Czy reforma jest potrzebna? Rada Języka Polskiego (RJP) uchwaliła zmiany zasad ortografii. Mają one obowiązywać od 1 stycznia 2026 r. Komunikat RJP wywołał wiele emocji i komentarzy. Czy reforma ortografii była konieczna? Zapytałem o to wybitnych językoznawców, nauczyciela, redaktora, mistrzów ortografii polskiej, pisarza, a także aktualnego mistrza Polski w scrabble. Pisząc ten tekst, występuję w podwójnej roli. Z jednej strony jako redaktor portalu tvp.info, z drugiej jako miłośnik polskiej ortografii, laureat kilkudziesięciu konkursów ortograficznych. Pochodzę z miejscowości Dzierzążnia (sic!), stąd w tytule pojawił się „eks-Dzierzążnianin”. „Ale zaraz, zaraz. Skąd ta wielka litera w nazwie mieszkańca wsi?” – mógłby ktoś zadać pytanie. Rada Języka Polskiego przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk ogłosiła, że uchwaliła zmiany zasad ortografii, które zaczną obowiązywać od stycznia 2026 r. Zmiany przedstawione w komunikacie RJP z 10 maja 2024 r. dotyczą niektórych reguł używania wielkich i małych liter, a także pisowni łącznej lub rozdzielnej oraz użycia łącznika. Zgodnie z nowymi zasadami będzie należało m.in. zapisywać wielką literą nazwy mieszkańców miast i ich dzielnic, osiedli i wsi.Do komunikatu zostały dołączone „Zasady pisowni i interpunkcji polskiej”, opracowane przez Radę Języka Polskiego.Zobacz także: Ożeż, psiakostka! Hiperrewolucja w ortografii, będą nowe zasady pisowniNowe zasady mają uprościć i ujednolicić zapis, co „przyczyni się do zmniejszenia liczby błędów językowych oraz – być może – umożliwi piszącym skupienie się na innych niż ortograficzne aspektach poprawności tekstu” – tłumaczy w komunikacie Rada Języka Polskiego. „Aby dać wszystkim osobom oraz instytucjom, zwłaszcza wydawcom, autorom słowników i programów szkolnych, czas na przygotowanie się do nowej sytuacji, Rada postanowiła, że uchwalone zmiany zaczną obowiązywać od 1 stycznia 2026 r.” – dodano.Zmiany zasad ortografii – kontrowersje 13 listopada 1921 roku ukazała się w Krakowie druga „Jednodńuwka futurystuw” pod tytułem „Nuż w bżuhu”. Jej autorzy chcieli uproszczenia ortografii – zaproponowali m.in. usunięcie z języka polskiego „ó”, „rz” i „ch”. Wywołało to przed laty wielkie oburzenie. Mimo że obecne zmiany w pisowni wprowadzone przez RJP nie są tak radykalne, ich zapowiedź wywołała wiele emocji i komentarzy w mediach społecznościowych. „A czyli teraz, by eliminować błędy dostosujemy pisownię i jej zasady do poziomu (nie)wiedzy społeczeństwa, aniżeli wiedzę do zasad, jakie świat zna i stosuje. Może tak większy nacisk na lekcje języka ojczystego w szkołach? Bo zaraz się okaże, że prawa fizyki też można zmienić” – napisała na Facebooku jedna z internautek pod postem Polskiej Akademii Nauk (PAN).„Niektóre z proponowanych zmian są nie do przyjęcia, więc będę pisać tak, jak uważam za stosowne. Kto ma taką wolę, niech się dostosowuje” – dodał inny internauta.Kolejna osoba napisała, że „zmiany, przynajmniej niektóre, nieprzemyślane. Co zrobimy z tysiącami podręczników i słowników? Na przemiał?”. W jednym z komentarzy pojawia się pytanie, „czy pojawi się szczegółowe wyjaśnienie przyczyn poszczególnych wprowadzanych zmian? Nie wszystkie są intuicyjne, przynajmniej dla mnie”. PAN zareagowała na wpis i zaprosiła internautę do kontaktu z ekspertami Rady Języka Polskiego. „To chyba największa reforma ortografii w czasach powojennych. Trzeba się będzie uczyć wielu rzeczy od nowa” – napisał na Facebooku Instytut Języka Polskiego UW.