Między innymi Akt 5 listopada i Telegram Zimmermana. Tutaj podjęto decyzję o totalnej wojnie podwodnej na morzach i oceanach. Stąd wyszedł Telegram Zimmermanna, który był jedną z przyczyn przystąpienia Stanów Zjednoczonych do pierwszej wojny światowej. W Pszczynie spisano Akt 5 listopada, opublikowany później w Warszawie – mówi dyrektor Muzeum Zamkowego w Pszczynie Maciej Kluss. PAP: 110 lat temu zamek w Pszczynie stał się ważnym dla Europy punktem. Tu ulokowała się cesarska główna kwatera i sztab wojsk niemieckich. Decyzje zapadające wówczas w Pszczynie miały kluczowe znaczenie dla sytuacji w Europie. Czy te wydarzenia oraz cała I wojna światowa mają swoje odzwierciedlenie w ekspozycji muzeum?Maciej Kluss (dyrektor Muzeum Zamkowego w Pszczynie): – Rzeczywiście Pszczyna była wtedy siedzibą sztabu głównego wojsk niemieckich na front wschodni. Cesarz Wilhelm II miał w zamku swój prywatny apartament. Odtworzyliśmy ten apartament na podstawie fotografii, jest on dostępny dla zwiedzających. Mamy dużo pamiątek z tamtego czasu. Pszczyna była wtedy miejscem, gdzie podejmowano decyzje o losach Europy. Tutaj podjęto decyzję o totalnej wojnie podwodnej na morzach i oceanach. Stąd wyszedł Telegram Zimmermanna, który był jedną z przyczyn przystąpienia Stanów Zjednoczonych do pierwszej wojny światowej. W Pszczynie spisano też Akt 5 listopada, opublikowany później w Warszawie. Zawierał on obietnicę powstania Królestwa Polskiego, pozostającego w niesprecyzowanej łączności z Niemcami i Austro-Węgrami.Po plebiscycie w 1922 r. Pszczynę włączono do odrodzonego państwa polskiego. Tamtejszy zamek był wówczas siedzibą rodziny księcia von Pless. W lutym 1945 r., po wkroczeniu Armii Czerwonej do Pszczyny, w zamku zorganizowano szpital. Co ważne, sam zamek, jak i jego wyposażenie, w tym olbrzymie kryształowe lustra, ocalały. 9 maja 1946 r. otwarto dla publiczności podwoje zamku pszczyńskiego. Jak doszło do tego, że zamek stał się muzeum, a nie szkołą, placówką służby zdrowia czy siedzibą urzędów państwowych?Zawsze, gdy mnie o to pytają, przytaczam anegdotycznie słowa nieżyjącego już ambasadora Izraela, wielokrotnego gościa muzeum, który kiedyś skomentował to: „Cud boski”. Większość mebli i wyposażenia, poza tymi, które ówczesna żona Hansa Heinricha XVII wywiozła do Bawarii, umieszczono na strychu. Mieszkający tutaj żołnierze niemieccy nie mieli dostępu do tych pomieszczeń. Rosjanie, którzy weszli do miasta w lutym 1945 roku, oszczędzili zamek. Być może miał na to wpływ fakt, że w dwudziestoleciu międzywojennym była tu Polska. Niedaleko stąd Rosjanie wkroczyli na teren Rzeszy i tam niewiele ocalało z zamków. Po zakończeniu II wojny światowej lokalne władze miały różne niesamowite pomysły na zagospodarowanie zamku, włącznie z ulokowaniem tu szkoły rolniczej czy biur zarządu lasów. Fakt, że tak duża część wyposażenia zamku w dobrym stanie przetrwało wojnę, przeważyła ku pomysłowi stworzenia tu muzeum. Zostało ono oficjalnie otwarte 9 maja 1946 roku. Za dwa lata będziemy obchodzić 80-lecie istnienia. Muszę tu dodać, że jednym z organizatorów i pierwszym dyrektorem tego muzeum był mój dziadek, dr Józef Kluss.Jak wygląda Muzeum Zamkowe dzisiaj? Co oferuje odwiedzającym? Jak funkcjonuje?– W skład muzeum wchodzi zamek, a tak naprawdę pałac – palais entre cour et jardin, jak mówią Francuzi, czyli pałac pomiędzy dziedzińcem a ogrodem. Do tego tak zwana Brama Wybrańców. W 2012 roku przejęliśmy stajnie książęce, a później – zameczek myśliwski Promnice, położony malowniczo nad jeziorem Paprocańskim. W grudniu zeszłego roku przejęliśmy też oficynę, która przylega do zamku. Część obiektów jest w trakcie renowacji. Różnego rodzaju wystawy prezentujmy obecnie w zamku i stajniach.W zamku mamy wystawy stałe, które obrazują wygląd wnętrz na przełomie XIX i XX wieku. Odtworzyliśmy je na podstawie fotografii, które 30 lat temu trafiły do nas z muzeum w Gliwicach. Gdy zaczęliśmy analizować te zdjęcia, okazało się, że większość wyposażenia widocznego na fotografiach znajduje się u nas. Część na ekspozycji, a część w magazynach. Około 80 procent autentycznego wyposażenia szczęśliwie się zachowało. Przez wiele lat placówka nasza