Bohaterka programu "Teraz kobiety". Katarzyna Tomiak-Siemieniewicz od dziecka marzyła, żeby służyć w wojsku. – Wiedziałam, że chcę założyć mundur. Ja to zganiam na swoich dwóch starszych braci, Patryka i Eryka. Biegałam z nimi, bawiłam się w wojnę, budowanie szałasów. Tego typu zabawy mnie pociągały, aczkolwiek misia i lalki też miałam. Kiedy najstarszy brat Patryk szedł do wojska, byłam wtedy w podstawówce, powiedziałam, że chcę kiedyś być żołnierzem. Pan kapitał się zdziwił, powiedział „dziewczynko, daj sobie spokój”. Pamiętam, że jak wyszłam mama powtarzała tylko, żebym się uspokoiła, bo nigdy mnie nie widziała tak złej. Powiedziałam, że jeszcze tu wrócę i popamięta mnie – śmieje się pilotka. Przyznaje, że jej mama nie chciała, aby szła do wojska. – Nawet skłamała, że nie ma w Polsce żadnego liceum wojskowego, które przyjmuje kobiety. Tato bardzo mnie wspierał, dał mi praktycznie całą swoją wypłatę i powiedział: „masz, jedź, spełniaj swoje marzenia. Mnie i mamie nie było to dane” – dodała. Pierwszy lot. „Tego się nie da zapomnieć” Kapitan przyznaje, że w samolocie czuje przeciążenia, ale nie są one dla niej problemem. – Są jakieś mity, że w trakcie „tych dni” jest gorzej. Obalam ten mit, wcale tak nie jest. Jedynie ludzie, którzy są wyżsi, mogą mieć problemem ze znoszeniem przeciążeń – wyjaśnia. W „Szkole Orląt” w Dęblinie miała tylko jedną koleżankę na roku, która zrezygnowała. – Nie było łatwo, ale patrząc z perspektywy czasu, byliśmy dziećmi, każdy chciał być najlepszy, była niezdrowa rywalizacja. To mnie wzmocniło i upewniło w tym „ja wam pokażę” – stwierdziła Tomiak-Siemieniewicz. Po ukończeniu szkoły dostała przydział do 22. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku. Lata na MiG-29, ale pierwszym samolotem, za którego sterami usiadła, była Cessna 150. Mówi, że doskonale pamięta swój pierwszy lot. – Tego się nie da zapomnieć. To była wielka niepewność, bo nie wiedziałam, czego się mogę spodziewać. Pochodzę z małej wsi, niezbyt zamożnej rodziny. Nie było mnie stać na to, żeby wcześniej móc latać w aeroklubie i doświadczać lotnictwa na własnej skórze – tłumaczyła. „W tym zawodzie zgubna jest rutyna” – Każdy lot wymaga ode mnie przygotowania i skupienia. Po wykonanym zadaniu czuje się niesamowitą satysfakcję. W tym zawodzie zgubna jest rutyna, pożądana jest pewność siebie. Nie ma tu miejsca na przypadek i samowolkę. Nie czuję rutyny, ale dreszczyk emocji tak. Jest przy każdym locie, bo każdy niesie ze sobą coś nowego. Wiadomo, że może się wydarzyć wiele rzeczy – mówi kapitan Sił Powietrznych. Dodaje, że cieszy się, kiedy wyląduje bezpiecznie w sytuacji awaryjnej. Prywatnie pani kapitan jest żoną i mamą. Zdaje sobie sprawę z tego, co ją czeka w razie wybuchu wojny. – Oczywiście, że to sobie wyobrażam. Jestem matką i to najwspanialsza rola mojego życia, ale decydując się na dziecko, wiedziałam, jaki zawód wykonuję i że służba jest równie ważna jak moje życie rodzinne. Za każdym razem, kiedy wsiadam do samolotu, podejmuję ryzyko, ale ta pasja jest powiązana z ryzykiem i nie myślę za bardzo o tym. Mam zadanie do wykonania i kiedy przyjeżdżam na lotnisko, odcinam się do tego, co jest w domu, bo nie byłabym w stanie normalnie działać, gdybym się zamartwiała – .wyjaśniła. Gospodyni programu „Teraz kobiety”, Monika Sawka, to dziennikarka z blisko dwudziestoletnim stażem pracy w radiu i telewizji. Pasjonatka fotografii. Jej zdjęcie było nominowane do prestiżowego konkursu IPPA. Przez kilka lat współtworzyła także program kinowy w Centrum Spotkania Kultur w Lublinie.