„Rada Języka Polskiego zmienia ortografię! Część zmian słusznych i postulowanych od dawna (...), ale niektóre przedziwne” – ocenił językoznawca dr Artur Czesak we wpisie na portalu X. Pojawia się więc pytanie, czy zmiany zasad ortografii były potrzebne. Zapytałem o to między innymi prof. Piotra Żmigrodzkiego, kierownika Pracowni Wielkiego Słownika Języka Polskiego w Instytucie Języka Polskiego Polskiej Akademii Nauk.Zmiany zasad ortografii – rozmowa z prof. Piotrem Żmigrodzkim Arkadiusz Kleniewski: Panie Profesorze, dlaczego Rada Języka Polskiego postanowiła zmienić zasady pisowni?prof. Piotr Żmigrodzki: Zacząć trzeba od tego, że działania Rady, których efektem jest komunikat z 10 maja 2024 r., przebiegały dwutorowo. Głównym ich celem było zebranie i ogłoszenie zbioru zasad polskiej ortografii i interpunkcji, który miałby charakter obowiązujący. Niejako przy okazji Rada zajęła się analizą dotychczasowych przepisów i modyfikacją pewnej ich części, opartych na tzw. zasadzie konwencjonalnej. Oba te elementy Rada traktuje jako równie ważne. Dla pełnego objaśnienia kwestii pierwszej należałoby się odwołać do przeszłości. Od 1918 r. przepisy ortograficzne dla języka polskiego ustalała Polska Akademia Umiejętności, potem Polska Akademia Nauk, zatwierdzało je ministerstwo właściwe do spraw oświaty, a publikowane były w postaci książeczek pod tytułem „Pisownia polska”. Ostatnie wydanie, z numerem XII, ukazało się w 1957 r. Na 1963 r. przewidziane było wydanie kolejne, trzynaste, które miało wprowadzić pewne zmiany normy, jednak jego publikacja została wstrzymana w dość tajemniczych okolicznościach. W jednym z tygodników ukazał się artykuł zapowiadający zmiany, co wywołało liczne protesty, w następstwie czego ministerstwo, które te zmiany już wcześniej zatwierdziło, niespodziewanie ogłosiło, że są to tylko propozycje do dyskusji… i na tym sprawa się skończyła. Żadnych dalszych dyskusji nie było, a gotowy nakład trzynastego wydania „Pisowni polskiej” skierowano na przemiał. Słyszało się głosy, że decyzja o wstrzymaniu reformy zapadła na wysokim szczeblu ówczesnych władz, nie ma na to jednak dowodów. Od tego czasu kodyfikacja ortografii przebiegała w ten sposób, że odpowiednie gremium PAN (Komisja Kultury Języka Komitetu Językoznawstwa) uchwalało drobne zmiany, które wprowadzano bezpośrednio do kolejnych wydań słowników. Reguły pisowni publikowane w różnych słownikach odróżniały się od siebie w szczegółach. Doszło więc do sytuacji, w której właściwie nie było jasne, które przepisy mają moc obowiązującą, a które są tylko innowacją lub interpretacją normy wprowadzoną przez wydawców. Uchwalona w 1999 r. Ustawa o języku polskim w sposób jednoznaczny wskazała, że to właśnie Rada Języka Polskiego ma prawo ustalać zasady dotyczące ortografii. Niektórzy językoznawcy już od wielu lat apelowali do Rady o podjęcie się uporządkowania przepisów i ogłoszenie ich obowiązującej wersji. Rada takie właśnie działanie podjęła. Jeśli chodzi o konkretne zmiany szczegółowych przepisów, Rada kierowała się chęcią uspójnienia systemu zasad, a także wyeliminowania reguł niejasnych, których zastosowanie sprawia zwykłemu użytkownikowi kłopot, jak np. rozróżnienie między dzierżawczym a jakościowym użyciem przymiotników utworzonych od nazw osób czy kwestii całkowicie arbitralnych, np. zapisu z łącznikiem wyrażeń typu „trzask-prask” czy „rach-ciach”. Chcę podkreślić, że nie chodzi tu bynajmniej, jak imputują niektórzy, o jakieś „promowanie nieuctwa”, ale o wyeliminowanie zasad, których zastosowanie w konkretnych wypadkach było niezwykle trudne. Przykładowo, obecnie obowiązująca zasada nakazuje zapisywać słowo „cmentarz” wielką literą wtedy, gdy wchodzi ono w skład nazwy cmentarza, a małą literą wtedy, kiedy jest tylko określeniem gatunkowym. Kto tak naprawdę orientuje się, która z sytuacji zachodzi w wypadku konkretnego cmentarza? Właśnie tego rodzaju problemy chcieliśmy wyeliminować.Była konkretna osoba, grupa osób, która zaproponowała projekt zmian?Tu znów trzeba wrócić do historii. Otóż większość zmian wprowadzonych przez nas w tym roku to modyfikacje, które były zgłoszone i zatwierdzone w ramach wspomnianej