Skandal pod Lublinem. Jeden z nauczycieli w szkole podstawowej w Miłocinie pod Lublinem przyznał się do molestowania uczennic. Sprawę długo zamiatała pod dywan dyrektorka placówki. Pomogła dopiero interwencja rodziców w jednej z lokalnych gazet. Sprawę, która wstrząsnęła malutkim Miłocinem (gm. Wojciechów), jeszcze w lutym opisano na łamach „Kuriera Lubelskiego”. Do gazety zgłosili się zdesperowani rodzice, którzy zarzucili jednemu z nauczycieli molestowanie ich córek. – Ocierał się, dotykał dziewczynki po piersiach i miejscach intymnych – mówili, cytowani przez dziennik. Dalej może wykonywać zawódSprawę zgłoszono na policję, do Urzędu Gminy Wojciechów oraz kuratorium oświaty. Natychmiast wzięto się za przesłuchiwanie świadków, a wobec nauczyciela rozpoczęto postępowanie wyjaśniające. W środę (3 kwietnia) podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej u wojewody lubelskiego, kurator Tomasz Szabłowski poinformował, że podejrzewany pedagog przyznał się do zarzucanych mu czynów. Kłopot w tym, że dyrektorka placówki rozwiązała z nim umowę za porozumieniem stron – oznacza to, że dokumenty ma „czyste” i z powodzeniem może wykonywać zawód gdziekolwiek indziej. O ile już tego nie robi.To właśnie pani dyrektor miała przez długi czas „kryć” nauczyciela. Ignorowała skargi, wyśmiewała, a im więcej pojawiało się zarzutów, że jeden z jej pracowników dopuszcza się haniebnych czynów, tym… więcej otrzymywał lekcji. – Zachowywała się tak, by sprawę wygasić, tuszować lub zamiatać pod dywan. Teraz najważniejsze jest zapewnienie dzieciom bezpieczeństwa i komfortu psychicznego. Nawiązaliśmy kontakt z Fundacją Sempre a Frente, która zajmuje się wsparciem psychologicznym dla takich osób – mówił Krzysztof Komorski, wojewoda lubelski. Kuriozalne przesłuchaniaTrwają przesłuchania, w których uczestniczą m.in. dzieci i nauczyciele, ale też… pani dyrektor. – Nie wiem, jak to możliwe, że dyrektorka bierze udział w przesłuchaniach nauczycieli, których później spotyka na szkolnym korytarzu i podczas pracy wyżywa się na nich za to, że zeznawali przeciwko niej. W efekcie większość nauczycieli poszła na zwolnienie lekarskie, by nie konfrontować się z dyrektorką i w szkole brakuje pedagogów – burzy się jeden z rodziców, anonimowo cytowany przez „Kurier…”. – Wielokrotnie rozmawialiśmy o tym z wójtem, który odprawia nas z kwitkiem i ewidentnie stoi po stronie dyrekcji Artur Markowski, wójt gminy Wojciechów, miał być wielokrotnie proszony – zarówno przez rodziców, jak i kuratora oświaty – o zawieszenie pani dyrektor w czynnościach do zakończenia postępowania, by nie mogła brać udziału w przesłuchaniach. Ten postanowił jednak nie robić nic.Wójt na L4Efekt? Cierpią nie tylko nauczyciele, ale przede wszystkim dzieci, które nie mogą w spokoju przygotowywać się do egzaminów. Przez długie tygodnie brakowało pedagogów, a rodzice skarżyli się, że lekcje rozpoczynały się o 12, a kończyły… godzinę później, bo nie było komu uczyć, a przedmioty trzeba było odwoływać. Sprawa trwa, choć wyjaśnienie jest już coraz bliżej. Wójt od dziś przebywa na zwolnieniu lekarskim.