Poseł PiS był gościem „Pytania Dnia”. Jeśli Radosław Sikorski już wita się z gąską, już chce być komisarzem w Unii (…), to może się przeliczyć, bo potrzebna jest tutaj zgoda prezydenta – mówił w „Pytaniu Dnia” Marcin Przydacz, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Zbliżają się wybory do Parlamentu Europejskiego. Właśnie ten temat zdominował rozmowę Marka Czyża z Marcinem Przydaczem, posłem Prawa i Sprawiedliwości, wcześniej m.in. szefem Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP.Prowadzący wypytywał Przydacza m.in. o płynącą z Nowogrodzkiej retorykę, w ramach której Unię nazywa się „ober-państwem”, a o Polsce mówi per „polski land”. – Kampania toczy się w pewnych ramach językowych i przyzwyczajeni jesteśmy, ku mojemu smutkowi, że w mediach te dyskusje często koncentrują się wokół pewnych emocji, uproszczeń… Rzeczywiście toczy się dziś debata, wbrew temu co mówią politycy koalicji rządzącej, dot. tego, że nie można dopuścić do zmiany traktatów, czyli de facto centralizacji Unii Europejskiej, stworzenia imperium, które będzie zarządzane gdzieś z Brukseli czy innych europejskich stolic. Zagrożona jednomyślność– Jednomyślność jest zagrożona „planami unijnych technokratów” – dodawał Przydacz. Na uwagę prowadzącego, że „jednomyślności w Unii już dawno nie ma”, poseł PiS wyliczał obszary, w których wciąż obowiązuje i, jego zdaniem, obowiązywać musi, jak choćby polityka bezpieczeństwa.– To nie jest kwestia czy droga powstanie w tym czy innym miejscu. Ale kwestia tego, jaką prowadzimy politykę wobec Rosji. Czy będzie to front „odpychania” Rosji, czy może, jak do niedawna chciały Niemcy czy inni partnerzy: zacieśniamy współpracę, budujemy gazociągi, wpuszczamy Rosję na rynek europejski… Nie chciałbym ulegać szantażom pt. rozszerzymy Unię Europejską pod warunkiem, że zrezygnujecie z prawa weta.Jednocześnie Przydacz zapewniał, że „nie chciałby, żeby Polska opuszczała Unię Europejską”. – Chciałbym, żebyśmy wracali do korzeni. Do takiej Unii, do jakiej wchodziliśmy w 2004 roku czy do tej, którą kreowali ojcowie-założyciele, pochodzący z chrześcijańskiej demokracji. Dziś częściowo Unia jest dominowana przez liberałów i lewicę i próbuje się ją zmienić… (…) Dlatego warto iść do wyborów, by głosować na partie, które myślą o interesie i Europy, i Polski w tym wypadku.Pałac duży i małyCzyż zapytał też o głośne hasło Jarosława Kaczyńskiego z ostatniej konwencji partii: jesteśmy na „nie”, ale jesteśmy na „tak”. – Jesteśmy na „nie” jeśli chodzi o planowane decyzje, dotyczące np. zwiększonych kwot migracyjnych, tak, aby Polska musiała przyjmować migrantów. Oczywiście, że jesteśmy na „nie”. Jesteśmy na „nie”, jeśli chodzi o zmuszanie nas do przyjęcia euro. Ale jesteśmy na „tak” jeśli chodzi o strukturę gospodarczą, budowę dróg, jeśli chodzi o politykę rolną, wsparcie dla rolników – jak najbardziej – tłumaczył.I dodawał: – My idziemy z jakimś pomysłem do Unii. Nie mówimy tylko: albo jesteś za Europą, albo przeciw. Mówimy w konkretach. W rozmowie pojawił się też wątek nominacji na komisarza. Czyż zapytał wprost: „czy będzie wojenka o kandydatów?– Rząd musi współpracować z prezydentem w tej kwestii – zauważył Przydacz. – Jeśli Radosław Sikorski już wita się z gąską, już chce być komisarzem w Unii, bo tak wielu odczytuje jego własne expose, jako taką „rozmowę kwalifikacyjną” przed jego karierą polityczną w Brukseli, to może się przeliczyć, bo potrzebna jest tutaj zgoda prezydenta. Być może dobry naukowiec z doświadczeniem będzie mógł zostać akceptowany przez oba pałace: ten duży i ten mały.