niedoszłej reformy z 1963 r. Jak więc widać, potrzeba ich wprowadzenia była dostrzegana od dawna. Wielkim orędownikiem tych zmian był śp. profesor Edward Polański (zmarły w kwietniu tego roku badacz i kodyfikator pisowni – dop. red.), który w 1997 r. zdołał na forum Rady przeprowadzić tylko jedną z nich, mianowicie zniesienie rozdzielnej pisowni zaprzeczonych imiesłowów przymiotnikowych o znaczeniu „czasownikowym” (i to tylko częściowe, z zachowaniem możliwości pisowni rozdzielnej).Kilka lat później on i działający w strukturze RJP Zespół Ortograficzno-Onomastyczny zaproponowali wprowadzenie kolejnych modyfikacji, ale Rada na posiedzeniu plenarnym propozycji tych nie przyjęła. Potem nastąpiła kilkunastoletnia przerwa i dopiero w 2019 r., z inicjatywy prof. Andrzeja Markowskiego, wtedy honorowego przewodniczącego (a wcześniej długoletniego przewodniczącego) Rady, rozpoczęła się ponowna dyskusja o zmianach. Przerwał ją jednak wybuch pandemii i dopiero pod koniec 2021 r. przewodnicząca RJP prof. Katarzyna Kłosińska zwróciła się do mnie z propozycją poprowadzenia procesu przygotowania i poprowadzenia reformy. Plan działania przedstawiłem na posiedzeniu plenarnym Rady w styczniu 2022 r., Rada go zaakceptowała i powołała specjalny Zespół do spraw Reformy Ortografii, złożony z najwybitniejszych w radzie znawców zagadnień poprawności ortograficznej, który pod moim kierunkiem przygotowywał propozycje zmian i wszystkie dokumenty oraz przedłożył Radzie do głosowania.Zobacz także: Paraolimpiada czy paralimpiada? Spór o nazwę w języku polskimJak wyglądało głosowanie? Każda zmiana podlegała odrębnemu głosowaniu. Przeprowadzono ich w sumie siedemnaście. Dziewięć zmian przyjęto jednogłośnie, dwie z jednym głosem przeciwnym lub wstrzymującym się. Największa liczba głosów negatywnych wynosiła pięć. Biorąc pod uwagę liczbę członków Rady, można ocenić, że wszystkie zmiany przeszły zdecydowaną większością głosów, co jest świadectwem dużego stopnia zgodności członków Rady co to tego, które zmiany zasad pisowni są potrzebne i pożądane. Czy Rada Języka Polskiego planuje kolejne reformy? Rada nie przewiduje wprowadzania żadnych dalszych zmian zasad pisowni w przewidywalnej przyszłości. Nie można jednak wykluczyć, że na przykład za kilkadziesiąt lat nasi następcy postanowią inaczej. Dlaczego nowa pisownia będzie obowiązywać dopiero od 1 stycznia 2026 r.? Rada postanowiła wprowadzić ten okres karencji, aby umożliwić wszystkim osobom oraz instytucjom, zwłaszcza wydawcom, autorom słowników i programów szkolnych, przygotowanie się do nowej sytuacji. Czy konieczna będzie zmiana podręczników, zapisów urzędowych itp.? Generalna zasada jest taka, że wszystkie teksty powstałe, opublikowane i wydane do końca 2025 r. zachowują dotychczasową ortografię i mogą w tej postaci trwać dalej. Do dzisiaj przecież wielu z nas ma w swoich bibliotekach publikacje przedwojenne i starsze, w których zachowana jest dawniejsza ortografia. Publikacje z datą wydania 2026 powinny już posługiwać się nową ortografią i z czasem w sposób naturalny wyprą one z obiegu publikacje z ortografią starszą. Ale oczywiście bierzemy pod uwagę, i nie ma w tym nic zdrożnego, że przez jakiś czas funkcjonować będą publikacje i inne zapisy sporządzone według „starej” ortografii. Na pewno powinny się zmienić treści nauczania w zakresie języka polskiego, z co za tym idzie, podręczniki i inne pomoce naukowe do tego przedmiotu, a także do innych przedmiotów, aby nie narażać uczniów na swoisty dualizm formy ortograficznej. Decydować o tym jednak będą władze szkolne, podobnie jak o wymaganiach na egzaminach maturalnych czy egzaminie ósmoklasisty. W wypadku nazw ulic, placów i pozostałych punktów przestrzeni publicznej o zalecanej formie zapisu decydować będą kompetentne instytucje. W wielu miastach projekty tablic z