Wywiad z Piotrem Kzryżowskim. Chcę wspinać się w swoim stylu i nie używać tlenu z butli, bo jest to duże ułatwienie – mówi Piotr Krzyżowski, ratownik GOPR, himalaista i prawnik w wywiadzie dla TVP Info. Jego najnowsze wyzwanie to samotna wyprawa na czwarty najwyższy szczyt Ziemi: Lhotse (8516 m. n.p.m). Krzyżowski został zapytany dlaczego wybrał wspinaczkę wysokogórską. – Trudno powiedzieć ... Jeżeli ktoś pyta cię czemu chodzisz w góry, to i tak nie zrozumie twojej odpowiedzi. Dla mnie jest to synonim wolności i miejsce, w którym mogę poczuć się swobodnie – stwierdził Krzyżowski.Ratownik GOPR-u mówił także o swoich ostatnich osiągnięciach: „Zdobyłem pięć ośmiotysięczników. W ostatnich trzech latach stanąłem m.in na K2, Broad Peak i Nanga Parbat. Zdobyłem też wszystkie szczyty w Pakistanie, więc teraz mój wzrok kieruje na Himalaje”. W tym roku ma mierzyć się ze szczytem Lhotse, który jest czwartym najwyższym szczytem na Ziemi (8516 m. n.p.m).Krzyżowski stwierdził, że jest „to magiczna góra i najwyższy szczyt Ziem”. Dodał jednak, że „nie jest osobą, która kolekcjonuje szczyty”. – Moim celem są coroczne wyprawy w wysokie góry. Wspinaczka wysokogórska to walka z samym sobą, i z własnymi ograniczeniami – przekonuje. Śmierć na szlaku? „Wpływa na człowieka”Himalaista, został także zapytany o to, dlaczego zdobywa szczyty bez pomocy szerpów i dodatkowego tlenu. – To droga, którą wybrałem wiele lat temu. Chcę wspinać się w swoim stylu i nie używać tlenu z butli, bo jest to duże ułatwienie. Nie chcę też korzystać ze wsparcia agencji (organizujących wyprawy). Mamy do czynienia z mocnym rozwojem himalajskiej turystyki. Miejsca do wspinaczki w moim stylu jest coraz mniej. Zawsze staram się znaleźć moją ścieżkę, ale jest to duże wyzwanie. Przebywanie w strefie śmierci bez tlenu wiele zmienia. Kluczowe jest przygotowanie mentalne, które jest niezbędne do tego, żeby pokonywać tego typu ograniczenia – stwierdził Krzyżowski. Ratownik stwierdził, że byciem świadkiem śmierci na szlaku „wpływa na człowieka”. – Nie mogę powiedzieć, że nie odczuwam lęku w górach. Wypadki śmiertelne się zdarzają. Dwa lata temu, wspinając się na K2 obok mnie spadł wspinacz. Takie sytuacje bardzo mocno na nas wpływają. Jednak ważne jest to co człowiek robi z tym strachem. Czy on nas paraliżuje, czy mobilizuje nas do większej uważności i dbania o swoje bezpieczeństwo. W moim przypadku, strach mobilizuje mnie i stawia w stan większej uważności – podsumował.