„Czy Rosjanie nawet w najdzikszych pomysłach mogą się porwać na NATO?”. Leszek Miller ma bogaty życiorys. Pełnił najważniejsze funkcje w państwie . Słynie z ciętego języka i miłości do zwierząt. W programie „100 pytań do... ” na antenie TVP Info odpowiadał na pytania dziennikarzy. Polityk mówił szczerze o swoim życiu osobistym, o politycznej karierze, o sukcesach i o porażkach. Polityk opowiedział również o swoim spotkaniu z Władimirem Putinem oraz stwierdził, że atak Rosji na jakikolwiek kraj NATO wydaje się niemożliwy – Uważam, że słowa pana Tuska, że żyjemy w okresie przedwojennym to gruba przesada. Mnie razi ciągłe straszenie Polaków, militaryzacja publicystyki – powiedział były premier.Mówiąc o potencjalnym ataku Rosji na którykolwiek kraj NATO stwierdził, że „nic takiego nie będzie”. – Skoro Rosjanie mają takie problemy z armią ukraińską to czy nawet w najdzikszych pomysłach mogą się porwać na NATO? – pytał były premier. Jak zaznaczył, „albo się wierzy w siłę odstraszania NATO albo się wierzy, że jest ono papierowym tygrysem”.– Ja nie wierzę, że Putin wypowie wojnę, bo wie, że wejście na terytorium NATO oznacza uruchomienie artykułu 5. – podkreślił.Spotkanie z PutinemMiller był także pytany o swoje spotkanie z Putinem i pozytywne wypowiedzi na temat rosyjskiego dyktatora.– Wtedy cały świat mówił dobrze o Putinie. Pojawił się Putin i pojawiło się przekonanie, że może Rosja wejdzie na drogę reform – powiedział. Jak dodał, „ja byłem raz na Kremlu przyjęty przez Putina jako polski premier. To była bardzo sympatyczna rozmowa”.Miller stwierdził, że Putin w tej rozmowie wyraził radość w związku z polskimi staraniami o akcesję do UE ze względu na możliwość graniczenia z Unią i lepszej wymiany handlowej. Rosyjski przywódca wyraził jednak niepokój związany z rozszerzaniem się NATO. Najgorsze i najlepsze chwileByły premier podzielił się również wspomnieniami związanymi z podpisaniem traktatu akcesyjnego w Atenach.– Obraz, który dla mnie politycznie rzecz biorąc znaczy najwięcej: podpisanie traktatu akcesyjnego w Atenach, pięknie oświetlony słońcem Akropol, ogromne wzruszenie. Kiedy siadałem z panem Cimoszewiczem za stołem myślałem, że to niemożliwe, a z drugiej strony byłem wdzięczny losowi czy opatrzności za tę wyjątkową szansę – mówił. Pytany o najgorsze doświadczenie w polityce stwierdził, że „polityka to sukcesy i porażki”. – Miałem wiele przypadków, gdzie ciężko to znosiłem, a razem ze mną moja rodzina. Najbardziej dokuczliwe w polityce są momenty, gdy traci się władzę (...) i nagle w błyskawicznym tempie topnieje krąg znajomych, telefon przestaje dzwonić (...) Będąc w polityce warto mieć alternatywny krok – albo rodzina albo znajomi – powiedział.Przyszłość UEPytany o przyszłość Unii Europejskiej w kontekście nadchodzących wyborów do PE, Miller powiedział, że „nie ma dobrych przeczuć”.– Mam wrażenie, że główne partie: socjaliści jak i chadecy stracą. Bardzo się o to niepokoję, bo to oznacza, że mandaty powędrują do jakichś skrajnych grup – podkreślił.Miller został także zapytany o kwestie związane z konkordatem ze Stolicą Apostolską.Konkordat– My nie podpisaliśmy konkordatu. On został podpisany przez rząd Hanny Suchockiej. Został podpisany w pośpiechu, niemalże w tajemnicy i w sytuacji, gdy rząd Suchockiej był w zasadzie w stanie dymisji – mówił polityk.Jak dodał, „potem przez cały okres władzy SLD-PSL on nie został ratyfikowany, myśmy go trzymali w szufladzie, trochę żeśmy z Watykanem negocjowali”. – Potem rząd Jerzego Buzka dosyć szybko przeprowadził w Sejmie debatę ratyfikacyjną, potem prezydent Kwaśniewski podpisał. Problem polegał na tym, że Kwaśniewski otrzymywał bardzo jasne sygnały – najpierw konkordat a potem wizyta w Watykanie – zaznaczył. Jak wyjaśnił, „trudno, żeby polski prezydent nie był gościem polskiego papieża”. – Dzisiaj uważam, że te obecne władze powinny bardzo ściśle przestrzegać konkordatu. Np. finansowanie Kościoła tam jest określone bardzo wąsko – podkreślił.