Sensacji nie było. Polacy rozegrali dwie bardzo dobre tercje, grali z faworyzowanymi Słowakami jak równy z równym, ale ostatecznie ponieśli kolejną, czwartą już porażkę (0:4) na mistrzostwach świata hokejowej Elity. Jeszcze przed mistrzostwami było jasne, że z rywalami takimi jak Słowacja, USA, Szwecja czy Łotwa większych szans nie mamy. Że potrzebne będą hokejowe cuda, byśmy ugrali choćby punkt, a szans trzeba będzie szukać z Francją czy Kazachstanem. Los jest jednak przewrotny: Biało-Czerwoni bardzo dobrze spisali się z Łotwą, doprowadzili do dogrywki, długo sprawiali też problemy Szwedom czy – w środę – Słowakom. W starciu z teoretycznie najsłabszą Francją „obudzili się” dopiero bliżej trzeciej tercji, gdy było już zdecydowanie za późno.Ze Słowacją też zaczęliśmy niemrawo. Już w 2. minucie straciliśmy gola, a kilka chwil później na tablicy wyników było 0:2. Tak renomowany, silny przeciwnik przy takim rezultacie mógł już komfortowo poruszać się po tafli, niemal pewny zdobycia kompletu punktów. Biało-Czerwoni, na szczęście, nie spuścili głów. Od drugiej tercji sprawiali faworytom, wspieranym przez niemal całą halę, ogromne problemy. Cuda w bramce wyprawiał Fucik, ale i jego słowacki vis-a-vis musiał się sporo napocić. Graliśmy dobrze, momentami bardzo dobrze, ale – jak we wtorek z Francją – w kluczowych momentach brakowało zimnej krwi.W końcówce, gdy byliśmy blisko bramki kontaktowej, dwa proste błędy doprowadziły do dwóch goli Słowaków, które ostatecznie zabiły emocje i zakończyły nasze marzenia o wywalczeniu punktu.Polacy przegrali, ale Polacy wciąż mają szansę na utrzymanie w Elicie. Przed Biało-Czerwonymi mecze z USA i Kazachstanem.