nazwami ulic, placów itp. są i tak wymieniane co kilka lat, na przykład w Krakowie ostatnio ogromnym nakładem finansowym wymieniono wszystkie takie elementy. Z wprowadzeniem nowych zapisów można będzie spokojnie zaczekać do kolejnej takiej zmiany. Rada nie będzie w tej kwestii niczego proponować ani tym bardziej narzucać. Jako ciekawostkę mogę dodać, że tabliczki z nazwami ulic zapisanymi według zasad sprzed 1936 r. można znaleźć nawet jeszcze dziś, na budynkach w starszych i bardziej zaniedbanych dzielnicach niektórych miast.Jak to wyglądało w przypadku poprzednich reform ortograficznych? Wzbudzały kontrowersje wśród językoznawców i zwykłych użytkowników języka? Oczywiście każda tego rodzaju reforma budziła różne kontrowersje i protesty. Także w środowisku językoznawców. Na przykład postanowień reformy z 1918 r. nie chciał zaakceptować wybitny językoznawca Adam Antoni Kryński, który wydawał prestiżowe czasopismo „Prace Filologiczne”, a co więcej, był dysponentem praw do tego tytułu, w wypadku więc niedostosowania się do jego żądań groziło zamknięcie periodyku. Generalnie językoznawcy raczej unikali otwartego wypowiadania się przeciw ustaleniom wprowadzanym w kolejnych reformach. Częściej negatywne opinie płynęły od osób postronnych, zaangażowanych w swoiście pojmowaną „obronę języka” przed „zepsuciem”, którego sprawcami mieli być językoznawcy. Szczególnie brutalny przebieg miała tego rodzaju kampania po ogłoszeniu reformy 1936 r. (a nawet jeszcze w trakcie prac nad nią), kiedy to czołowych językoznawców atakowano, zarzucając im działanie dla zysku (jaki miał płynąć ze sprzedaży nowych słowników ortograficznych), a nawet zaprzeczano ich polskości, wytykając im „obco brzmiące nazwiska” (głównymi architektami tej reformy byli Kazimierz Nitsch i Stanisław Szober). Byli też wydawcy, którzy do nowych postanowień w zakresie pisowni się nie zastosowali. O sytuacji z 1963 r. już wspomniałem. Tutaj z kolei podnoszono głównie problem kosztów, jakie miałyby się wiązać z wprowadzeniem zmian i koniecznością przedrukowania m.in. rozpoczętych edycji „Wielkiej encyklopedii powszechnej” czy słownika pod redakcją Witolda Doroszewskiego.Zmiany zasad ortografii – komentarz prof. Jerzego Bralczyka Profesor Jerzy Bralczyk, jeden z najbardziej znanych polskich językoznawców, był gościem talk-show „100 pytań do...”, emitowanego na antenie TVP Info. Podczas programu zapytałem się profesora, jak ocenia zmiany pisowni wprowadzone przez RJP. – W ogromnej większości są to decyzje, które są zgodne z dotychczasową linią myślenia użytkowników języka polskiego. Mało kto różnicował Warszawiankę, czyli mieszkankę regionu warszawskiego, i warszawiankę - mieszkankę Warszawy. Dziwacznym było to, że nazwę jednej pisało się od wielkiej litery, a drugiej od małej. Podobnie jest na przykład z pojedynczymi egzemplarzami samochodów. Znaczna część z nas, niezależnie od decyzji ortograficznych, także pisała je wielką literą – powiedział prof. Bralczyk. Dodał, że „większość zmian to jest takie sankcjonowanie dotychczasowego zwyczaju, nawet jeśli on był trochę w poprzek ustaleń”. – No, a czasami dotyczy to spraw, które są dosyć niejasne. Jak pisać słowa z przedrostkami „niby” czy „quasi”? Obecnie piszemy „nibynóżki”, ale „niby-zwycięzca” (od 1 stycznia 2026 r. poprawny będzie tylko zapis „nibyzwycięzca” – dop. red.). Ogólnie wszystkie te decyzje (Rady Języka Polskiego – dop. red.) wydają mi się właściwe – stwierdził językoznawca. – Choć mam taką zadrę. Bardzo dawno temu już ustalono, że imiesłowy przymiotnikowe z „nie” będą pisane łącznie. A więc czy ktoś jest niepalący, bo nigdy nie palił i nie ma tego zwyczaju, czy też ktoś w tej chwili nie pali - zawsze będziemy pisali łącznie, bo takim imiesłowom przymiotnikowym bliżej jest do przymiotników niż do czasowników. Ja wtedy też głosowałem