To było burzliwe posiedzenie. W pierwszej części opinię przedstawił biegły, konstytucjonalista profesor Piotr Uziębło. Zdaniem eksperta, ustawa o wyborach kopertowych oprócz naruszeń proceduralnych zawiera szereg rozwiązań, które są ewidentnie wątpliwe prawnie albo sprzecznych z konstytucją. Jak wskazywał, przepisy między innymi nie regulowały sytuacji, w której wyborca nie chciał brać udziału w głosowaniu i nie chciał otrzymać pakietu wyborczego.Zwracał też uwagę, że karty do głosowania mogły nie dotrzeć do właściwych wyborców. – Ustawodawca nie wykazał się należytą wyobraźnią. Trudno powiedzieć o naruszeniu prawa, ale o braku wyobraźni, który mógł prowadzić do naruszeń prawa np. przy przejmowaniu kart wyborczych – mówił Uziębło.W jego ocenie przepisy nie były zgodne z zasadą powszechności i równości. – W sytuacji takiej skali operacji nie jest wykluczone, że część głosów mogłaby być oddawana przez jedną osobę – argumentował. Podniósł również między innymi, że ustawa nie respektowała też praw osób z niepełnosprawnością, ponieważ nie przewidywała głosowania z nakładkami w alfabecie Braille'a.Szef komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych poseł Joński zapytał biegłego o opinię, czy „powierzenie przygotowania i przeprowadzenia wyborów w formie decyzji bez podstawy prawnej Poczcie Polskiej było zgodne z konstytucją”. Uziębło powiedział, że – w jego ocenie – jeżeli nie ma podstawy prawnej, to nie można wydać decyzji, a ta podstawa, która została przywołana – jego zdaniem – jest błędna. – Jest przesłanka, że Morawiecki mógł złamać konstytucję – ocenił.Zeznania MorawieckiegoMorawiecki zacząć zeznawać o godzinie 14. Na początku zgłosił wniosek o swobodną wypowiedź, który Dariusz Joński oddalił. Po odwołaniu się od decyzji Jońskiego komisja przeprowadziła głosowanie, w wyniku którego nie uwzględniono odwołania, tym samym komisja nie udzieliła Morawieckiemu prawa do swobodnej wypowiedzi.Przewodniczący komisji Dariusz Joński zapytał, czy Morawiecki odpowiada za decyzje, które wydał 16 kwietnia 2020 r. Pierwszą z nich polecił Poczcie Polskiej podjęcie i realizację „niezbędnych czynności zmierzających do przygotowania przeprowadzenia wyborów Prezydenta RP w 2020 r. w trybie korespondencyjnym, z powodu panującej wówczas pandemii”. Druga decyzja zobowiązywała PWPW do podjęcia działań przygotowujących wybory na prezydenta. Zobowiązywała ona m.in. ministra spraw wewnętrznych i administracji do podpisania umowy z PWPW na wydrukowanie pakietów wyborczych.Morawiecki powiedział, że obie decyzje zostały wydane przez w oparciu o art. 11 ustawy covidowej i na podstawie przedstawionych mu ustnie przez szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka informacji o opiniach, które wpłynęły do Kancelarii.Pytany, czy sam ponosi odpowiedzialność za te decyzje, powiedział: „Ja podpisałem decyzję dla PWPW i Poczty Polskiej 16 kwietnia”.„Wy jesteście winni”Mateusz Morawiecki został zapytany przez szefa komisji Dariusza Jońskiego (KO) czy bierze całą odpowiedzialność za wydanie decyzji, na podstawie której podejmowane czynności zmierzające do przygotowania i przeprowadzenia wyborów kopertowych skutkowały wyrzuceniem w błoto ok. 100 mln zł.– Wy jesteście winni temu, że poszło w błoto 70 milionów złotych, jest temu winna Platforma Obywatelska, pana kierownik, ówczesny szef PO, pani Małgorzata Kidawa-Błońska i wszyscy ci, którzy się do tego przyznali, w tym również pan Rafał Trzaskowski – powiedział Morawiecki.