„Pisałam do szuflady, wstydziłam się bardzo z tym wyjść do ludzi”. Kiedy postanowiła rzucić dobrze płatną posadę prawniczki w korporacji, nikt nie wierzył w jej literacki sukces. Dziś książki Sylwii Zientek cieszą się dużą popularnością, a na spotkania autorskie przychodzą tłumy. Skąd wzięła się moda na kobiecą literaturę o sztuce? Jakie tajemnice kryją życiorysy dziewiętnasto- i dwudziestowiecznych artystek? Dlaczego nikt dziś o nich nie pamięta? O pasji i odwadze w realizacji marzeń Mariusz Szczygieł rozmawiał z Sylwią Zientek w programie „Rozmowy (nie)wygodne” na antenie TVP INFO. – Kiedy odchodziłam pracy to nikt mi nie wróżył – już nie mówię sukcesu – w ogóle uważano, że jestem po prostu wariatką – powiedziała pisarka. – Chciałam pisać w zasadzie od dziecka, to była taka pierwsza moja wielka myśl dotycząca przyszłości: chciałam pisać. Później chciałam zostać malarką, a potem znowu chciałam pisać i to tak trwało latami – powiedziała. – Nie miałam wielkiej wiary w siebie, pisałam do szuflady, wstydziłam się bardzo z tym wyjść do ludzi, gdzieś pokazać to, co napisałam – opowiadała. Swój debiut przeżyła – jak powiedziała – późno, bo w wieku 38 lat. – Ten debiut przeszedł zupełnie bez echa, potem druga książka też przeszła bez echa – opowiadała. Jak dodała, „mimo to myślałam, że muszę rzucić korporację, muszę przestać być prawniczką, muszę się skupić na pisaniu, bo inaczej po prostu mając trójkę dzieci, funkcjonując jako taka kobieta pracująca na pełen etat, nie jestem w stanie napisać czegoś takiego, co bym chciała napisać”. Sylwia Zientek urodziła się w Olsztynie w 1974 roku. Od piątego roku życia mieszka w Warszawie. Ukończyła studia prawnicze na UW.