funkcjonowała jako muzeum wnętrz zabytkowych, gdzie prezentowano style w meblarstwie, wyposażeniu, architekturze wnętrz. Dopiero początek lat 90., a przede wszystkim zmiany polityczne w 1989 roku, pozwoliły wrócić do czasów Hochbergów, czyli ostatnich właścicieli. Na przestrzeni lat udało się uzupełnić pewne eksponaty i pamiątki po księżnej Daisy. To jest najbardziej spektakularna wystawa w Pszczynie.Zanim przejdę do kolejnych wystaw, chciałem powiedzieć, że zamek został posadowiony w tym miejscu przed XV wiekiem. Należał wtedy do Heleny Korybutówny, córki Dymitra Korybuta, brata Władysława Jagieły. Kolejna wystawa stała w Muzeum Zamkowym w Pszczynie to zbrojownia, ulokowana w gotyckich podziemiach z XV wieku. Nie ma ona nic wspólnego z Hochbergami. Prezentujemy tam uzbrojenie, m.in. bardzo cenne „cieszynki”, strzelby myśliwskie. To wyrób lokalny, z Cieszyna i okolic, które słynęły właśnie z wyrobu przede wszystkim strzelb myśliwskich, tzw. ptaszniczek. Wytwarzano tu również kusze zdobione w charakterystyczny sposób.Następna wystawa to „Znane i nieznane”, czyli cenne obiekty, które przez zakupy, darowizny, czy różnego rodzaju przejęcia, trafiły do naszego muzeum. Ciekawą jest wystawa „Gry i zabawy książęce”. W Sali Polskiej można obejrzeć dary nieżyjącego już profesora Zdzisława Żygulskiego juniora z Krakowa. Imponująca jest galeria kilkudziesięciu portretów, przedstawiających władców ziemi pszczyńskiej od XVII wieku, czyli rodzin Promnitzów, Anhalt-Köthen-Pless i Hochbergów. W tej galerii mamy też portrety księżnej Daisy, najbardziej chyba znanej postaci związanej z zamkiem w Pszczynie. Prezentujemy też klejnoty księżnej Daisy, jest to jednak depozyt wypożyczony z Muzeum Narodowego w Warszawie. Mamy jedną z najlepszych i największych kolekcji miniatur w Polsce. Dzięki współpracy z proboszczem parafii katolickiej pw. Wszystkich Świętych przeniesiono z krypty kościoła do muzeum sarkofagi Promnitzów. Można je obecnie oglądać na wystawie.W stajniach książęcych pokazujemy boksy, w jakich trzymano konie. Zapewne miały one lepsze warunki niż wielu ówczesnych poddanych. W salach obok prezentujemy wystawy czasowe, obecnie jest tam między innymi wystawa „Im gorsze tym lepsze”. Pod tym przekornym tytułem pokazujemy fazy i sposób działania naszego działu konserwatorów. Jest tam również wystawa „Moja przygoda w muzeum”, która organizowana jest w ramach artystycznych spotkań dla dzieci i młodzieży. Inicjatorem tych spotkań było Muzeum Okręgowe w Toruniu. U nas ta impreza odbywa się corocznie od 1988 roku.Poza wystawami stałymi, w Muzeum Zamkowym odbywa się wiele wydarzeń okolicznościowych, m.in. wystaw, festynów, inscenizacji, koncertów. Czego się spodziewać w najbliższym czasie?W niedzielę, 9 czerwca, na dziedzińcu stajni książęcych, odbędzie się jubileuszowa, dziesiąta wystawa pojazdów zabytkowych. Będzie tam można zobaczyć zabytkowe motocykle, samochody, tankietkę TKS, wojskowego łazika Polski Fiat. W ramach tej imprezy odbędzie się też wykład wybitnego polskiego konstruktora motocykli Konrada Czwordona. W wakacje zapraszamy dzieci na "Buszowanie po zamku", czyli cykl wydarzeń edukacyjno-aktywizacyjny. Ma ono na celu promowanie kontaktów dzieci ze sztuką.Jakie macie plany na przyszłość?W zamku nie ma za bardzo miejsca na spektakularne wystawy, bo dążymy do tego, aby pokazywać wnętrza takimi, jakie były na przełomie XIX i XX wieku. Prowadzimy badania archeologiczne, kolejne odkrycia przesuwają coraz bardziej wstecz datę pierwszej lokalizacji zamku. Staramy się odzyskiwać dawne budynki, które kiedyś były w zarządzie Hochbergów, a później w różny sposób zostały przekazane czy to miastu, czy państwu. Prowadzimy remont i renowacje przepięknego zameczku myśliwskiego Promnice. Zakończenie prac przewidywane jest na koniec 2025 roku. To miejsce będzie miało charakter edukacyjny, odtworzymy wnętrza, w których urzędował cesarz Wilhelm II. Cały czas szukamy oczywiście pamiątek po Hochbergach.Ile osób rocznie odwiedza Muzeum Zamkowe w Pszczynie?To jest trudne do obliczenia, gdyż wiele imprez jest otwartych dla publiczności. Myślę, że skromnie licząc co roku przez nasze muzeum przewija się 300 tysięcy zwiedzających.