za tym, żeby to ujednolicić. I teraz mi czegoś żal. Żal mi, że nie mogę tego odróżniać (...). Ale cóż, ta jednolitość, która sprawia, że ludzie nie czują się źle, boby nie wiedzieli, jak poprawnie napisać, może jest też ważna i dlatego, ach, ciach, niech będzie - wyrównajmy to wszystko – dodał prof. Bralczyk.Przeczytaj także: „Pies zdechł, a nie umarł”. Prof. Jerzy Bralczyk zaskoczył dziennikarzy w studiu TVP InfoZmiany zasad ortografii – komentarz prof. Mirosławy Mycawki Zdaniem prof. Mirosławy Mycawki z Katedry Współczesnego Języka Polskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego, autorki tekstów Dyktanda Krakowskiego „zmiany w polskiej ortografii były nie tyle konieczne, co oczekiwane”. – Każdy, kto stara się pisać poprawnie, natyka się raz po raz na słabe punkty naszej ortografii, które zmuszają do namysłu i dokonywania doraźnych rozstrzygnięć. To nie jest korzystne, zważywszy, że żyjemy w szybszym tempie niż dawniej. Komunikujemy się w dużym stopniu za pomocą pisma, ale robimy to pośpiesznie, więc nie mamy czasu na zastanawianie się, który wariant pisowniany wybrać. Zespół ds. reformy ortografii powołany przez Radę Języka Polskiego dokonał odważnych i przemyślanych zmian, które ułatwią poprawne pisanie po polsku. Jednak nie wszystkim będzie łatwiej - tym, którzy układają dyktanda (a do tej grupy ja też się zaliczam) - Rada Języka Polskiego zdecydowanie utrudniła zadanie – powiedziała prof. Mycawka. – Mój opór budzą zmiany, które zwiększają zakres użycia dużej litery, zwłaszcza że w niektórych wypadkach powodują niepożądaną i nieuprawnioną deapelatywizację wyrazów towarzyszących nazwie własnej. Myślę tu o długiej liście słów nazywających typ lokalu usługowego bądź gastronomicznego, np. bar, hotel, księgarnia, kino itp. Pisane dużą literą stają się na mocy przepisu ortograficznego częścią nazwy własnej, choć na podstawie urzędowej rejestracji do tej nazwy nie należą. W ten sposób reforma ortograficzna powołuje do życia nowe byty w świecie pozajęzykowym, co nie powinno mieć miejsca. Wydaje mi się, że w tym punkcie kodyfikatorzy trochę przeszarżowali – dodała profesor.– Podobnie nie pochwalam pisowni dużą literą pojedynczych egzemplarzy wyrobów przemysłowych. Pomijam, że czasem rodzi to zabawne dylematy typu: przyjechał małym Fiatem czy Małym Fiatem. Podobnie nie wiadomo, co zrobić, gdy ktoś nosi adidasy innej marki niż Adidas i czy jeśli ma na stopach adidasy marki Adidas, to przyszedł w Adidasach, czy w adidasach, i kto to sprawdzi. Przede wszystkim mam jednak na uwadze to, że duża litera powinna być angażowana do „zadań specjalnych”, zatem z wielką ostrożnością należy podchodzić do zwiększania zakresu jej użycia – stwierdziła prof. Mycawka. Zapytana, co chciałaby zmienić w polskiej ortografii, odpowiedziała, że „zwykle takie propozycje przychodzą mi do głowy, gdy układam teksty dyktand, lecz mimo przyrzekania sobie, że to zrobię, zawsze zapominam je zapisać. Jest wiele kwestii szczegółowych, które sprawiają kłopoty. Część z nich dotyczy pisowni zapożyczeń. Myślę, że należałoby zweryfikować sposoby ich zapisu, skłaniając się do spolszczania pisowni wszędzie, gdzie jest to możliwe. Odnosi się to nie tylko do najnowszych pożyczek leksykalnych, ale również do tych dawnych. Wciąż np. nie mogę się doczekać umieszczenia w słowniku ortograficznym spolszczonej wersji słowa „entourage”, choć ludzie pióra powszechnie zapisują je jako „anturaż”. Pisownia anglicyzmów z dywizem bądź rozłącznie też często nie znajduje uzasadnienia, a zważywszy, że tych zapożyczeń jest bardzo dużo, problem robi się coraz większy – zauważyła prof. Mirosława Mycawka.Zmiany zasad ortografii – komentarz nauczycielki języka polskiego Jak zmiany zasad ortografii oceniają nauczyciele? – Jestem zachwycona, od dawna oczekiwałam tych zmian, zwłaszcza dotyczących