Śledztwo z Chile zakończone. 8 kwietnia na jednej ulic miasta Nunoa w Chile znaleziono walizkę z ciałem będącym w stanie znacznego rozkładu. Od razu ruszyło śledztwo, a jako pierwszą hipotezę policja przyjęła brutalne porachunki karteli narkotykowych. Rozwiązanie zagadki okazało się co najmniej zaskakujące. Szybko okazało się, że jedna z kamer przemysłowych zarejestrowała kobietę w habicie, ciągnącą ogromną walizkę. Taką samą jak ta, w której znaleziono ciało. 80-latka błyskawicznie wpadła w ręce policji. Jak zeznała, obie kobiety zawarły „porozumienie”, że w razie śmierci jednej z nich druga osoba nie powiadomi o tym władz ani rodziny. Przeprowadzona sekcja zwłok potwierdziła jej słowa – kobieta w wieku ok. 60 lat zmarła przed co najmniej kilkoma miesiącami z przyczyn naturalnych.Sytuacja uległa zmianie, gdy u 80-latki zjawiła się córka zmarłej, prosząc, aby ta umożliwiła pogrzeb. Starsza kobieta nie wiedziała, co zrobić z ciałem, więc postanowiła podrzucić je w owiniętej folią walizce na środku ulicy. „Specyficzne poczucie lojalności”Policja nie zdecydowała się postawić zarzutów 80-latce. – Kobiety łączyło specyficzne poczucie lojalności – powiedział przedstawiciel służb Juan Fonseca. Oświadczenie wydały też władze kościelne, twierdząc że 80-latka nie należała do żadnego zakonu.Okazało się, że były „konsekrowanymi kobietami świeckimi”, które nosiły specjalne habity. Przeczytaj także: Masowa ucieczka więźniów. Po prostu wyszli przez główną bramę