Koncern ma ogromne kłopoty. Ciąg dalszy kłopotów Boeinga. Były pracownik koncernu, którego zwłoki znaleziono w marcu, w zeznaniach złożonych tuż przed śmiercią oskarżył firmę o „niezliczone” naruszenia prawa. John Barnett twierdził między innymi, że firma próbowała „wyeliminować” kontrole jakości w fabryce produkującej samoloty typu 787 – informuje BBC. Barnett, były kierownik kontroli jakości w jednym z zakładów, składał formalne zeznania prawne przeciwko producentowi samolotów. 62-latek zmarł po dwóch dniach składania zeznań na skutek „rany postrzałowej”. Śledczy wykluczyli udział osób trzecich w tej tragedii.Czarna seria BoeingaMężczyzna pracował dla Boeinga ponad 30 lat, zanim w 2017 roku przeszedł na emeryturę ze względów zdrowotnych. Już na emeryturze złożył pozew przeciwko firmie, utrzymując, że spotkał się z zemstą ze strony menedżerów po zgłoszeniu szeregu poważnych obaw dotyczących bezpieczeństwa i zaniedbań w produkcji. Firma temu zaprzeczała.Standardy bezpieczeństwa giganta z branży lotniczej znajdują się obecnie w centrum uwagi, częściowo z powodu incydentu, który miał miejsce w styczniu, kiedy nieużywane drzwi spadły z nowego Boeinga 737 Max wkrótce po starcie. W ostatnich tygodniach doszło do serii incydentów. Ostatni miał miejsce w RPA. Samolot typu 737 musiał awaryjnie lądować w Republice Południowej Afryki po tym, jak jedno z jedno z kół odpadło przed startem.Ujawniono zeznania sygnalistyPrawnicy Barnetta opublikowali właśnie transkrypcję zeznań pana Barnetta. Obszerny dokument liczy ponad 140 stron. Mężczyzna opowiedział między innymi, że menedżerowie w nowej fabryce w North Charleston w amerykańskim stanie Karolina Południowa, gdzie montuje się boeingi 787, rutynowo ignorowali formalne procedury, aby jak najszybciej budować samoloty.BBC wskazuje, że zasadnicza część zeznań Barnetta skupiała się na domniemanym fałszowaniu zapisów dotyczących problemów w procesie produkcyjnym. Miało między innymi dochodzić do rejestrowania wadliwych lub niespełniających norm części.Części ze śmietnikaSygnalista twierdził, że na pracowników wywierano presję, aby w celu zaoszczędzenia czasu obchodzili ustalone procedury określone w systemie zarządzania jakością Boeinga. Zapewniał, że trzymano się stanowiska sprowadzającego się do słów: „Nie mamy czasu na śledzenie procesów, budujemy samoloty”.W jego ocenie z tego powodu na linię produkcyjną trafiły „strasznie duże ilości” wadliwych części, a inne ginęły. Dotyczyło to choćby dwóch dużych sekcji kadłuba samolotu, których „nigdzie nie można było znaleźć”. W innym przypadku zanieczyszczona i wadliwa rurka została wyjęta ze śmietnika i miała zostać zainstalowana w samolocie, który był wówczas w eksploatacji.Lotniczy gigant fałszował dokumenty?Twierdził także, że doszło do „niezliczonej ilości” przypadków fałszowania dokumentów. Zgodził się przy tym z sugestią swojego prawnika, że każde naruszenie procedury stanowi „przestępstwo”.Boeing odpiera te zarzuty. W oświadczeniu przesłanym BBC zapewnia, że „dokonano przeglądu i rozwiązano problemy dotyczące jakości, które pan Barnett podniósł przed przejściem na emeryturę w 2017 roku, a także inne problemy dotyczące jakości wymienione w skardze”. „Analiza inżynierska wykazała, że podniesione przez niego kwestie nie miały wpływu na bezpieczeństwo samolotu” – przekonywano.