pisowni nazw mieszkańców miast, osiedli, wsi oraz nazw geograficznych. Z kimkolwiek rozmawiałam, nikt, poza polonistami, nie miał nawet pojęcia, że należy pisać np. „Morze Śródziemne”, ale „morze Marmara”. Dla uczniów to była po prostu zasadzka – powiedziała portalowi tvp.info nauczycielka języka polskiego ze szkoły podstawowej w małej miejscowości. – Zresztą większość uczniów nie przejmuje się ortografią. Uważają ją za przeżytek. Poziom znajomości nawet najbardziej podstawowych zasad pisowni jest niewiarygodnie niski – dodała.Zmiany zasad ortografii – komentarz redaktora Zdaniem redaktora Wojciecha Łyska z „Dziennika Gazety Prawnej” i „Twórczości”, „ponieważ język jest żywy, zmiany w pisowni są nieuchronne i wręcz konieczne”. – Ogólnie obowiązujące zasady, ustalone przez kompetentne gremium, są niezbędne, by zachować klarowność systemu porozumienia się za pośrednictwem słowa pisanego. Aktywność Rady Języka Polskiego w tej mierze jest wręcz zbyt mała. Przy czym nie chodzi tylko o ustalanie zasad ortografii, ale w ogóle o obowiązki zapisane w ustawie o języku polskim – stwierdził redaktor. Dodał, że niektóre ze zmian mogą wzbudzić kontrowersje. – Dopuszczenie trzech wersji pisowni w parach wyrazów równorzędnych, podobnie lub identycznie brzmiących, np. „tuż-tuż”, „tuż, tuż”, „tuż tuż”, to swoiste sankcjonowanie bałaganu. Od 1 stycznia 2026 r. będzie należało pisać „Plac Zbawiciela”, „Park Kościuszki” itd., jednak utrzymano pisownię małą literą wyrazu „ulica”, czyli nadal będzie np. „ulica Armii Krajowej”. Uważam, że to trudny do uzasadnienia brak konsekwencji przy ogólnej tendencji do upraszczania zasad. Ponadto wprowadzono pisownię wielką literą nie tylko nazw marek wyrobów przemysłowych, lecz także pojedynczych egzemplarzy tych wyrobów. To przykład niepotrzebnego ulegania, pod ciśnieniem konwencji języka angielskiego, tendencji do częstszego stosowania pisowni wielką literą. Nie chcę w życiu codziennym jeździć Toyotą, gapić się w Samsunga i prać w Siemensie - przecież to pospolite sprzęty – dodał. Redaktor Łysek zapytany, jak zmiany w pisowni, mogą wpłynąć na pracę w wydawnictwach i redakcjach, powiedział, że „każde poważne wydawnictwo ma swoją instrukcję dla autorów z przypomnieniem najważniejszych reguł ogólnie obowiązujących (nie tylko ortograficznych) oraz własnych stosowanych konwencji”. – Przed 1 stycznia 2026 r. trzeba je zaktualizować - wprowadzić nowe reguły i ewentualnie wybrać do konsekwentnego stosowania którąś z alternatywnych form, np. małą lub wielką literę przy nieoficjalnych nazwach etnicznych, by uniknąć niefortunnego i niezamierzonego wartościowania, pisząc „szwab”, ale „Żabojad” – poinformował redaktor.Zmiany zasad ortografii – komentarz mistrzów ortografii polskiej Ortografia potrafi doprowadzać użytkowników języka do szewskiej pasji, ale dla niektórych jest prawdziwą... pasją. Mowa tu o osobach, które biorą udział w dyktandach organizowanych w różnych miastach Polski. Najbardziej znanym jest Ogólnopolski Konkurs Ortograficzny „Dyktando” w Katowicach, którego pomysłodawczynią była śp. Krystyna Bochenek. Zwycięzcy tego dyktanda otrzymują tytuł mistrzów ortografii polskiej. Są to osoby, które słownik ortograficzny znają od podszewki, znają doskonale zasady pisowni i posiadają w tym zakresie większą wiedzę niż językoznawcy – co niejednokrotnie potwierdzali autorzy dyktand w Katowicach. O zmiany w polskiej ortografii zapytałem m.in. mistrza ortografii polskiej 2016 Michała Gniazdowskiego, który jest korektorem. Jego zdaniem reforma wprowadzona przez Radę Języka Polskiego „to bardzo dobra wiadomość”.