Odeszła w wieku 90 lat. W sobotę w wieku 90 lat zmarła aktorka, pedagożka oraz pisarka Zofia Kucówka. Była znana z m.in. ról w filmach „Wiano” Jana Łomnickiego czy „Spirala” Krzysztofa Zanussiego. Ludzie kina wspominają Kucównę jako wybitną aktorkę. – Poczytuję sobie za wielkie szczęście, że dane było mi spotkać kogoś tak niezwykłego i to w najwspanialszym okresie w historii Teatru Narodowego – gdy przewodził mu Adam Hanuszkiewicz – powiedział PAP Daniel Olbrychski. Jak podkreślił Daniel Olbrychski, Zofia Kucówna była jedną z najbliższych mu osób. – Jeszcze tydzień temu, w Wielkanoc, odwiedziłem ją w pięknym Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie, gdzie widywaliśmy się w ostatnim czasie dość regularnie. Zawsze było to dla nas obojga wielkim wzruszeniem i radością. Gdy ostatni raz trzymałem ją za rękę, Zosia już z wielkim trudem powiedziała: „Wiesz Daniel, jakoś tak pogodnie mi się odchodzi” – powiedział.Olbrychski: Odeszła jedna z najbliższych mi osóbOlbrychski podkreślił, że najpierw Kucówna była dla niego „idolem aktorki teatralnej”.– Byłem w liceum i regularnie chodziłem do Teatru Powszechnego na Pradze, którego dyrektorem był Adam Hanuszkiewicz, a Zosia – główną aktorką. Pamiętam, że przyniosłem jej wtedy za kulisy czekoladę, bo nie miałem kwiatów. Występowała z Tadeuszem Janczarem w „Eurydyce”. Nie wiedziałem, że minie parę lat i stanę naprzeciwko niej jako jej syn Hamlet w inscenizacji Adama Hanuszkiewicza w Teatrze Narodowym. Zosia, starsza ode mnie zaledwie o 13 lat, przepięknie grała matkę. Przez cztery lata graliśmy „Hamleta” w Teatrze Narodowym i gościnnie w całej Europie. Wspomnienie tej sztuki i wspólnej gry towarzyszyło naszym spotkaniom w Skolimowie – stwierdził.Dodał, że Kucówna była obdarzona również talentem pisarskim. – Jeden rozdział książki „Zapach szminki” poświęciła mnie i nazwała go „Daniel”. Jako biografka, pisarka, wyrażała niesłychanie serdeczny i czuły stosunek do mnie. Ten rozdział jest jedną z najdroższych dla mnie pamiątek. Poczytuję sobie za wielkie szczęście w życiu, że dane było mi spotkać kogoś tak niezwykłego, w najwspanialszym okresie w historii Teatru Narodowego – gdy przewodził mu Adam Hanuszkiewicz. Kilka długich, pięknych lat 70. było naszym wspólnym, najpiękniejszym wspomnieniem – przyznał aktor.Olbrychski zwrócił uwagę, że aktorka odeszła w piękny, wiosenny dzień. – Jeszcze kilka dni temu mówiłem jej: „Wiesz, odwiedzę cię przed imieninami”. Ale zamiast odwiedzin zostały mi w tej chwili te wspomnienia – podsumował.Reżyser Krzysztof Zanussi zapytany przez PAP o wspomnienia związane z Zofią Kucówną zaznaczył, że była aktorką jego pokolenia. – Podziwialiśmy ją jako zjawisko, takie zupełnie jakby z innej planety, ona była tak różna od wszystkich aktorów swojego pokolenia i tak daleka od stereotypu aktorki, gwiazdy, którą była przecież – powiedział.„Wydawało się, że takie osoby są wieczne”Dodał, że była gwiazdą z zachwycającym uśmiechem, z niebywałą delikatnością i z wypisaną na twarzy szczerością.– Życiem potwierdzała to, co grała na scenie. Była tak samo dobra w tekście Dostojewskiego, jak i w pomocy dla aktorów w schronisku w Skolimowie-Konstancinie – kontynuował. Podkreślił, że była bardzo zaangażowana społecznie.– Miałem okazję raz tylko, niestety, zaprosić ją do filmu, gdzie grała u mnie w „Spirali”. Była to niezwykle sympatyczna i ciekawa współpraca, bo ona mając taką milczącą dosyć rolę, samą swoją osobą już coś znaczyła i zderzała się z agresją mojego głównego bohatera, który mówił do ciężarnej kobiety: „Jak pani ma odwagę rodzić dziecko, które będzie żyło w tym upiornym świecie?”. W niej była wiara w życie i dlatego ona mogła na to odpowiedzieć, że ma tę odwagę, że wie, co robi – wspominał Zanussi. Zaznaczył, że oczywiście to było fikcją.– Przez całe lata i z czasów kiedy była razem z panem Hanuszkiewiczem jak i potem, kiedy była już osobą zupełnie osobną i szalenie powszechnie cenioną, szanowaną, lubianą, coś w niej było takiego magnetycznego, że bardzo mi smutno dzisiaj, że już jej nie ma. Wydawało się, że takie osoby będą wiecznie – powiedział Zanussi.„Trudno mi zebrać myśli, ponieważ Zosia była dla mnie bardzo ważnym człowiekiem, nie tylko jako artystka. Jeszcze nie tak dawno, parę miesięcy temu byłyśmy razem w Laskach, bo chciała pojechać do Matki Czackiej. Wspominałyśmy nasz czas. To niezwykła aktorka, zagrała wiele wspaniałych ról – powiedziała aktorka Maja Komorowska.Komorowska o Kucównie: Trudno zebrać myśliDodała, że razem z Kucówną wystąpiła w spektaklach Teatru Współczesnego w Warszawie – „Letycji i lubczyku” wg Petera Shaffera w reż. Macieja Englerta oraz w „Kwartecie” wg Ronalda Harwooda w reż. Zbigniewa Zapasiewicza. – Wspaniale się z nią pracowało, ale była też pedagogiem, którego studenci bardzo potrzebowali. Uczyła wiersza, na ogół zaczynała od „Pana Tadeusza”. Byłam na wszystkich jej egzaminach. Bardzo ceniłam to, co robiła ze studentami – przyznała aktorka.Zwróciła też uwagę na szeroką aktywność Kucówny, która była nie tylko aktorką, pedagogiem, ale też pisarką i społeczniczką. – Dom Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie wiele jej zawdzięcza. Urządzała go jak swój własny dom. Włożyła w to bardzo dużo serca. Będę o niej myśleć i pamiętać ją – podkreśliła Komorowska.