich zarządów, którzy byli powołani za rządów PiS” - podsumowała Sołtysiak w przesłanym nam e-mailu.Spółkę pytaliśmy o szczegółowe przyczyny przegranej w przetargu - w tym sprawę nieodebranego telefonu. Ale służby prasowe PKP Cargo nie odniosły się do tego pytania.Jacek Rutkowski: „O jakim telefonie mówimy”?11 kwietnia członkiem zarządu ds. handlowych rzeczywiście był Jacek Rutkowski. On sam zaprzecza wersji prezesa Wojewódki. „Pan Prezes nie zna sprawy gdyż dnia 11 kwietnia odbyło się tylko i wyłącznie otwarcie ofert pisemnych złożonych przez zainteresowanych przewoźników. O jakim więc telefonie mówimy?” - pyta Rutkowski w przesłanym nam e-mailu.Rutkowski zaznacza dalej, że przetarg miał dwa etapy. Kolejna jego część odbyła się kilka dni później w formie elektronicznej licytacji prowadzonej przez specjalistów spółki (w tym przypadku dyrektora rynku przewozów konwencjonalnych), którzy logują się na portalu zamawiającego i licytują zgodnie z instrukcją zatwierdzoną przez zarząd. „I znowu się zapytam: gdzie tu miejsce na jakikolwiek telefon od zamawiającego?” - pyta Rutkowski.Jacek Rutkowski podkreśla, że konkurencyjna firma zaproponowała ceny, których PKP Cargo nie było w stanie zaakceptować. „Były one dużo poniżej ustalonego poziomu przez zarząd spółki, który to poziom gwarantował minimalne pokrycie kosztów zaoferowania usługi” - zaznacza. W mailu do naszej redakcji Rutkowski przekonuje, że poprzedni zarząd pilnował, by zawierane kontrakty były zyskowne, by spółka miała pieniądze na modernizację taboru i podwyżki dla pracowników. „Ta zasada pozwoliła zakończyć rok 2022 zyskiem netto w wysokości 148 mln złotych a rok 2023 zyskiem netto w wysokości 82 mln złotych” - wyliczał menedżer.Wojewódka: „Największym błędem była tzw. decyzja węglowa”Na początku lipca zarząd PKP Cargo poinformował o zamiarze przeprowadzenia zwolnień grupowych, mających objąć do 30 proc. załogi. Wcześniej pod koniec maja tego roku zarząd zdecydował o uruchomieniu programu skierowania do 30 proc. pracowników na tzw. nieświadczenie pracy. Zaproponował ponadto stronie społecznej rozwiązanie zakładowego zbiorowego układu pracy i porozumienia ws. wzajemnych zobowiązań stron tego układu. Z kolei w czerwcu podjęto uchwałę o jednostronnym rozwiązaniu, z upływem 24-miesięcznego okresu wypowiedzenia, Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy.10 lipca podczas posiedzenia sejmowej komisji Marcin Wojewódka zaprzeczył doniesieniom pojawiającym się w mediach i podkreślił, że nie ma planów likwidacji, upadłości albo zamknięcia PKP Cargo. Dodał, że sytuacja finansowa PKP Cargo jest trudna, ale spółka wypłaci 100 proc. wynagrodzeń za czerwiec.„Największym błędem była tzw. decyzja węglowa, czyli decyzja premiera Morawieckiego z lipca 2022 roku, kiedy to premier nakazał priorytetowe wożenie węgla” - mówił Wojewódka. Jak tłumaczył, ówczesny zarząd spółki porzucił wtedy klientów i zerwał lukratywne kontrakty. „Straciliśmy klientów, do nowych przetargów nas nie zaprosili, bo spółka uciekła z zakontraktowanych prac” - opowiadał. „Musieliśmy zapłacić wielkie kary umowne i po dzień dzisiejszy mamy z tego tytułu problem” - dodał.