Były prezydent USA na bakier z prawem. Przegrany proces w sprawie fałszowania dokumentacji biznesowej, w związku z ukrywaniem zapłaty za milczenie aktorki porno Stormy Daniels na temat ich rzekomego stosunku seksualnego, to nie koniec zmagań Donalda Trumpa z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości. W zasadzie nawet nie półmetek. Był to bowiem dopiero pierwszy z czterech procesów, w którym prokuratorzy postawili miliarderowi zarzuty karne. Portal tvp.info przyjrzał się za co jeszcze odpowiada Trump. Ława przysięgłych w sądzie stanowym na Manhattanie w Nowym Jorku uznała byłego prezydenta Donalda Trumpa winnym 34 zarzutów fałszowania dokumentacji biznesowej, w związku z ukrywaniem zapłaty za milczenie aktorki porno Stormy Daniels, podczas kampanii wyborczej 2016 roku na temat ich rzekomego stosunku seksualnego. Zarzuty mające wagę przestępstwa są obarczone maksymalną karą do roku pozbawienia wolności.Prawnicy 77-letniego Trumpa mają obecnie masę pracy. Najpewniej już zajęli się apelacją od wyroku w sprawie gwiazdy porno, a muszą go wybronić w trzech innych spodziewanych procesach karnych. Walczący o ponowną prezydenturę polityk Partii Republikańskiej wciąż ma postawione 54 zarzuty, za które teoretycznie może mu grozić nawet ponad sto lat więzienia.Żadna z trzech pozostałych spraw nie ma jeszcze wyznaczonych terminów rozpraw i nie jest wykluczone, że wszystkie rozpoczną się dopiero po wyborach prezydenckich zaplanowanych na 5 listopada. Jeśli Trump je wygra, będzie mógł polecić wycofanie zarzutów przeciwko sobie, choćby w sprawach dotyczących nielegalnego przetrzymywania tajnych dokumentów oraz prób nielegalnego utrzymania się przy władzy.Wciąż będą nad nim jednak ciążyć zarzuty prokuratury stanowej w Georgii, która oskarżyła go o prowadzenie grupy przestępczej, mającej na celu pozostanie przy władzy, mimo przegranych wyborów 2020 roku. Miliarder ma postawionych 13 zarzutów w hrabstwie Fulton, wraz 14 współoskarżonymi.Walka Trumpa z BidenemSprawa wypłynęła po ujawnieniu rozmowy telefonicznej, jaką Trump przeprowadził z sekretarzem stanu Georgia, Bradem Raffenspergerem. Miał podczas niej domagać się „znalezienia 11 780” głosów w stanie, co pozwoliłoby mu uzyskać więcej głosów elektorskich i wygrać z Joe Bidenem.Dziennik „New York Post” precyzuje, że Republikanin jest oskarżony o naruszenie stanowego prawa przeciwdziałającego haraczom, spiskowanie, składanie fałszywych dokumentów, składanie fałszywych oświadczeń oraz domaganie się od funkcjonariusza publicznego złamania przysięgi służbowej. W przypadku skazania za wszystkie zarzuty grozi mu do 76,5 roku więzienia.Sprawa wyborów z 2020 roku wróciła również w innym procesie karnym. W sierpniu ubiegłego roku przed sądem federalnym w Waszyngtonie Trumpowi postawiono kolejne cztery zarzuty popełnienia przestępstwa. Dotyczą między innymi domniemanego zakłócania pokojowego przekazania władzy.Miał to być efekt składania oświadczenia, o którym wiedział, że jest nieprawdziwe na temat rzekomych oszust wyborczych. Skutkiem były zamieszki i szturm tłumu na Kapitol, który doprowadził do śmierci pięciu osób oraz wielu rabunków i aktów wandalizmu. Jeżeli zostanie skazany, Trumpowi grozi do 55 lat więzienia.O wiele wyższy wyrok grozi walczącemu o nominację Republikanów politykowi w sprawie ukrywania tajnych dokumentów. Przed sądem federalnym na Florydzie postawiono mu 40 zarzutów, dotyczących między innymi rzekomego gromadzenia tajnych oraz ściśle tajnych dokumentów w swojej posiadłości Mar-a-Lago po zakończeniu prezydentury, a także utrudnianie służbom federalnym odzyskania dokumentów i próby tuszowania sprawy. To efekt nalotu na nieruchomość w czerwcu ubiegłego roku.Plan ataku na IranW sprawę, którą – podobnie jak poprzednią – prowadzi specjalny prokurator Jack Smith, oskarżeni są także lokaj Trumpa Walt Nauta oraz zarządca posiadłości Carlos de Oliveira. Zdaniem śledczych Trump niewłaściwie obchodził się z wrażliwymi dokumentami, związanymi z bezpieczeństwem narodowym. Zarzuca mu się również zlecenie ukrycia dokumentów, gdy śledczy zażądali ich zwrotu oraz pokazywanie osobom nieuprawnionym, między innymi „planu ataku” na Iran przygotowanego przez Pentagon, czy tajnej mapy.W tej sprawie miliarderowi postawiono później dodatkowe zarzuty. Dotyczą rzekomego nakazania usunięcia nagrań z monitoringu w jego klubie w Palm Beach, po nalocie funkcjonariuszy federalnych, w celu próby odzyskania tajnych dokumentów zabranych po opuszczeniu Białego domu. Grozi mu nawet 450 lat więzienia.W toku są także odwołania w sprawach cywilnych. Jest więc kwestia zapłaty 455 milionów dolarów za wieloletnie, niezgodne z ze stanem faktycznym zawyżanie wartości swego majątku „o miliardy dolarów”, w celu wprowadzenia kredytodawców w błąd. Do tego dochodzi sprawa publicystki E. Jean Carroll, która oskarżyła Trumpa o dokonanie napaści seksualnej, a następnie zniesławienia.W maju ubiegłego roku sąd przyznał jej 5 milionów dolarów. W drugiej instancji przyznano jej już 83 miliony dolarów. Ława przysięgłych uznała, że miliarder wielokrotnie zniesławiał kobietę i kłamał twierdząc, że nigdy jej nie spotkał.Polityk konsekwentnie zaprzecza wszelkim zarzutom. Idzie w zaparte i najczęściej trzyma się twierdzenia, że to część „polowania na czarownice” prowadzonego przez klikę Bidena, żeby uniemożliwić mu powrót do Białego Domu i sprawienie, że Ameryka ponownie stanie się wielka. Do tego oczywiście skorumpowani sędziowie, kłamcy i wraże siły, które brutalnie atakują Bogu ducha winnego Trumpa.