Naprawy zaatakowanych rafinerii może potrwać „sporo czasu”. Ukraińskie ostrzały rafinerii w Rosji mogły zakłócić około 15 proc. zdolności produkcyjnych tych zakładów – podała w agencja Reutera, powołując się na proszącego o zachowanie anonimowości przedstawiciela NATO. „Jeśli chodzi o szkody, to ostrzały prawdopodobnie zakłóciły ponad 10, może ponad 15 proc. zdolności produkcyjnych rafinerii rosyjskich. Naprawy, zależnie od skali szkód, mogą zająć sporo czasu” – powiedział przedstawiciel NATO. Zauważył, że „coraz mniej tego rodzaju (obiektów) infrastruktury energetycznej i krytycznej w Rosji pozostaje bezpiecznych”. Oficjele rosyjscy - jak dodaje Reuters - zapewniali, że rafinerie uszkodzone w atakach wznowią zwykłą pracę do pierwszych dni czerwca. Przedstawiciel NATO powiedział również, że Rosja w obliczu ciężkich strat na Ukrainie werbuje co miesiąc około 30 tys. ludzi. Nadal ma też znaczącą przewagę nad zaatakowaną Ukrainą pod względem amunicji, ludzi i sprzętu. Niemniej jest mało prawdopodobne, by w krótkiej perspektywie mogła dokonać znaczącego przełomu na froncie. „Żadna znacząca operacja ofensywna nie jest możliwa bez kolejnej mobilizacji na dużą skalę” – powiedział rozmówca Reutersa. Dodał, że również Rosji brakuje amunicji. W marcu ukraiński wywiad wojskowy (HUR) i Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) potwierdziły, że dokonały uderzeń w rafinerie m.in. w Sławiańsku w Kraju Krasnodarskim, Nowoszachtyńsku w obwodzie rostowskim, a także w Riazaniu, Kstowie w regionie niżnienowogrodzkim i w Kirszach w obwodzie leningradzkim. Media z Rosji i Ukrainy informowały też o nalotach na rafinerie w Syzraniu i Nowokujbyszewsku w regionie samarskim oraz o pożarze w pobliżu elektrowni cieplnej w Petersburgu.