Dlaczego Polska do nich nie dołącza? Dwustronne porozumienia z Ukrainą zostały zawarte już przez wielu sojuszników wspierających ją w walce z rosyjską agresją, skupiają się m.in. na współpracy w obszarze bezpieczeństwa. Brak Polski wśród sygnatariuszy porozumienia jest dla wielu obserwatorów zastanawiający ze względu na jej postawę wobec Ukrainy od początku pełnowymiarowej inwazji. Takie porozumienia podpisały już m.in. Niemcy, Francja, Wielka Brytania. Ostatnim krajem, który podpisał takowe porozumienie, była w środę Finlandia.Prof. Roman Kuźniar z Uniwersytetu Warszawskiego rozwiewa wątpliwości. – Myślę, że w naszym przypadku czyn wyprzedził słowo pisane. Nikt nie może mieć najmniejszych wątpliwości w Europie i w Polsce, że Polska ogromnie dużo Ukrainie dała w sferze czysto militarnej – zaznacza.Choć Polska robi o wiele więcej niż inni w proporcji do swego potencjału - nadal nie przypieczętowała tego na piśmie. – Tam może być pewne zahamowanie wynikające z tego - to moja czysta spekulacja - że w Polsce myśli się o nowym traktacie polsko-ukraińskim, który zastąpiłby ten z 1992 r. - dodał profesor. Polska przed wstąpieniem do NATO (1999 r.) podpisała dwustronne traktaty o współpracy ze wszystkimi swoimi sąsiadami. Podpisany w 1992 r. traktat dwustronny z Ukrainą jest, w cenie prof. Kuźniara, „bardzo obszerny i dobry”. Tym niemniej może on zostać rozbudowany w związku z nową sytuacją. – Z całą pewnością nowy traktat jest możliwy i o tym się myśli u nas w MSZ i nie tylko – podkreśla.Porozumienie, nie federacjaRównocześnie profesor zaznacza, że nowy traktat nie powinien „iść aż tak daleko, jak niektórzy w ubiegłym roku proponowali”. - Mówię tu o pomysłach na jakąś federację z Ukrainą czy tego typu rzeczach, co jest zupełnie niepotrzebne, niemożliwe i bez sensu – powiedział ekspert. Odnosząc się do porozumień zawartych przez innych członków NATO z Kijowem, prof. Kuźniar powiedział, że „to, co inni zapisują w obecnych porozumieniach o współpracy w obszarze bezpieczeństwa z Ukrainą, w przypadku Polski znalazłoby się w tym wielkim i nowym traktacie dwustronnym, zastępującym traktat z 1992 roku”.Animozje, jakie pojawiały się od maja ub.r. pomiędzy Polską a Ukrainą, dotyczące tranzytu i handlu zbożem, mogą być jednak pewną przeszkodą do „większych przedsięwzięć”.– Te sprawy robią zły klimat dla większych przedsięwzięć. Natomiast jeżeli chodzi o kwestię zupełnie egzystencjalną, jaką są kwestie pomocy w sferze obronnej i militarnej, to one w najmniejszym stopniu nie cierpią. One są również dla Polski niesamowicie ważne i żadne tego rodzaju protesty (rolnicze) nie mogą i nie osłabią determinacji polskiego rządu w udzielaniu pomocy w sferze militarnej - zaznaczył prof. Kuźniar.Nie jest jasne, kiedy nowy traktat miałby wejść w życie i tym samym kiedy miałby zastąpić obowiązujący traktat z 1992 r. Profesor tłumaczy, że takiego rodzaju traktaty powstają w paru etapach, zaczynając od ogólnych ram i kończąc na poszczególnych ustaleniach. – Natomiast co do tego, że taki traktat powstanie, po polskiej stronie nie ma, jak myślę, żadnej wątpliwości tak jak i po stronie ukraińskiej. Obie strony są przekonane, że taka umowa jest im potrzebna – ocenił prof. Kuźniar.Profesor Roman Kuźniar był m.in. dyrektorem Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM) w latach 2005-2007 i doradcą prezydenta Bronisława Komorowskiego ds. międzynarodowych w latach 2010-2015. Obecnie oprócz wielu ról eksperckich w licznych fundacjach jest kierownikiem Katedry Studiów Strategicznych na wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego.