Jedyny polski mistrz świata w boksie zawodowym już w piątek stanie przed kolejnym wyzwaniem. TRANSMISJA WALKI RÓŻAŃSKI VS OKOLIE W PIĄTEK OD 22:45 W TVP 1!W krótkiej historii polskiego boksu zawodowego raczej trudno wskazać bardziej absurdalną mistrzowską karierę. Różański zadebiutował w gronie profesjonalistów niedługo przed 30. urodzinami. Na początku pokonywał słabych przeciwników – przeważnie szybko i efektownie. Po raz pierwszy zrobiło się o nim głośniej we wrześniu 2017 roku, gdy w Radomiu już w pierwszej rundzie znokautował Alberta Sosnowskiego (49-8-2).Oczywiście "Dragon" był już wtedy pięściarzem schodzącym z wielkiej sceny, jednak triumf w takim stylu nad byłym mistrzem Europy miał swoją wymowę. Różański jednak wciąż szedł swoją drogą – wsparcie zapewniali mu lokalni sponsorzy, ale nie mógł liczyć na promotora, który odpowiednio pokierowałby jego karierą. Pozostało więc czekać na kolejne okazje, a to wymagało sporej cierpliwości.Największym przełomem była walka z Izu Ugonohem (18-1) w lipcu 2019 roku. Wydawało się, że obu dzieli różnica klas – to było w końcu starcie lokalnego rzeszowskiego bohatera z kimś, kto poznał smak wielkiego boksu na galach w Stanach Zjednoczonych i Australii. Faworyt w oczach ekspertów i bukmacherów był tylko jeden – i wcale nie był nim walczący przed własną publicznością Różański.W ringu okazało się jednak, że Ugonoh nie potrafił sobie poradzić z konsekwentnie wywieraną przez rywala presją. Niesiony dopingiem fanów Różański bez większego problemu skracał dystans i zadawał mocne ciosy. W czwartej rundzie Izu został mocno trafiony, ale zakończenie wzbudziło spore kontrowersje – ostatni cios Różańskiego doszedł celu, gdy rywal znajdował się już na macie. Wielu sędziów uznałoby to za faul, ale Robert Gortat wyliczył Ugonoha i ogłosił zwycięstwo rzeszowianina.Czekając na przełomNabierającą rozpędu karierę przerwała pandemia. Latem 2020 roku udało się wrócić do ringu, ale walki z Eriksem Kalasnikovsem (10-8-1) i Ozcanem Cetinkayą (31-20-2) nie poprawiły sportowej pozycji Różańskiego. Mocno otyli rywale szybko mieli dość… Prawdziwy przełom w karierze pięściarza przyniosła zaskakująca decyzja federacji WBC, która powołała do życia nową kategorię wagową.To była sytuacja bez precedensu. W boksie zawodowym karty rozdają cztery federacje (WBC, WBA, IBF i WBO), które są traktowane na równych prawach. Każda jednak najczęściej gra do innej bramki, co najlepiej uwidoczniła ta sytuacja. W złotych czasach boksu było 8 klasycznych kategorii wagowych. Współcześnie jest ich aż 18 (!), a różnice między niektórymi wynoszą często zaledwie po kilka kilogramów.Organizacja WBC postanowiła jednak wprowadzić kolejną - nie pytając o zdanie konkurentów. Kategorię nazywaną "bridger" ("pomostową") umieszczono między wagą cruiser (limit: 200 funtów, czyli 90,7 kg), a wagą ciężką. Jej górny limit określono na 224 funty (101,6 kg). Szybko pojawił się jednak zasadniczy problem – najlepsi pięściarze wagi ciężkiej byli niespecjalnie zainteresowani tym pomysłem.Dowodów podważających zasadność wprowadzenia nowej wagi nie trzeba zresztą daleko szukać. W latach 2015-2020 mistrzem świata królewskiej kategorii był Deontay Wilder (42-3-1, 41 KO), który regularnie ważył ok. 95-96 kg, co nie przeszkadzało mu w nokautowaniu dużo większych przeciwników. Również Ołeksandr Usyk (22-0, 14 KO) potrafił zdobyć tytuł i w każdej walce bił większego i cięższego rywala.Dowody są więc jednoznaczne – chociaż dzisiejsi giganci wagi ciężkiej są więksi od tych sprzed lat, to pięściarze wyjątkowi wciąż potrafią sobie z nimi radzić. Mimo to pomysł federacji WBC zaczął żyć własnym życiem, a Łukasz Różański stał się jednym z największych jego beneficjentów. Choć wcześniej ważył 108-110 kg, to po 35. urodzinach po raz pierwszy postanowił zbijać wagę.Idealna okazja przyszła w maju 2021 roku. Ponieważ najlepsi pięściarze wagi ciężkiej nie byli zainteresowani startami w wadze bridger, to szansa otworzyła się przed zawodnikami szerokiego zaplecza. Dzięki temu Różański mógł zmierzyć się w Rzeszowie z Arturem Szpilką (24-4) – zwycięzca tego pojedynku miał potem zaboksować o tytuł mistrza świata.Hala na Podpromiu (ta sama, w której odbędzie się piątkowe starcie z Okoliem) szybko oszalała ze szczęścia. Wszystko rozstrzygnęło się już w pierwszej rundzie, choć początek był dla lokalnej publiczności horrorem. Różański po kontrującym ciosie Szpilki wylądował na deskach – po raz pierwszy w karierze. Wtedy rozpętało się ringowe piekło, w którym lokalny bohater po raz kolejny brutalnie przełamał przeciwnika.Jennifer Lopez zmorą polskiego boksu…"Szpila" zakończył walkę z poważną kontuzją kolana. A po wszystkim poszedł w ślady Ugonoha i Sosnowskiego – dla nich również porażka z Różańskim była równoznaczna z zakończeniem bokserskiej kariery. Wydawało się, że scenariusz jest już napisany, a bohater Rzeszowa zmierzy się z Oscarem Rivasem (26-1), który w międzyczasie został pierwszym w historii czempionem kategorii bridger.Pięściarze spotkali się nawet na stadionie w kolumbijskim Cali, który miał być areną tego spotkania. Potem zaczęły się jednak dziać cuda, jakich boks nie widział od dawna. Termin walki wciąż przesuwano, a powody były coraz bardziej absurdalne. Jako winną zamieszania wskazywano nawet... Jennifer Lopez. Gwiazda muzyki pop miała odwołać koncert, który miał być ważnym elementem widowiska.W międzyczasie Rivas zakończył karierę i zniknął z boksu. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Andrzej Wasilewski – szef grupy KnockOut Promotions, która zaczęła współpracować z Różańskim. Walkę o mistrzowski tytuł udało się zorganizować w Polsce - w kwietniu 2023 roku Alen Babić (11-0, 11 KO) w szalonej ringowej rozróbie padł już w pierwszej rundzie.Niezwykła historia Różańskiego doczekała się tym samym wymarzonej puenty. Bohater Rzeszowa świętował w ringu z 83-letnim Marianem Basiakiem – jednym z ostatnich uczniów legendarnego Feliksa "Papy" Stamma. Szkoleniowiec i wychowawca młodzieży zmarł pół roku później, gdy jego podopieczny czekał na ogłoszenie kolejnej walki.Promotorzy Polaka długo liczyli, że zmaterializuje się lukratywne starcie z Badou Jackiem (28-3-3, 17 KO) w Arabii Saudyjskiej, co wiązałoby się z pewnością z najlepszą wypłatą w karierze. W ringu też Różański nie byłby bez szans z 40-letnim mistrzem świata dwóch kategorii wagowych, który pierwsze ważne pojedynki toczył jednak w kategorii superśredniej (72,6 kg).Nokaut gwarantowany?Sprawa nie doczekała się jednak szczęśliwego zakończenia, ale w międzyczasie pojawił się inny pomysł. Do wygranej z Babiciem doszło na gali współorganizowanej z brytyjską grupą Boxxer, która mimo porażki postanowiła wysłać do walki z Polakiem kolejnego pięściarza. Lawrence Okolie to były czempion kategorii cruiser (90,7 kg), który w Wielkiej Brytanii nie budzi jednak specjalnego zainteresowania.Wynika to przede wszystkim ze specyficznego stylu, który prezentuje między linami. Jego główną bronią są klincze – wielokrotnie tracił za to punkty. Dwukrotnie był nawet o włos od przegranej przez dyskwalifikację. Nawyków Okoliego nie potrafili zmienić kolejni trenerzy – w tym SugarHill Steward, szkoleniowiec Tysona Fury'ego.Brytyjczyk przed przyjazdem do Polski kolejny raz zmienił narożnik – tym razem postawił na doświadczonego Joe Gallaghera. Mimo zastrzeżeń dotyczących jego stylu trzeba pamiętać o tym, że Okolie potrafi być w ringu szalenie niewygodny i skuteczny. Przekonało się o tym w sumie już pięciu Polaków – w tym były mistrz świata Krzysztof Głowacki i wysoko notowany w rankingach Michał Cieślak.Według bukmacherów to Okolie będzie wyraźnym faworytem. To były mistrz świata, który ma za sobą wiele trudnych walk. Można powiedzieć, że został już sprawdzony właściwie pod każdym względem. Z kolei o Różańskim ciągle wielu rzeczy nie wiemy – żadna z jego dotychczasowych walk nie wyszła poza czwartą rundę. Jak zachowa się Polak po siódmej rundzie intensywnego starcia? Można tylko zgadywać...Mimo to są jednak pewne podstawy do optymizmu. Brytyjczyk po raz pierwszy zaboksuje poza ojczyzną, a kibice Różańskiego potrafią stworzyć fantastyczną atmosferę, która może go przytłoczyć. Dla Okoliego to także powrót na ring po pierwszej porażce w karierze – niechciany w ojczyźnie pięściarz może czuć, że to walka o "być albo nie być" w poważnym boksie.– Wiem, że 5 tysięcy osób w Rzeszowie będzie przeciwko mnie. Bardzo ich szanuję, jednak tym razem muszę sprawić im srogi zawód. Z góry przepraszam za to, co zrobię w piątek – zapowiedział Okolie, który przewiduje wygraną przez nokaut między rundą szóstą a dziewiątą.W przypadku Różańskiego taktyka będzie zapewne dość oczywista. Faworyt miejscowej publiczności rzuci się do ataku od pierwszych sekund i spróbuje się przedrzeć możliwie najbliżej dużo wyższego rywala, by z bliska trafić którymś z ciosów sierpowych. Strategia zakładająca szaloną ringową awanturę wydaje się być najlepszym sposobem na odniesienie zwycięstwa. Idol Rzeszowa nie raz już pokazał, że jak nikt inny potrafi wykorzystywać sploty sprzyjających okoliczności i radzić sobie z rywalami po przejściach.Boks, gala KnockOutBoxing Night 35 [szczegóły transmisji na żywo]Kiedy gala: piątek, 24 majaGdzie transmisja: od 19:30 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV, HbbTV, a od 22:45 także w TVP 1Kto skomentuje: Piotr Jagiełło, Janusz PinderaProwadząca studio: Sylwia DekiertReporterzy: Aleksandra PikaGoście/eksperci: Maciej Miszkiń, Mateusz Masternak