Aktywiści zapowiadają kolejne blokady. Aktywiści z organizacji Ostatnie Pokolenie od początku lipca dają o sobie znać z powodu blokad, które organizują na ulicach Warszawy i zamierzają rozszerzyć na inne miasta. Choć mówią, że robią to dla dobra nas wszystkich, to nie zawsze spotykają się ze zrozumieniem. W poniedziałek rano grupa zablokowała jezdnię w centrum Warszawy. Więcej pisaliśmy o tym TUTAJ.***Zasłynęli strajkiem głodowym i blokowaniem dróg w Niemczech. Potem zatrzymali także maraton w Berlinie czy start wyścigu Formuły E. Do fontanny na Placu Hiszpańskim w Rzymie wlali czarny płyn na bazie węgla drzewnego, a Bramę Brandenburską i warszawską Syrenkę oblali pomarańczową farbą. Od kilku lat aktywiści z grupy Ostatnie Pokolenie starają się swoimi akcjami zmusić rządy do podjęcia radykalnych kroków w kwestiach dotyczących postępujących zmian klimatycznych. Dziś polscy członkowie organizacji są coraz lepiej znani mieszkańcom Warszawy. Od początku lipca aktywiści blokują bowiem ruch na głównych ulicach stolicy, wywołując w społeczeństwie gorącą dyskusję. Kim są ci, którzy przyklejają swoje ręce do asfaltu, by zwrócić uwagę społeczeństwa na skutki zmian klimatycznych? I czemu spotykają się z tak wielkim hejtem ze strony tych, których chcą chronić?Dlaczego „ostatnie”?Ostatnie Pokolenie to grupa aktywistów klimatycznych, która rozpoczęła swoją działalność na terenie Niemiec w 2021 r., przed wyborami federalnymi. Należy do sieci organizacji A22 – tej samej, pod którą podlega np. Just Stop Oil, znane z oblewania słynnych obrazów zupą. Jej działania miały do tej pory miejsce m.in. w Niemczech, we Włoszech, Francji, Austrii i Polsce.Emisja do atmosfery wystrzeliła. „To silny, długo żyjący gaz”Dlaczego jest „ostatnie”? Bo jako ostatnie może podjąć działania mające na celu powstrzymanie katastrofy klimatycznej. Jednocześnie jest także pierwszym pokoleniem, które ma pełny dostęp do wiedzy o kryzysie klimatycznym.Nieposłuszeństwo sposobem na zwrócenie uwagiBy zwrócić uwagę społeczeństwa, a przede wszystkim władzy, aktywiści stosują metodę obywatelskiego nieposłuszeństwa. Polega ona na łamaniu prawa bez używania przemocy – zarówno fizycznej, jak i werbalnej – co jest mocno podkreślane w regulaminie organizacji.Uczestnicy tego typu protestów zdają sobie sprawę z konsekwencji, jakie mogą ponieść i w pełni się na nie godzą. Nie przeszkadzają im ani wysokie mandaty, które potrafią sięgać dziesiątek tysięcy złotych, ani aresztowania. Jak sami mówią, uciekają się do budzących tak duże kontrowersje działań, bo łagodniejsze formy protestów nic nie dają.Tanie bilety i więcej pieniędzy na transport zbiorowyPostulaty Ostatniego Pokolenia różnią się nieco w zależności od kraju, w którym prowadzone są akcje protestacyjne. Ich cechą wspólną jest walka ze zmianami klimatu i zwrócenie uwagi na problemy, jakie one generują. W Polsce grupa ma dwa główne żądania. Chce, aby rząd przekazał 100 proc. środków z budowy nowych dróg ekspresowych oraz autostrad na regionalny i lokalny transport zbiorowy. Postuluje także o stworzenie biletu miesięcznego za 50 zł na transport regionalny, który w całym kraju byłby honorowany w jednakowy sposób.Zmiany te mają pomóc w walce z wykluczeniem transportowym. Organizacja powołuje się na dane, według których aż 6 mln Polaków mieszkających w mniejszych ośrodkach ma problem z dotarciem do lekarza, pracy czy szkoły. Aktywistom chodzi także o zmniejszenie wydatków na transport samochodowy, który jest w dużej mierze odpowiedzialny za pogłębianie kryzysu klimatycznego.W marcu przedstawiono te propozycje rządowi, który miał czas na odpowiedź do wyborów samorządowych. W przypadku braku reakcji organizacja miała rozpocząć „kampanię obywatelskiego oporu”. I słowa dotrzymała.Poczujcie się jak mieszkańcy małych miastGdy wybory minęły, a odpowiedź nie przyszła, rozpoczęto blokowanie ulic i mostów – zablokowano m.in. most Gdański. Przerwano także gonitwy konne na Służewcu, koncert w Filharmonii Narodowej i oblano pomnik Syrenki. To w końcu zmusiło władze do reakcji, ale nie do takiej, na jaką liczyli aktywiści. Nikt nie