– Decyzje Rady mają charakter porządkujący: eliminują przede wszystkim nie dość znane lub realnie kłopotliwe - niekiedy nawet dla redaktorów i korektorów - wyjątki, odstępstwa i trudne dylematy w zakresie pisowni dużą i małą literą oraz łącznej, rozdzielnej i z łącznikiem – powiedział Gniazdowski. – Nadchodzące zmiany uznaję za pożądane, gdyż służą one ujednoliceniu i przejrzystości reguł ortograficznych. To sensowne, by pisać łącznie i „niedobry”, i „nielepszy”, i „nienajlepszy”. To racjonalne, by pisać osobno „pewnie bym” i „chyba bym” (dotąd razem „chybabym”), „dlatego bym” i „więc bym” (dotąd razem „więcbym”). To przydatne, by móc napisać „super rzecz”, „super zoom”, „mini e-book” (dotąd jedynie łącznie: „superrzecz”, „superzoom”, „minie-book”) – dodał.Według Małgorzaty Denys, mistrzyni ortografii polskiej 2006 i korektorki z wieloletnim stażem, zmiany w pisowni nie odbiją się zbytnio na jej pracy. – Będę po prostu poprawiała według nowych reguł, co będzie jeszcze prostsze niż według starych. Stare miałam już opanowane, myślę, że opanuję też nowe. Być może też niektóre wydawnictwa zechcą wydać wznowienia książek ze „starą” ortografią, więc będzie więcej pracy dla korektorów, a to jest pozytywne – stwierdziła Denys.– Zmiany, choć może nie wszystkie, były potrzebne, bo obecnie trzeba długo zastanawiać się nad pisownią niektórych słów i zwrotów, co zajmuje dużo czasu. Podoba mi się dopuszczenie trzech wersji pisowni, z łącznikiem, z przecinkiem, rozdzielnie, w parach wyrazów równorzędnych, podobnie lub identycznie brzmiących, występujących zwykle razem. Aktualnie pisze się, nie wiadomo dlaczego, „mowa-trawa”, ale „gadka szmatka”, „obiecanki cacanki”, ale „hocki-klocki”. Pisownię tego typu zwrotów trzeba za każdym razem sprawdzać w słowniku – dodała.Odmiennego zdania jest Marek Szopa, mistrz ortografii polskiej 2001. – Nie podobają mi się zmiany, które wprowadzają podwójną lub potrójną pisownię, zamiast ujednolicić ją do jednego zapisu – stwierdził. Dodał, że „zmiany w pisowni nie były konieczne”. – Rada Języka Polskiego powinna iść w kierunku kodyfikowania pisowni grup wyrazów, które nie doczekały się jej jeszcze, lub powinna doprecyzować te reguły, które nie są jednoznaczne – zauważył Szopa.– Nie widzę tu żadnej kluczowej zmiany. Można jedynie się zastanawiać, która nowa reguła obejmie największą liczbę wyrazów lub grup wyrazowych o nowej pisowni. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że są to nazwy geograficzne i urbanistyczne z pierwszym członem pospolitym – powiedział.– Rada Języka Polskiego, zanim coś ustali, powinna zasięgnąć także opinii osób, które tę materię znają najlepiej w Polsce, zatem mistrzów polskiej ortografii, którzy poświęcili niemałą część życia tej dyscyplinie – stwierdził Szopa.Zmiany zasad ortografii – komentarz pisarza Pisarz i twórca scenariuszy słuchowisk radiowych Łukasz Staniszewski przyznaje, że rozumie „intencję zmian i dążenie do logicznego ujednolicenia zapisu słów”. – W tej idei gubi się jednak niuans, a osobiście go uwielbiam. Po to powstają słowa, żeby mogły opisywać każdą cechę. Co innego oznacza „Mickiewiczowski” i „mickiewiczowski” czy „Olsztynianin” i „olsztynianin” (od 1 stycznia 2026 r. poprawne będą tylko zapisy „mickiewiczowski” i „Olsztynianin” – dop. red.). Poszukiwanie różnic i próba oddania za pomocą słów istoty wszystkiego pozwala dostrzec piękno języka polskiego – powiedział Staniszewski. Pisarz zapytany, czy ortografia jest dla niego ważna, odpowiedział, że „błędy językowe porównałbym do braku higieny osobistej. Można być miłym lub interesującym człowiekiem, ale jeśli ma on w zwyczaju odbywać poranną toaletę, tym lepiej”. Zmiany zasad ortografii – komentarze skrablistówPoprosiłem również o komentarz graczy scrabble – najpopularniejszej gry słownej na świecie. W każdym miesiącu w Polsce odbywa się kilka turniejów organizowanych przez Polską Federację Scrabble (tu można zapoznać się z kalendarzem imprez). By słowo ułożone przez gracza zostało zaakceptowane, musi znajdować się w „Oficjalnym słowniku