Rusza 61. Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu. Będzie to festiwal piosenki! Ostatnio miałem wrażenie, że był to festiwal tańca, a nie piosenki. Ja postanowiłem zadbać o to, by by na tej scenie królowała piosenka – mówi w rozmowie z portalem tvp.info Wojciech Iwański, reżyser i dyrektor artystyczny Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. To jego debiut w roli dyrektora opolskiego festiwalu. Z Wojciech Iwańskim rozmawiam podczas prób do koncertu premier. W Opolu tradycyjnie grzmi, granat nieba straszy operatorów, trochę popadało. Ale taka aura, to tradycja opolskiego festiwalu i nikt z artystów i realizatorów się specjalnie tym nie przejmuje. Z pewnością jednak tegoroczna edycja przyniesie sporo wzruszeń, a nawet… łez. MATEUSZ BARAN: Rozmawiamy niemal na 24 godziny przed rozpoczęciem festiwalu. Festiwalu, który odbędzie się pod hasłem „Opole znów łączy”. WOJCIECH IWAŃSKI: Wracają ci, których przez wiele, wiele lat nie było w Opolu. Ale też oni się połączą z tymi, którzy będą w Opolu po raz pierwszy! Mamy znowu prawdziwe debiuty. Mamy mnóstwo artystów, którzy nie występowali w Opolu, a tym razem wystąpią, zaśpiewają. I myślę, że to się będzie podobało. Czym różnić się będzie ta edycja od poprzednich? To jest jeden z nielicznych festiwali, dużych festiwali telewizyjnych, gdzie tak naprawdę ważna jest piosenka. To festiwal, który w całości jest na żywo. Mamy trzy koncerty, duże koncepcje muzyczne i połączone siły Orkiestry Adama Sztaby i Orkiestry Polskiego Radia. Tu nie ma ściemy, tu nie ma playbacków tak, jak na większości festiwali. Tu jest święto piosenki, święto muzyki i na tym nam najbardziej zależało. Żeby wyeksponować orkiestrę, żeby napisać nowe aranże. Szczególnie w niedzielnym koncercie, który reżyseruję, z piosenkami, do których teksty napisał Janusz Kondratowicz! Wiele osób być może nie kojarzy samego Kondratowicza, ale zna jego piosenki. Bo to są bardzo popularne piosenki. A już na pewno zna je moje pokolenie. Natomiast młode pokolenie będzie miało szansę poznać te piosenki w nowoczesnych, współczesnych aranżach Adama Sztaby. Adam Sztaba zna opolską scenę doskonale, ale po razy pierwszy wystąpi w roli dyrektora muzycznego. To był mój pomysł, żeby zaprosić Adama, jako dyrektora muzycznego. I jak patrzę i słucham, to myślę, że to była znakomita decyzja. W naszym niedzielnym koncercie chciałem, żeby to było zderzenie oryginału z tym, co mamy do zaproponowania dzisiaj! Mam nadzieję, że wytworzy się przedziwna atmosfera takiego wspólnego śpiewania. Mam nadzieję, że publiczność podejmie wyzwanie i, od czasu do czasu, pośpiewa razem z nami! To będzie na pewno sentymentalny i wzruszający koncert. Sentymentalne będą też powroty w samym programie. Wracają „Superjedynki”, w nieco odmienionej formie. „Superjedynki” to też będzie trochę podróż sentymentalna. Zaśpiewają i zagrają ci, których w Opolu albo dawno, albo wręcz nigdy nie widzieliśmy. Podobnie będzie z Michałem Bajorem i koncertem, który jest zwieńczeniem jego 50 lat pracy. Będą takie chwile wzruszenia jak na przykład Sława Przybylska, która, mimo dość zaawansowanego wieku, zaśpiewa tu również na żywo z Januszem Tylmanem przy fortepianie. Ja się dzisiaj wzruszyłem kiedy usłyszałem: „Pamiętasz była jesień”. Będzie też tribute dla Jacka Zielińskiego. Pojawią się Skaldowie, choć w trochę innej odsłonie. Będzie hołd dla Jana Ptaszyna Wróblewskiego! Kuba Badach zaśpiewa nagrodzoną w Opolu piosenkę „Zielono mi”. W Opolu śpiewał ją Andrzej Dąbrowski. Tym razem Andrzej powiedział, że już nie zaśpiewa, ale za to będzie jej nowa odsłona. Wraca też kabareton! Tak, wróci też po latach Janusz Laskowik. Natomiast syn Krzysztofa Jaślara, współtwórcy kabaretu Tey, który teraz gra w grupie MoCarta, odda hołd swemu ojcu. To jest ważne, abyśmy pamiętali o tych wszystkich, którzy współtworzyli festiwale i scenę muzyczną w Polsce. Mam wrażenie, że Pan się wzrusza, kiedy o tym wszystkim mówi. Ja jestem człowiekiem sentymentalnym, który hołduje wartościom. Ja nie lubię hucpy, cenię to, co jest prawdziwe. Cenię żywe, znakomite głosy, które usłyszymy w niedzielnym koncercie. Aranżacje, być może, niektórym wydadzą się że lekko udziwnione, ale trzeba z żywymi naprzód iść! I taka właśnie przyświecała Panu idea przy tworzeniu tegorocznej edycji? To Pana pierwsze Opole. Trzeba pamiętać o tym, że dzieło muzyczne ma przemieniać się w umysłach pokoleń. Nie możemy dzisiaj grać tych utworów tak samo, jak one były grane kiedyś. Po co? Trzeba im nadać nowy, współczesny kształt i taka była moja idea, kiedy zostałem zaproszony do robienia tego festiwalu. Po raz pierwszy! To jest mój powrót, po 25 latach, do Telewizji Polskiej i chciałbym, żeby był godny. Siedzimy na widowni, za nami próbują artyści, przestał padać deszcz. Czy można powiedzieć, że wszystko gotowe? Wie pan, to jest tak, jak z dżentelmenami. Dżentelmeni nie dopinają ostatniego guzika w kamizelkach. Więc nie chcę mówić, że to jest dopięte na ostatni guzik, żeby nie zapeszyć. Ale jesteśmy dobrze przygotowani! ***Rozmawiał: Mateusz Baran