Jasny apel przed wyborami. W wyborach lokalnych zapadają decyzje dotyczące naszego miejsca zamieszkania. Jeśli nie pójdziemy na wybory, przestajemy mieć wpływ na to, jak będzie się rozwijała nasza okolica. Nie odbierajmy sobie tych przywilejów – komentuje psycholog, politolog prof. Agnieszka Turska-Kawa z Uniwersytetu Śląskiego. – Jednym z ważnych warunków aktywności politycznej jest uznanie polityki za wartościową dla obywatela sferę, w której może on realizować swoje osobiste cele. Trudno sobie wyobrazić, że zupełnie nas nie interesuje to, co dzieje się w naszym najbliższym otoczeniu. Głosowanie to w końcu nasz przywilej – mówi PAP prof. Agnieszka Turska-Kawa, dyrektorka Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Śląskiego, z wykształcenia politolog i psycholog.Na 7 kwietnia zaplanowane są wybory samorządowe. Według badaczki niezależnie od tego, ile dana osoba ma lat, czy mieszka w dużej miejscowości czy na wsi, jakie ma wykształcenie czy nawet jak bardzo interesuje się polityką – powinna zagłosować. – Wybory i tak się odbędą, czy w nich weźmiemy udział czy nie. Ale sprawy, które są już konsekwencją ich wyniku, dotyczą nas bezpośrednio i często są dla nas ważne – nowe inwestycje w naszej okolicy, zakres opieki przedszkolnej i szkolnej, komunikacja miejska, programy kulturalne itp. – wymienia ekspertka.„Decydujemy o miejscu, w którym mieszkamy”Jej zdaniem wybory lokalne są o tyle łatwiejsze – w porównaniu z innymi elekcjami – że decydujemy o sprawach, które dotyczą naszej najbliższej okolicy. – Polityka na wyższym poziomie jest często abstrakcyjna dla przeciętnego wyborcy, dotyka spraw, które bezpośrednio go nie interesują. W wyborach lokalnych jest inaczej. Decydujemy o miejscu, w którym mieszkamy. Odbierając sobie to prawo, przestajemy mieć wpływ na to, czy i jak będzie się rozwijała nasza okolica – dodaje badaczka.Zwraca uwagę, że zapewne nie ze wszystkiego jesteśmy zadowoleni w naszej okolicy - chcielibyśmy na przykład, aby w inny sposób dotowano infrastrukturę lub więcej uwagi zwracano na programy dla najmłodszych mieszkańców. Kampania wyborcza to idealny czas, by to zasygnalizować. – Politycy są bliżej niż kiedykolwiek. Organizują spotkania, zapraszają do rozmowy. Słuchają swoich potencjalnych wyborców bardziej niż kiedykolwiek. Wielu kandydatów startuje w wyborach po raz pierwszy, ale są też tacy, których znamy z ich dotychczasowej działalności. Uczestnicząc w kampanii możemy w ten sposób wyrazić swoje postawy wobec ich obserwowanej działalności, zapytać o dalsze plany – przekonuje prof. Turska-Kawa.Ekspertka namawia, żeby przygotować się do głosowania. – Wybory mimo wszystko są wymagające – udział w spotkaniach z politykami, poszukiwanie informacji, dyskusje z innymi mieszkańcami. Jednocześnie świadome głosowanie jest dzisiaj łatwiejsze niż kiedykolwiek – spora część kampanii dzieje się w mediach społecznościowych, tam też znajdziemy wiele informacji o kandydatach i ich programach. Oczywiście mamy też własne doświadczenia, bo w wyborach samorządowych na listach często są nasi sąsiedzi, których historie krzyżują się z naszymi – dodaje badaczka.Wiele osób podejmuje decyzję w ostatniej chwili, czasem nawet przy urnie wyborczej. – Jestem przekonana, że nikt z nas nie lubi być manipulowany. A pamiętajmy, że kiedy nie zdobywamy wiedzy, stajemy się bezbronni wobec różnych manipulacji wyborczych i wpadamy w rozmaite pułapki poznawcze. Dajemy się zwieść podobnym nazwiskom na listach, większą wagę przykładamy do tzw. jedynek, podążamy za sloganami na plakatach wyborczych – zwraca uwagę prof. Turska-Kawa.„Głosowanie jest naszym przywilejem”I uczula na to, że w elekcjach lokalnych zdecydowanie każdy głos ma znaczenie. – Historia wielokrotnie pokazała nam, że wybory rozstrzygały się różnicą kilku czy kilkunastu głosów. W 2018 roku w gminie Dalików dosłownie jeden głos zdecydował o tym, że rządzący od 20 lat w Paweł Szymczak (PSL) przegrał wyścig o ten urząd z kontrkandydatem z partii Porozumienie – przypomina prof. Turska-Kawa.Psycholog zwraca uwagę, że wybory dają dużą dawkę emocji. Mobilizują ludzi także poznawczo i behawioralnie. Kiedy wygrywamy, odczuwamy poczucie satysfakcji, kiedy przegrywamy – jest w nas czasem żal, złość, ale jest też motywacja, która zwiększa naszą czujność na podejmowane przez władze decyzje i działania. Prof. Turska-Kawa zauważa, że „to ważny krok w stronę budowania społeczności obywatelskiej – świadomej i ukierunkowanej na ważne dla wspólnoty cele”.Jeśli ktoś jednak zdecyduje się na bierność wyborczą – trudno mu będzie później narzekać na to, kto i jak rządzi w jego miejscowości. – Odbierając sobie prawo wyboru swoich przedstawicieli w organach władzy samorządowej, dajemy innym prawo do decydowania za nas. Nadal będziemy częścią tego systemu, tylko będzie on coraz bardziej odbiegał od naszych oczekiwań i potrzeb. Głosowanie jest naszym przywilejem i chciejmy z niego skorzystać – podsumowuje badaczka.Czytaj także: Pierwsze wyniki exit poll, komentarze – kulisy wieczoru wyborczego TVP Info [WIDEO]