Trwają prace nad ustawą. Nie należy się przywiązywać do prognoz rachunków za prąd wysyłanych przez spółki energetyczne – powiedziała szefowa resortu środowiska Paulina Hennig-Kloska. Zauważyła, że prace nad ustawą, która dotyczy cen energii, wciąż jeszcze trwają. Szefowa MKiŚ zapytana w piątek w TVN24, o ile wzrosną ceny prądu po odmrożeniu cen energii od lipca tego roku powiedziała, że ustawa, nad którą pracuje resort, pomoże systemowo rozwiązać kwestię cen energii w Polsce, „tak, by pieniądze nie były przerzucane z kieszeni do kieszeni”. Oceniła, że na rynku jest „ogromna przestrzeń” do obniżek cen taryf za energię. Podkreśliła również, że nie należy przywiązywać się do prognoz rachunków za prąd, które firmy energetyczne wysyłają odbiorcom. – Prognozy te są wyliczane automatycznie według obowiązujących regulacji, bo nie ma jeszcze naszej ustawy – wyjaśniła. Zaznaczyła też, że projekt ustawy, który będzie stanowił podstawę prawną do wystawiania rachunków za energię w drugiej połowie roku, jeszcze w kwietniu trafi do Sejmu. Przypomniała, że w przygotowywanej ustawie zmieniona zostanie podstawa do naliczenia taryf, obniżona będzie maksymalna cena za prąd oraz wprowadzony zostanie bon energetyczny, który trafi do najbardziej potrzebujących gospodarstw domowych. Zamrożone cenyObecnie ceny energii, gazu oraz ciepła są zamrożone w ramach wprowadzonych przez poprzedni rząd tarcz antyinflacyjnych; przepisy wygasają w połowie roku. Pod koniec 2023 r. uchwalono ustawę, która utrzymuje w I połowie 2024 r. dotychczasowe zasady ochrony określonych odbiorców energii elektrycznej, gazu i ciepła. Przepisy przewidują m.in. maksymalne ceny prądu dla gospodarstw domowych oraz małych i średnich firm. Utrzymano dotychczasową maksymalną cenę energii elektrycznej na poziomie 412 zł za MWh netto do określonego limitu zużycia.