Wnioski z rządowych zapowiedzi. Premier Donald Tusk zapowiedział nowy program, który ma wzmocnić polską granicę z Białorusią i Rosją. Na „Narodowy Program Odstraszania i Obrony – Tarcza Wschód" rząd planuje przeznaczyć 10 mld zł. Co wiemy o rządowym projekcie umocnień? Ministerstwo Obrony Narodowej podkreśla, że „celem inwestycji jest wzmocnienie obronności państwa oraz zwiększenie bezpieczeństwa ludności cywilnej poprzez rozbudowę fortyfikacyjną w wybranych lokalizacjach oraz wskazanie priorytetowych kierunków przygotowania infrastruktury obronnej już w czasie pokoju”. – Rozpoczynamy wielki projekt budowy bezpiecznej granicy, w tym systemu fortyfikacji, a także takiego ukształtowania terenu, decyzji środowiskowych, które spowodują, że ta granica będzie nie do przejścia dla potencjalnego wroga – deklarował premier ogłaszając powstanie projektu.Z kolei, przedstawiciele resortu obrony zaznaczają, że w nowym projekcie zostanie wzięte pod uwagę doświadczenia sojuszników w regionie. – Planując wzmocnienie bezpieczeństwa granicy, (MON red.) musi postrzegać tę kwestię i działać kompleksowo, stąd np. analiza rozwiązań i pomysłów innych państw basenu Morza Bałtyckiego czy Finlandii, pod kątem ich możliwego zastosowania w Polsce – stwierdziło ministerstwo.Jakie umocnienia mogą znaleźć się w „Tarczy Wschód”? Profesor Stanisław Koziej, generał i były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego tłumaczył, że przede wszystkim można spodziewać się „działań związanych z umocnieniem terenu”. – Powinniśmy wykorzystać już istniejące warunki terenowe, które mogą kanalizować i hamować ruch przeciwnika. Trzeba znaleźć punkty w terenie, które są krytyczne dla manewrów przeciwnika podczas natarcia, np. mosty. W pierwszej kolejności należy skatalogować punkty krytyczne, na których warto byłoby przygotować stanowiska ogniowe wzmocnione bunkrami. W pobliżu miejsc newralgicznych, należy też zgromadzić środki potrzebne do minowania i materiały wybuchowe potrzebne do potencjalnego wysadzenia mostu – wyjaśnił profesor. Koziej zaznaczył jednak, że „program musi być również wkomponowany w dokumenty planowania strategicznego i w ramach planów NATO”. – Nie można prowadzić tego programu samoistnie. Program musi znaleźć się w „Strategii Bezpieczeństwa Narodowego Rzeczypospolitej Polskiej”. Na podstawie tego dokumentu, wojsko przygotowuje swoje dyrektywy, m.in. określa to gdzie poszczególne oddziały będą się bronić. Dopiero wtedy, będziemy mogli określić, który odcinek granicy trzeba wzmocnić – kontynuuje wojskowy.Politycy zgodni Co ciekawe, za nowym pomysłem wzmocnienia umocnień wydaje się być cała klasa polityczna w Polsce. W tym kontekście nie powinna dziwić deklaracja prezesa PiS-u Jarosława Kaczyńskiego, który stwierdził, że „popiera wszelkiego rodzaju wysiłki ze strony politycznych konkurentów, jeżeli chodzi o obronę granic”. W podobnym tonie wypowiedział się były szef MON-u w rządzie PiS, Mariusz Błaszczak zaznaczył jednak, że "jeżeli słowa mają się przekuć w czyny, to oczekuje, że w ciągu najbliższych dni zostaną podpisane przygotowane za czasów rządów PiS umowy dotyczące wzmocnienia potencjału wojskowego Wojska Polskiego".Badania opinii publicznej również pokazują, że większość społeczeństwa popiera nowy program. W ostatnim sondażu SW Research dla rp.pl wynika, że aż 64,3 proc. badanych popiera budowę umocnień na granicy z Rosją i Białorusią, a tylko 16,5 proc. jest temu przeciwne. Czy umocnienia będą skuteczne?Czy klasyczna linii umocnień będzie skuteczna w erze nowoczesnej wojny? A jeśli tak, to co musi w sobie zawierać? Zdaniem