Miał nie przebierać w słowach. Donald Trump aktywnie poszukuje bogatych darczyńców, od których chce wsparcia swojej kampanii prezydenckiej. Jak ocenia „Washington Post”, nie robi tego w sposób zgodny z prawem. Do tego nie waha się przed odważnymi deklaracjami – od ulg podatkowych dla zamożnych na „bombardowaniu Moskwy i Pekinu” kończąc. „The Washinton Post” pisze o spotkaniach Trumpa z bogaczami, którzy mogą być jego potencjalnymi darczyńcami, w luksusowym hotelu Pierre Hotel w Nowym Jorku. Na jednym z takich spotkań podzielił się z zebranymi przypadkiem, gdy potencjalny darczyńca oferował wsparcie jego wysiłków o prezydenturę w wysokości miliona dolarów, z prośbą o wspólny lunch. Trump, relacjonując tę historię, odparł, że nie zje z darczyńcą wspólnego lunchu, o ile nie zwiększy wsparcia do 25 mln dolarów. Za zamkniętymi drzwiami Trump – wynika z relacji dziennika – przytoczył przykład interakcji z innym biznesmenem, który wspierał tradycyjnie Republikanów dotacjami w wysokości 2-3 mln dolarów, prosząc go o zwiększenie jej do 25-50 mln dolarów. Trump tłumaczył, że hojne wsparcie jest w ich najlepszym interesie, by utrzymać ulgi podatkowe dla najbogatszych i korporacji.– Wszystkie obniżki podatków wygasają dla bogatych i biednych oraz średnio zamożnych i wszystkich innych, ale wygasają za kolejne siedem miesięcy, a on nie zamierza ich odnowić, co oznacza, że podatki wzrosną czterokrotnie – rachował Trump – To będzie największa podwyżka podatków w historii – miał dodać. Dziennikarze gazety zwrócili uwagę na wyolbrzymienie przez kandydata Republikanów.Trump chce miliard dolarówW ostatnich miesiącach Trump miał często domagać się pieniędzy od darczyńców. Nawoływał o zebranie miliarda dolarów od przedstawicieli branży paliwowej w zamian za preferencje podatkowe i pozwolenia na projekty infrastrukturalne. Zdaniem ekspertów kandydat nie może prosić wprost o tak duże sumy.Jego przemowom towarzyszą nawiązania do bieżącej polityki krajowej, w tym polaryzującej tematyki inflacji i imigracji. Na innym spotkaniu miał – relacjonuje „The Washinton Post” – „zasugerować, że zbombardowałby Moskwę i Pekin, gdyby Rosja zaatakowała Ukrainę lub Chiny zaatakowały Tajwan, zaskakując niektórych darczyńców”.