Spotkanie na marginesie szczytu w Brukseli. Szef polskiego rządu spotyka się w Brukseli z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. Tematem rozmowy jest incydent na granicy, gdzie na polską stronę niemiecka policja przewiozła grupę cudzoziemców i zostawiła. Zdaniem Donalda Tuska to „niedopuszczalne”. Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński potwierdził w poniedziałek, że niemiecka policja zatrzymała cudzoziemców, których przewiozła na stronę polską i tam pozostawiła. Dodał, że to działanie wbrew procedurom. Tę sprawę podczas wizyty w Berlinie ma poruszyć szef MSWiA. Tusk: Niedopuszczalny incydent Do sprawy po południu odniósł się na platformie X premier Donald Tusk, który przebywa w Brukseli na nieformalnym szczycie unijnych przywódców.„Będę za chwilę rozmawiał z kanclerzem Scholzem o niedopuszczalnym incydencie z udziałem niemieckiej policji i rodziny migrantów po naszej stronie granicy” – napisał szef rządu. Podkreślił, że „sprawa musi być szczegółowo wyjaśniona”. Zobacz także: „Trudne tematy mamy przegadane”. Premier o obsadzie najważniejszych stanowisk UE [WIDEO]Kuriozalna sytuacja na polsko-niemieckim pograniczu Jak opisywał portal Chojna24.pl, w piątek niemiecki radiowóz pojawił się w Osinowie Dolnym (woj. zachodniopomorskie), z samochodu wysiadła rodzina migrantów. O incydencie poinformował portal jeden z czytelników. Z samochodu miały wysiąść dwie osoby dorosłe i troje dzieci. Polska Straż Graniczna natychmiast skontaktowała się ze swoimi odpowiednikami po stronie niemieckiej. Ci potwierdzili medialne informacje. Niemieckie służby naruszyły procedury– Możemy śmiało powiedzieć, że jest to pierwszy do tej pory, na szczęście jedyny taki incydent – podkreślił Dobrzyński. Jak mówił, ma nadzieję, że innych nie będzie. Z kolei Straż Graniczna zaznaczyła, że „przywiezienie i pozostawienie przez niemiecką Policję cudzoziemców w Polsce (Osinów Dolny) odbyło się z naruszeniem zasad współpracy obu służb i prawa regulującego kwestie przekazywania osób”. We wpisie podkreślono, że „służby niemieckie nie mogą arbitralnie podejmować takich decyzji”. Czytaj więcej: Niemiecka policja podrzuciła do Polski cudzoziemców Wersja strony niemieckiejBianca Jurgo z biura prasowego niemieckiej policji, w odpowiedzi na pytanie o okoliczności zdarzenia, poinformowała, że w ramach tymczasowo przywróconych kontroli na granicach, w tym z Polską, „funkcjonariusze zatrzymali pięcioosobową rodzinę afgańską (osoby w wieku czterech, sześciu, ośmiu, 30 i 40 lat), która próbowała wjechać do kraju bez zezwolenia około godziny 00:46 w dniu 14 czerwca 2024 r. w rejonie Altmaedewitz” (...). Miejscowość ta leży w kraju związkowym Brandenburgia, w odległości ok. 8 km od granicy z Polską.„Mieli przy sobie polskie zaświadczenia o nadaniu statusu uchodźcy dla dorosłych i polskie dowody tożsamości dla dzieci. Osoby te zostały przewiezione na posterunek policji w celu dalszego postępowania. Afgańska rodzina nie zwróciła się do funkcjonariuszy policji z wnioskiem o azyl” – podkreśliła Jurgo.Jak przekazała, rodzina została odesłana do Polski po sprawdzeniu jej sytuacji prawnej - osoby te nie spełniały wymogów dotyczących wjazdu i pobytu w Niemczech, a ponadto w ich sprawie toczyła się już procedura azylowa w Polsce, o czym świadczyły wystawione w Polsce dokumenty.Aby uniknąć konieczności „zatrzymania rodziny na nadmiernie długi czas” i aby ułatwić cały proces, funkcjonariusze postanowili poinformować polską straż graniczną za pośrednictwem Wspólnego Centrum w Świecku i przekazać rodzinę polskiej Straży Granicznej. Strona polska nie odpowiadała przez kilka godzin, niemieccy funkcjonariusze postanowili więc zabrać rodzinę z patrolem na granicę polsko-niemiecką w pobliżu miejscowości Hohenwutzen, aby stamtąd odesłać ich do Polski – podała Jurgo.Na krótko przed dotarciem na miejsce dzieci zaczęły „skarżyć się na problemy zdrowotne”, w związku z czym policjant znający okolicę w porozumieniu z ojcem dzieci pojechał do najbliższej apteki, która znajdowała się w Polsce, aby w razie potrzeby móc szybko udzielić pomocy – przekazało biuro prasowe niemieckiej policji. Do apteki grupa dotarła około godz. 8.45.„Matka zapomniała swojego telefonu komórkowego na posterunku policji i dlatego w tym samym czasie została przewieziona z powrotem na posterunek, a następnie do swojej rodziny, która wtedy znajdowała się już w Polsce” – podano dalej w oświadczeniu.