„Rozmowy niesymetryczne” w TVP Info. Jacek Ozdoba jest moi przyjacielem, chociaż reprezentujemy dwa skrajnie różniące się środowiska, ideologie i mentalność, ale jak mnie widzi, to biegnie z wyciągniętą ręką. Sympatyczny facet – mówi Bogusław Wołoszański w programie Doroty Wysockiej-Schnepf „Rozmowy niesymetryczne” w TVP Info. Dziennikarz i poseł w wywiadzie odnosi się też do Pegasusa oraz innych komisji śledczych działających w Sejmie. Bogusław Wołoszański, twórca legendarnego programu „Sensacje XX wieku”, dzisiaj jest posłem Koalicji Obywatelskiej. Jak się odnalazł w nowej roli?– Jeszcze się nie odnalazłem. To nie takie proste. Przede wszystkim zupełnie inne środowisko. Zawsze pracowałem w małej grupie, dobrze znanych mi osób, lubiących się nawzajem, gdzie nie trzeba było oglądać się, czy ktoś nie biegnie z nożem, żeby go wbić w plecy – mówi nowy poseł.Dodaje, że coraz lepiej odnajduje się w pracy posła.– Coraz bardziej zaczyna mnie to ciekawić. Myślę, że za jakieś pół roku będę wytrawnym politykiem. Żart – śmieje się Wołoszański. Podkreśla, że skupia się na tym, co go najbardziej interesuje, czyli komisji obrony i komisji kultury.Zdaniem Wołoszańskiego, „Sejm powinien być jednością”. Przyznaje jednak, że nie ze wszystkimi się dogaduje.– Posłowie PiS-u są agresywni, chamscy. To, co wyczyniają, jest na pograniczu „bezkultury”, tak to nazwę. Ale może taki jest już urok polityki? – zastanawia się nowy polityk KO.Jacek Ozdoba to sympatyczny facetWołoszański podkreśla, że politycy PiS są inni w kuluarach niż na sali plenarnej.– Jacek Ozdoba, powiedziałbym, jest moi przyjacielem, chociaż reprezentujemy dwa skrajnie różniące się środowiska, ideologie i mentalność, ale jak mnie widzi – to biegnie z wyciągniętą ręką. Sympatyczny facet – opowiada polityk.Miło też wspomina rozmowę z Markiem Suskim z PiS.– Kiedyś na komisji usiadłem sobie na końcu, bo nie lubię być blisko prezydium. Obok mnie było wolne krzesło i nagle usiadł na nim Marek Suski. Okazało się, że to wspaniały gawędziarz. Zaczął mi pokazywać swoje obrazy. Pięknie maluje konie. Komisja, która zapewne była nudna, upłynęła nam na rozmowach o koniach i malarstwie. Byłem zaszokowany, że człowiek, który reprezentuje twardą politykę PiS-owską, jest wspaniałym gawędziarzem – dodaje Wołoszański.Jak zaznacza jednak, następnego dnia Suski nie poznawał go na korytarzu, bo prawdopodobnie „nie chciał narazić się szefom”.– Uciekam od agresywnych posłów, którzy uważają, że polityka to naparzanie się. To jest część polityki, ale kiedy jesteśmy w innym miejscu, możemy spokojnie rozmawiać jak przyjaciele – dodaje.Jarosław i Leszek byli nierozłączniWołoszański przyznaje, że w Sejmie czuć atmosferę podziału, co narzuca sam układ sali obrad, gdzie z jednej strony siedzą w ławach posłowie PiS, a z drugiej PO i przedzieleni są Konfederacją. Podkreśla jednak, że on „stara się działać na rzecz porozumienia”.– My, Polacy, nie powinniśmy się brać za bary, bić, opluwać, tylko po prostu rozmawiać – uważa polityk.Wołoszański przyznaje, że braci Kaczyńskich bardzo dobrze poznał na studiach prawniczych na Uniwersytecie Warszawskim.– Przez cztery lata byliśmy w jednej grupie studentów, bardzo niewielkiej, którą wybrał nieżyjący już profesor Stanisław Ehrlich jako tych, którzy dobrze rokowali. Oni [Jarosław i Lech Kaczyńscy – red.] zawsze byli nierozłączni. Leszek był urokliwym człowiekiem, ciepłym, bezpośrednim, natomiast Jarek zawsze był introwertykiem, zawsze z boku, nie miksował się z kolegami – podkreśla.Dodaje, że bracia Kaczyńscy nie szaleli na studiach. - Sądzę, że świętej pamięci Marysia krótko trzymała Leszka jako jego żona i na żadne szaleństwa nie pozwalała, natomiast Jarek był dość hermetyczny i niewiele mogę powiedzieć na temat jego szaleństw – opowiada.Wołoszański przyznaje, że teraz mijają się z Kaczyńskim na sejmowych korytarzach w dużej odległości i nie witają się.