– Podpisałem decyzję i jestem z tego bardzo dumny, ponieważ ona umożliwiała przeprowadzenie wyborów, przygotowanie czynności przygotowawczych do przeprowadzenia wyborów i biorę za to odpowiedzialność – oświadczył b. premier. „Bielan? Nie potwierdzam”Były premier został zapytany, czy to europoseł Adam Bielan, w 2020 r. - rzecznik kampanii prezydenta Andrzeja Dudy, był pomysłodawcą przeprowadzenia wyborów prezydenckich z 2020 r. w trybie korespondencyjnym. Jak wskazał szef komisji Dariusz Joński (KO), to właśnie jego jako pomysłodawcę wskazało co najmniej trzech świadków komisji.– Nie mogę tego potwierdzić. Pomysł ten pojawił się w dyskusjach w naszym rządzie, w kierownictwie politycznym, mniej więcej pod koniec marca, na początku kwietnia – odparł Morawiecki. Jak wskazał, był on pokłosiem informacji płynących z innych krajów, które ze względu na pandemię rozważały przeprowadzenie wyborów właśnie w trybie korespondencyjnym. – Wielokrotnie rozmawiałem z Adamem Bielanem, ale nie od niego pierwszego usłyszałem ten pomysł – powtórzył Morawiecki, dopytywany o szczegóły.Na pytanie, kiedy po raz pierwszy poruszył ten temat z szefem PiS Jarosławem Kaczyńskim, Morawiecki odparł, że na pewno było to po 28 marca 2020 r. Jak dodał, nie pamięta okoliczności tej rozmowy, ale – dodał – jego opinia była „pozytywna”.Wątpliwości prawneByły premier zeznał, że po raz pierwszy zapoznał się z projektem decyzji ws. polecenia Poczcie Polskiej oraz PWPW podjęcia działań przygotowujących wybory prezydenckie kilka dni przed ich podpisaniem. Przekazał, że jeśli dobrze pamięta to, co referował mu wówczas szef KPRM Michał Dworczyk, projekt decyzji był autorstwa Ministerstwa Aktywów Państwowych. Jak uzasadniał, prawdopodobnie był to właśnie ten resort, ponieważ podlegała mu Poczta Polska.Morawiecki był pytany, czy znał negatywne opinie prawne szefa Prokuratorii Generalnej oraz departamentu prawnego KPRM. – Tak, pan minister Michał Dworczyk poinformował mnie na kilka dni przed 16 kwietnia (2020 r.) – nie potrafię podać dziennej daty – że w stosunku do pierwotnej decyzji zaproponowanej przez MAP pojawiły się wątpliwości prawne. Poinformowałem go, że proszę o poprawienie tych decyzji i ich zrekonstruowanie w taki sposób, aby prace przygotowawcze, które miały być przeprowadzone przez Pocztę Polską i PWPW mogły być wykonane, a jednocześnie, żeby nikt nie miał wątpliwości prawnych – zeznał były premier.Jak relacjonował, po kilku dniach, najprawdopodobniej 16 kwietnia 2020 r. minister Dworczyk poinformował go ustnie o tym, że „nowe ustne i – w ślad za tym idące – pisemne stanowiska prawnicze zostały pozyskane, że te decyzje zostały poprawione i że dotyczą realizacji niezbędnych czynności zmierzających do przygotowania przeprowadzenia wyborów prezydenta RP i teraz są zgodne z prawem i podstawa prawna została również przywołana”. Morawiecki dodał, że nie pamięta, kto był autorem tych nowych opinii. – Byli to jacyś profesorowie, doktorzy nauk prawnych – mówił.Na posiedzeniu nie brakowało emocji, wzajemnych oskarżeń i przytyków. Waldemar Buda (PiS) został wykluczony z posiedzenia komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych, po tym jak powiedział do przewodniczącego Dariusz Jońskiego (KO) - "ja jestem prawnikiem, a ty nieukiem basenowym". Buda odwołał się od decyzji Jońskiego, ale komisja odrzuciła jego wniosek. Poseł Buda powiedział, że pozostał na sali i przysłuchiwał się obradom. Przesłuchanie zakończyło się po godzinie 18. Obrady zostaną wznowione w środę, 22 maja.Wybory na prezydenta miały odbyć się 10 maja 2020 roku. Trwała wtedy epidemia COVID-19. Rząd chciał, by przeprowadzić głosowanie w formie korespondencyjnej. Wydrukowano pakiety wyborcze, a ich dostarczeniem miała się zająć Poczta Polska, posługująca się spisami wyborców pozyskanymi od władz lokalnych. Ostatecznie nie doszło do głosowania w tej formie.