„To nie był atak samotnego szaleńca”. Premier Słowacji Robert Fico w swoim pierwszym publicznym oświadczeniu od czasu zamachu w połowie maja określił napastnika jako działacza słowackiej opozycji i powiedział, że nie ma powodu, by sądzić, że był to atak „samotnego szaleńca”. Robert Fico stwierdził, że jeśli wszystko pójdzie dobrze, to niedługo wróci do pracy. – To byłby cud, gdyby mi się to udało w przeciągu kilku tygodni – powiedział. Mówiąc o swoim stanie zdrowia zdradził, że „zamach spowodował poważne szkody, kolejne operacje, wiele bólu i cierpienia”. – Nie mam powodów, by wierzyć, że był to atak samotnego szaleńca. Od kilku miesięcy sygnalizowałem, że istnieje prawdopodobieństwo zamachu na polityka słowackiego rządu – mówił. Fico poświęcił znaczną część swojej wypowiedzi opublikowanej w środę w mediach społecznościowych krytyce opozycji. W nagraniu wideo zaatakował antyrządowe media finansowane przez G. Sorosa, politycznych przeciwników i organizacje pozarządowe, oskarżając je o bagatelizowanie zamachu na jego życie. Powiedział też, że nie czuje nienawiści do napastnika.– Nie podejmę żadnych kroków prawnych wobec niego. Nie będę też dochodzić odszkodowania – powiedział. Zamachowca nazwał „posłańcem zła i politycznej nienawiści, którą opozycja rozwinęła do niewiarygodnych rozmiarów”. – Tolerowane przez media nienawiść i agresywność opozycji osiągnęły szczyt po słowackich wyborach prezydenckich tej wiosny – uzupełnił.