miał bowiem zamiaru przystać na ich propozycje zmian. Po serii protestów Ministerstwo Infrastruktury wysłało do przedstawicieli organizacji ośmiostronicowe pismo, które Ostatnie Pokolenie skomentowało w social mediach. Aktywiści stwierdzili, że rząd „kompletnie zanegował w nim rzeczywistość kryzysu klimatycznego”, a słowo „klimat” nie padło ani razu. W związku z tym wraz z początkiem lipca rozpoczęli „najdłuższą serię zakłóceń alarmujących o kryzysie klimatycznym w historii Polski”.Walka z plastikiem. Łamanie tego przepisu grozi dotkliwą karą [WIDEO]Najpierw zablokowano ruch na Wisłostradzie, potem na al. „Solidarności”, Dolinie Służewieckiej, al. Wilanowskiej, ul. Czerniakowskiej i Wale Miedzeszyńskim. Zapowiedziano także kolejne akcje, które mają zacząć wykraczać poza granice Warszawy. Aktywiści chcą, by w ten sposób mieszkańcy wielkich miast poczuli się przez chwilę tak, jak ci, których na co dzień dotyka problem wykluczenia transportowego. Kontrowersyjne metody, kontrowersyjne reakcjeMetody organizacji wzbudzają wiele kontrowersji. Jednym trwające kilkanaście minut utrudnienia nie przeszkadzają. Wręcz przeciwnie, zatrzymują się, by porozmawiać z protestującymi czy pokazują im uniesione do góry kciuki. Inni są mniej przyjaźni – podczas protestu na ul. Czerniakowskiej jeden z kierowców rozpylił gaśnicę, a inny użył gazu pieprzowego. Sekcje komentarzy także płoną za każdym razem, gdy w sieci pojawiają się materiały z akcji protestacyjnych. I tu rodzi się pytanie – skoro Ostatnie Pokolenie walczy o dobro całego społeczeństwa, to czemu spotyka się z aż tak ogromnym hejtem z jego strony? Dr Marzena Cypryańska-Nezlek z Centrum Działań dla Klimatu i Transformacji Społecznych USWPS zwraca uwagę na to, że wrogie reakcje wobec aktywistów mogą mieć związek m.in. z naszą ogólną niewiedzą dotyczącą sytuacji klimatycznej.– To, jak człowiek reaguje na określoną sytuację, zależy nie tylko od samej sytuacji, ale przede wszystkim od tego, jak ją widzi i interpretuje. W tym konkretnym przypadku warto zwrócić uwagę na wiedzę i świadomość powagi zagrożenia, którego dotyczą akcje aktywistów – tłumaczy badaczka.Firmy paliwowe nie dowożą dla klimatu. „Najgorsze z najgorszych”– Trudno mieć wrogą postawę wobec akcji aktywistów, jeśli masz świadomość tego, co dzieje się z klimatem i jakie są konsekwencje tych zmian dla zdrowia i życia ludzi. Kiedy masz świadomość tego, że nadal nie są podejmowane wystarczające działania, aby uniknąć dramatycznych konsekwencji. Gdy dostrzegasz, że upominają się o tych, którzy sami upomnieć się o siebie nie mogą lub nie potrafią – dodaje Marzena Cypryańska-Nezlek.Zauważa także, że Ostatnie Pokolenie to przede wszystkim ludzie młodzi, w których duża część społeczeństwa nie widzi żadnego autorytetu, a jedynie szukającą rozrywki młodzież.– To, co można zobaczyć w nagraniach przedstawiających zachowania kierowców, to przede wszystkim przejaw lekceważenia i pogardy dla człowieka – komentuje ostatnie zachowania kierowców – Splunięcie w twarz, szarpanie, użycie gaśnicy… nic tych zachowań nie usprawiedliwia – mówi dr Marzena Cypryańska-Nezlek.Zobacz także: Aktywiści znów zablokowali ważną arterię w WarszawieCzy zatem taki sposób działania ma sens? Okazuje się, że owszem, ma. Nie chodzi bowiem o to, by od razu przekonać całe społeczeństwo. Jeśli jednak za każdym razem, chociaż kilka osób zainteresuje się tematem, to akcję można uznać za udaną. A jak przyznała aktywistka Julia Keane w wywiadzie dla OKO.Press, po jednej z medialnych burz dotyczących Ostatniego Pokolenia organizacja otrzymała dziesiątki zgłoszeń od potencjalnych nowych członków. To, jak wielką wagę ma dla aktywistów nagłaśnianie ich protestów, potwierdza także dr Cypryańska-Nezlek.– Jeśli jednym z celów jest zwrócenie uwagi na problem, to takie akcje zwracają uwagę. Można spytać: ale czy wiąże się to z czymś więcej, czy idzie za tym rzeczywiste zainteresowanie problemem, czy zwiększa się świadomość? To zależy przede wszystkim od tego, co z tymi akcjami zrobią media. Czy wzmacniają negatywne interpretacje, czy wykazują chęć zrozumienia – podkreśla.