profesora Kozieja, „wzmacnianie linii obrony pracami inżynieryjnymi i operacyjna rozbudowa terytorium są bardzo ważne”. Koziej zaznacza jednak, że „nie może być to główny element systemu bezpieczeństwa państwa”. Ekspert stwierdził, że za budową umocnień muszą iść także inne działania. - Po pierwsze, przeciwdziałanie ewentualnemu zaskoczeniu przez przeciwnika. Jeżeli wojska zostałyby zaskoczone, to wzmocnienie granicy niewiele by pomogło. Po drugie, kluczowa jest obrona powietrzna, m.in. przeciwdronowa i przeciwrakietowa. Po trzecie, przeciwdziałanie atakom w cyberprzestrzeni. Wojska, nawet najlepiej ukryte w bunkrach i schronach nie poradzą sobie z atakiem, jeśli zakłócona zostanie łączność – wyjaśnia wojskowy.Koziej przekonuje, że na „Tarczę Wschód” trzeba patrzeć komplementarne i systemowo. – Ważnym aspektem są sojusznicy. Premier słusznie podkreśla, że program będzie wzmacniać nie tylko polską granicę, ale dodatkowo granice naszych sojuszy – UE i NATO. W związku z tym kluczowe jest to, żeby nasze wysiłki modernizacyjne były wspierane wkładem innych państw członkowskich – podkreśla. „Tarcza Wschód” jako szerszy projekt systemu bezpieczeństwaW ostatnich miesiącach możemy obserwować zwiększone wysiłki obronne państw Sojuszu w regionie. Przykładem może być zwiększenie budżetów obronnych Łotwy, Estonii, Litwy i Finlandii. Czy też zapowiedzi łotewskiego rządu o budowie wałów przeciwczołgowych na granicy z Rosją i Białorusią lub zapowiedź budowy sześciuset bunkrów w Estonii. Jednak, czy polski rząd weźmie pod uwagę działania swoich sojuszników i wkomponuje nowe umocnienia we wspólny system obrony? Profesor Koziej zauważa, że „cała granica NATO z Rosją zostanie – w wyniku wdrożenia tej inicjatywy – wzmocniona”. – Dlatego, Polska dyplomacja powinna doprowadzić do tego, żeby projekt „Tarczy Wschód” znalazł się w najbliższej deklaracji szczytu NATO w Waszyngtonie. Po to, żeby to przedsięwzięcie nabrało charakteru sojuszniczego, zarówno w wymiarze planistycznym, jak i finansowym – wyjaśnia wojskowy.Ile może zając wdrożenie programu? Według profesora „to nie są działania, które można szybko wdrożyć”. – Słyszmy, że rząd już rozpoczął pewne działania. Ale w tym kontekście chodzi raczej o wzmocnienie istniejącej zapory na granicy. Zapory, która chroni nas przed działaniami hybrydowymi, m.in. przed presją migracyjną, ale nie przed operacjami militarnymi. Umocnienia przed zagrożeniem militarnym, to zdecydowanie dalsza perspektywa. Najpierw program musimy dostosować do naszych planów strategicznych – zaznaczył specjalista.Potencjalne utrudnienia dla mieszkańcówPrzy tak dużym projekcie wojskowym ucierpieć może codzienne życie lokalnych mieszkańców. Problemy mogą pojawić się we wzmożonym ruchem na drogach i wyłączeniem pewnych odcinków. Koziej przekonuje, że mimo tego „rozbudowa umocnień może zostać dobrze przyjęta”. – Społeczeństwo żyje w poczuciu zagrożenia. Jak ludzie zobaczą, że trwa budowa umocnień, to mogą poczuć się bezpieczniej. Przełoży się to na większą swobodę, także w inwestowaniu – dodaje. Zauważa jednak, że „niektóre prace mogą się wiązać z niedogodnościami, a nawet wywłaszczeniami”. – Wyobraźmy sobie, że ktoś ma łąkę, a w planie obrony teren będzie przeznaczony do zalania wodą, żeby odciąć możliwość ruchu dla przeciwnika. Oczywiście, tacy ludzie będą mogli liczyć na odszkodowanie i wykup działki przez państwo – podsumowuje.– Szczegóły programu będzie można poznać podczas wystąpienia ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza w trakcie środowego posiedzenia Sejmu w tej sprawie – przekazał MON.