Zaskakujące informacje z biografii autora. 9 kwietnia premierę ma książka „Ian Fleming: The Complete Man”, autorstwa brytyjskiego pisarza Nicholasa Shakespeare'a. Z biografii twórcy słynnej serii powieści szpiegowskich możemy dowiedzieć się m.in., że już w latach 50. pojawił się pomysł, aby główną rolę w filmowej ekranizacji powierzyć kobiecie. Producent Gregory Ratoff miał nawet upatrzoną kandydatkę – życzył on sobie, by w Agentkę 007 wcieliła się amerykańska aktorka, Susan Hayward. 13 kwietnia 1953 roku do księgarń trafiła książka „Casino Royale”, która zapoczątkowała legendarną serię powieści o przygodach brytyjskiego szpiega Jamesa Bonda. Od tamtej pory powstało 25 kinowych ekranizacji prozy Iana Fleminga. Do stworzenia filmowej adaptacji przymierzano się już w latach 50. Okazuje się, że pojawił się wówczas zgoła nowatorski pomysł, aby główną rolę powierzyć kobiecie. Producent Gregory Ratoff chciał, aby Agentkę 007 sportretowała laureatka Oscara i dwóch Złotych Globów, Susan Hayward.„Gregory wymyślił, że zrobimy z Bonda kobietę - +Jane Bond+. Miał plan, by obsadzić Susan Hayward. Szczerze mówiąc, uważaliśmy, że to szaleństwo” – wspomina scenarzysta Lorenzo Semple Jr. na kartach książki „Ian Fleming: The Complete Man” autorstwa Nicholasa Shakespeare'a, która ukazała się 9 kwietnia nakładem wydawnictwa HarperCollins. Hayward zasłynęła kreacją stworzoną w biograficznym filmie noir „Chcę żyć!” z 1958 roku, za którą otrzymała nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej. Aktorka zmarła w 1975 roku w wyniku nowotworu mózgu.Pierwszą filmową adaptacją dzieł Fleminga, należącą do tzw. bondowskiego kanonu, był obraz „Doktor No” z 1962 roku. Główną rolę zagrał pochodzący ze Szkocji Sean Connery, który w czarującego szpiega wcielał się aż sześciokrotnie. Co ciekawe, wybór gwiazdora początkowo zupełnie nie przypadł do gustu autorowi literackiego pierwowzoru. Najpierw ofertę otrzymał Richard Burton, który propozycję odrzucił. Na liście kandydatów znaleźli się także Peter Finch, Trevor Howard, Cary Grant, Dick Bogarde, Rex Harrison, Richard Todd, Michael Redgrave, Patrick McGoohan, Richard Johnson, a także Roger Moore, który ostatecznie zagrał Bonda w siedmiu filmach, począwszy od „Żyj i pozwól umrzeć” (1973).Jak wspomina na kartach biografii Fleminga jego agent Robert Fenn, Connery nie zrobił na pisarzu zbyt dobrego wrażenia, gdyż nie posługiwał się „wzorcową angielszczyzną”. „On zupełnie nie odpowiada mojemu wyobrażeniu o Bondzie. Chcę eleganckiego mężczyznę, a nie tego prostaka" – miał powiedzieć pisarz. Producenci byli jednak przekonani, że znaleźli idealnego kandydata. „On emanował najczystszą pewnością siebie i charyzmą, której ta postać wymagała” – podkreśla Barbara Broccoli.Jak tymczasem wskazują najnowsze doniesienia, twórcy bondowskiej sagi wybrali już kolejnego odtwórcę roli agenta Jej Królewskiej Mości, który zastąpi Daniela Craiga. Został nim rzekomo 33-letni Aaron Taylor-Johnson, gwiazdor takich produkcji, jak „Tenet”, „Zwierzęta nocy” czy „Avengers: Czas Ultrona”. „Wszystko rozbija się teraz o szczegóły. Agenci i prawnicy dopełniają wszelkich formalności dotyczących m.in. tego, w ilu filmach z cyklu Aaron zgodzi się wystąpić. Zrobiono już przymiarki, wybrano dla niego nawet fryzurę” – zdradził niedawno informator „Daily Mail”. Zdjęcia do nowego filmu o przygodach Jamesa Bonda mają ruszyć w przyszłym roku.