Prof. Stanisław Żerko w rozmowie z portalem tvp.info. Jeśli strona niemiecka powołuje się na pojednanie z Polską, etykę w polityce zagranicznej i wartości w stosunkach międzynarodowych, to powinna spróbować wyzbyć się hipokryzji i uznać, że ma pewien dług do spłacenia wobec swojego wschodniego sąsiada – ocenił prof. Stanisław Żerko, historyk i niemcoznawca z poznańskiego Instytutu Zachodniego oraz Instytutu Stosunków Międzynarodowych Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, odnosząc się do niemieckiej propozycji reparacji dla Polski. Czy w pana ocenie niemiecka propozycja Domu Polsko-Niemieckiego w Berlinie i wsparcie dla ocalałych z nazistowskiej okupacji – bez podania szczegółów – to wystarczająca rekompensata dla Polski? Oczywiście, że nie to żadna rekompensata. Reparacje i projekt Domu Polsko-Niemieckiego, to dwie różne sprawy. Utworzenie Domu Polsko-Niemieckiego nie zamyka blizny, która wciąż istnieje w naszych relacjach z Niemcami. W tym kontekście, jak ocenia pan ostatnia wizytę kanclerza Scholza w Polsce? Bardzo źle. To objaw lekceważenia strony polskiej przez naszego zachodniego sojusznika i partnera. Jest to wyraz niezrozumienia polskiej wrażliwości związanej z historią z czasów II wojny światowej. To wciąż otwarta sprawa. Widzimy tu brak niemieckiej empatii w związku z tym, co się stało podczas II wojny światowej. To kontynuacja polityki poprzednich niemieckich rządów. Począwszy od kanclerza Konrada Adenauera kończąc na Olafie Scholzu, Niemcy cynicznie wykorzystują kwestie prawne. Jednocześnie, strona niemiecka wymachuje na prawo i lewo pojęciem „pojednanie”. To całkowita głuchota na fakt, że Polska została bardzo mocno skrzywdzona. Argument prawny, o którym pan mówi to fakt, że Polska została zmuszona, żeby zrezygnować z roszczeń o reparacje w czasach Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej? Tak, 23 sierpnia 1953 roku rząd PRL-u podjął decyzję lub został do tego zmuszony, żeby, zrezygnować z roszczeń. Kolejne rządy PRL-u i III RP potwierdziły, że Polska zrezygnowała z roszczeń. Świadczą o tym odpowiedzi na interpelacje poselskie minister spraw zagranicznych Anny Fotygi w rządzie Jarosława Kaczyńskiego w roku 2007. Podobnie brzmiały odpowiedzi wiceministra spraw zagranicznych w rządzie Beaty Szydło. A jak pan ocenia politykę premiera Donalda Tuska w tej kwestii? Czy jego odpowiedź na słowa kanclerza Scholza o reparacjach nie była zbyt łagodna? Nie spodziewałbym się, że premier naszego rządu odpowie w sposób brutalny na słowa kanclerza Olafa Scholza. W mojej ocenie obecny rząd próbuje kontynuować politykę poprzednich rządów PiS-u w kwestii niemieckich należności dla Polski. Mam nadzieję, że nie zejdzie z tej drogi. Niestety, stanowisko rządu RFN w tej kwestii jest bardzo rozczarowujące. Mówi pan o kontynuacji polityki poprzednich rządów, ale w tym gabinecie nikt już nie mówi o ponad 6 bilionach złotych, które mają się należeć Polsce, według wyliczeń Parlamentarnego Zespołu ds. Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec z 2022 roku. Oczywiście, bo to absurd. Jest taka zasada, że reparacje nigdy nie odzwierciedlają sum, które państwo pokonane straciło podczas wojny. Alianci podczas II wojny światowej ustalili, że z Niemiec ściągnie się kwotę reparacji o łącznej sumie 20 miliardów dolarów. Z czego połowa miała przypaść ZSRR, a z tego 15 proc., czyli 1,5 miliarda miało zostać przekazane Polsce. Czy istnieje jakaś propozycja rozwiązania tego problemu pomiędzy oczekiwaniami poprzedniego rządu, czyli uzyskaniem ponad 6 bilionów złotych, a niezbyt twardym stanowiskiem obecnego rządu? Mam nadzieję, że strona niemiecka poważniej podejdzie do pojednania pomiędzy narodem polskim i niemieckim, o którym cały czas mówi. RFN do tej pory wypłaciła polskim ofiarom II wojny światowej około 6-12 miliardów złotych. To śmieszna kwota, jeżeli zdamy sobie sprawę, że sama obsługa programu „800 Plus” wynosi około 65 miliardów złotych rocznie. Reparacje przekazane przez Niemcy to żałosna kwota. A może jest tak, że uzyskanie reparacji na tym etapie jest już niemożliwe z uwagi na to, że od II wojny światowej minęło już 80 lat i społeczeństwo niemieckie zwyczajnie nie czuje się już winne? To zupełnie inna kwestia. Na drodze prawnej nie da się już nic zrobić. Jednak, jeśli strona niemiecka powołuje się na pojednanie z Polską, etykę w polityce zagranicznej i wartości w stosunkach międzynarodowych to powinna spróbować wyzbyć się hipokryzji i uznać, że ma pewien dług do spłacenia wobec swojego wschodniego sąsiada.To Niemcy są sprawcami tego, że Polska po roku 1945 – w wyniku II wojny światowej, która rozpętali – stała się na 45 lat państwem podporządkowanym ZSRR. Trzeba pamiętać, że Polska została pozbawiona reparacji także w wyniku polityki ZSRR. Owszem otrzymywaliśmy je w latach 1945-1953, ale realnych reparacji Polska została pozbawiona, ponieważ Rosjanie w tym samym czasie skupowali od Polski węgiel po wielokrotnie niższych cenach niż na rynkach światowych. Czyli inicjatywa jest całkowicie po stronie niemieckiej, czy jednak polski rząd może coś zrobić, żeby nakłonić niemiecki rząd do wypłacenia reparacji? Polska może jedynie apelować o to, a żeby nasi niemieccy „przyjaciele” spojrzeli na to inaczej, niż spoglądali dotychczas.