polskiego scrabblisty” (OSPS). Słownik aktualizowany jest co roku przez Komisję Językową Polskiej Federacji Scrabble. – Zgodnie z zasadami dopuszczalności słów organ wykonawczy w postaci Komisji Językowej w swoich aktualizacjach powinien kierować się uchwałami Rady Języka Polskiego. Oznacza to, że zapowiadane zmiany na pewno odbiją się na scrabble’ach i czeka nas dużo pracy – powiedział portalowi tvp.info Miłosz Wrzałek, przewodniczący komisji i jednocześnie zagorzały skrablista. – Nie dokonaliśmy jeszcze dokładnej analizy, ale zapowiada się, że trochę słów zniknie z OSPS-a (głównie nazwy mieszkańców miast), a trochę się pojawi (zanegowane formy stopnia wyższego i najwyższego przymiotników czy słowa zaczynające się od „niby”). Na pewno będzie aktualizacja, ale mamy jeszcze 1,5 roku, aby pochylić się zwłaszcza nad rozwiązaniami szczególnymi. Według moich analiz więcej słów zniknie, niż się pojawi - zwłaszcza jeśli chodzi o tzw. słowa grywalne o długości od dwóch do dziewięciu liter – stwierdził Wrzałek.Dodał, że zmiany ogłoszone przez Radę Języka Polskiego nie wzbudzają większych kontrowersji, „jednakże niestety są nieścisłe i prawdopodobnie będziemy musieli skonsultować się z Radą w sprawie niektórych rozwiązań”. Zapytany, co by zmienił w polskiej ortografii, odpowiedział, że jeden z jego kolegów z komisji językowej dokonałby zmian w pisowni form miejscownika i wołacza słów zakończonych na „-izm” na „-źmie” (np. „rasiźmie”, „intelektualiźmie”), co jest zgodne z wymową (obecnie można wymawiać na dwa sposoby, a pisać tylko „-zmie”). – Przychylam się ku temu, gdyż aktualnie jest to dość nietypowe rozwiązanie – powiedział przewodniczący Komisji Językowej Polskiej Federacji Scrabble. Według Jakuba Zaryńskiego, PR managera i aktualnego mistrza Polski w scrabble, zmiany w OSPS są konieczne. – Z jednej strony zadekretowanie pisowni wielką literą nazw mieszkańców miejscowości wyeliminuje ze słownika w miarę obszerną kategorię leksemów. Z drugiej, wprowadzenie łącznej pisowni „nie-” z przymiotnikami i przysłówkami odprzymiotnikowymi również w stopniu wyższym i najwyższym wyraźnie zwiększy liczbę potencjalnych zagrań na planszy. Nie jestem jednak w stanie w tym momencie orzec, w jaki sposób wpłynie to na charakter rozgrywki, a w szczególności na jej dynamikę i liczbę zdobywanych punktów – powiedział Zaryński. Dodał, że „wprowadzenie pisowni wielką literą nie tylko nazw firm i marek wyrobów przemysłowych, ale także pojedynczych egzemplarzy tych wyrobów to kwestia, nad którą Komisja Językowa Polskiej Federacji Scrabble pochyliła się już wiele lat temu”. – Podjęto wówczas - nie bez środowiskowych sprzeciwów - decyzję o eliminacji całej tej leksykalnej kategorii ze słownika do gry, co w kontekście dynamiki języka i wyobraźni korporacyjnych marketingowców było bardzo rozsądnym manewrem. Uważam, że wpływ reformy ortografii na rodzimą wersję najbardziej popularnej na świecie gry słownej wykaże jak zawsze turniejowa praktyka – stwierdził aktualny mistrz Polski w scrabble. Zapytany, czy podczas gry gracze często układają wyrazy z błędami ortograficznymi, odpowiedział, że „czasem się to zdarza, choć oczywiście w środowisku domyślnie zainteresowanym językiem ojczystym - i też w tym kierunku uzdolnionym - jest to zjawisko raczej incydentalne”. – Zdecydowanie częściej na planszach trafiają się wynikające z nieuwagi lub niedoczasu literówki. A najbardziej spektakularne zapamiętane przeze mnie omsknięcia to próba ulokowania na planszy takich tworów jak „fó”, „wruszka” czy „homonto”, co jednak w jakimś wymiarze jest nawet dość twórcze – dodał Zaryński.Zmiany zasad ortografii – komentarz... sztucznej inteligencjiNa koniec, z przymrużeniem oka, komentarz robota humanoidalnego o nazwie Ameca, którego można spotkać w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie.