Dziś przypada Światowy Dzień Zwierząt Bezdomnych. Dziś przypada Światowy Dzień Bezdomnych Zwierząt. Portal tvp.info rozmawiał z posłanką Katarzyną Piekarską. To ona w 1997 roku wnosiła projekt obowiązującej do dziś ustawy o ochronie zwierząt. Dziś jest jedną z najbardziej aktywnych osób w polskim Parlamencie, jeśli chodzi o ochronę praw zwierząt. W rozmowie z naszym portalem parlamentarzystka mówi o tym, co udało się już zrobić, co trzeba poprawić, a co koniecznie zmienić. Marcin Krężelok (tvp.info): Można powiedzieć, że ustawa o ochronie zwierząt z 1997 r. to pani „dziecko”. Czy jest aktualna także dzisiaj – po blisko 30 latach? Posłanka Katarzyna Piekarska: Ta ustawa zastąpiła rozporządzenie prezydenta z lat XX. ubiegłego wieku. Ona była z pewnością ewenementem i ustawą bardzo oczekiwaną, ponieważ sami ludzie pisali listy do mnie w tej sprawie. Paradoksalnie dziś jest o wiele trudniej. A problem jest spory, bo w Polsce zarejestrowanych jest w schroniskach dla zwierząt ponad 100 tysięcy psów i kotów. To gigantyczna liczba zwierząt. Schroniska pękają w szwach i dlatego trzeba przyjąć rozwiązania, które nie są kontrowersyjne. W trakcie zeszłej kadencji było zgłoszonych kilka projektów ustaw, a wśród nich nie tylko słynna „Piątka dla zwierząt” , lecz także późniejszy projekt ustawy złożony przez KO dotyczący zakazu używania fajerwerków. Kiedy ustawa była uchwalana to stanowiła coś nowatorskiego i przełomowego. Ale świat się zmienia, idzie do przodu i nasze pojmowanie roli zwierząt w naszym życiu też się zmienia. Zmiany w tej ustawie, choć była już kilkukrotnie nowelizowana są koniecznością.M.K.:Uda się coś zmienić w tej kadencji?Wiem, że rząd rozpoczął pracę nad obligatoryjnym czipowaniem zwierząt towarzyszących, co wynika z rozporządzenia unijnego. To jest dopiero pierwszy, choć bardzo ważny krok w przeciwdziałaniu bezdomności. Bezdomność jest chyba największym problemem, jeśli chodzi o prawa zwierząt. Kolejnym problemem jest kastracja zwierząt, które nie są przeznaczone do dalszej hodowli. Ten proces trzeba rozpocząć, choć zapewne zabierze to sporo czasu. M.K.: W ustawie pojawia się sformułowanie, że zwierzę nie jest rzeczą. To był chyba nowy sposób mówienia o zwierzętach? K.P.: To sformułowanie wymyślił i zapis zaproponował Jacek Bożyk z Fundacji Gaja. To, że zapis pojawił się w ustawie zawdzięczamy ogólnopolskiej akcji, która miała na celu starania o wpisanie takiego sformułowania. Myślę sobie i jest mi z tego powodu bardzo przykro, że pewnie dzisiaj nie udałoby się tego wpisać. M.K.: Dlaczego?Wszystkie zmiany, które pojawiają się w ustawie o ochronie zwierząt i poprawiają ich los, nawet nie „ruszając” zwierząt gospodarskich budzą niepokój wśród rolników, którzy wyrażają obawy o to, że następnym krokiem będą zmiany dotyczące zwierząt gospodarskich. A moim zdaniem nie ma tutaj żadnego konfliktu z rolnikami. Oni sami przyznają, że kochają swoje zwierzęta, więc na pewne zmiany powinni przystać. Przecież trzymanie psów na łańcuchu jest dziś kompletnym anachronizmem. Wiadomo, że nie każdy pies śpi w łóżku, a część psów śpi na podwórku, ale należy zastąpić łańcuch odpowiednio dużym wybiegiem. Konieczny jest zapis, mówiący o tym, że zwierzęta te powinny być wyprowadzane przynajmniej raz dziennie. I, co gwarantuje już ustawa, zabezpieczone przed zmiennymi warunkami pogodowymi. M.K.: Nadal trzeba uwrażliwiać ludzi na tematy związane ze zwierzętami?K.P.: Myślę, że tak. Dlatego trzeba od najmłodszych lat mówić o zwierzętach, ich potrzebach... Wywiązujemy się z tego w sposób niewystarczający. Rozmawiałam z panią ministrą Lubnauer, która odpowiada za programy nauczania, o wprowadzeniu – tu nie chodzi o odrębny przedmiot – pewnych elementów z zakresu ochrony zwierząt, żeby nauczyciele mieli możliwość ściągnięcia gotowych scenariuszy lekcji. Bardzo dobre scenariusze przygotował m.in. Tom Justyniarski, który ma w tym względzie duże doświadczenie, bo jeździ po szkołach.M.K. : Odchudzamy program nauczania, likwidujemy prace domowe i... dokładamy treści o ochronie zwierząt? Czy to się może udać?K.P. Nie chodzi o to, żeby dokładać dzieciom jakieś ciężary, ale by np. na godzinie wychowawczej udałoby się zorganizować szczególnie dla najmłodszych uczniów programy, które uczą szacunku do otaczającego nas świata, do przyrody, ale także empatii do zwierząt. Mam nadzieję, że w nowej podstawie programowej, która jest obecnie na etapie przygotowania, znajdzie się w większym stopniu art. 8 omawianej przez nas ustawy.Muszę powiedzieć, że w minionej kadencji również byłam u ministra Czarnka i udało się go przekonać do tego, by wpisać na listę lektur jedną z takich książek. Przekonałam go, że warto by ona ponownie stała się lekturą. Chodzi o „Psie troski” wspomnianego już Toma Justyniarskiego. Chcę zauważyć, że jest wiele osób, które w swoich gminach podejmują właśnie inicjatywę takich lekcji, by przedstawić dzieciom i młodzieży elementarne informacje jak np. poetka Barbara Borzymowska. M.K. A co z prawem? Czy nie jest tak, że łatwiej np. prokuratorowi umorzyć postępowanie w związku ze znęcaniem się nad zwierzętami, bo to przecież „tylko pies” czy „tylko kot”?K.P: Taka postawa powoduje bezkarność i kolejne akty znęcania się nad zwierzętami. Trzeba jednak powiedzieć, że to się zaczęło już zmieniać, ponieważ zapadają wyroki bezwzględnego więzienia za znęcanie się nad zwierzętami. Rozmawiałam również na ten temat z panem wiceministrem sprawiedliwości Krzysztofem Śmiszkiem. On jest otwarty, żeby coś w tej sprawie zmienić. Chciałam powiedzieć jedną bardzo istotną rzecz, która jest związana z obchodami dzisiejszego Światowego Dnia Bezdomnych Zwierząt, z uwagi na nasze – w głównej mierze – kundelki. Wkrótce mamy wybory samorządowe i one z punktu widzenia ochrony zwierząt, zwłaszcza zwierząt bezdomnych są bardzo ważne. Opieka nad bezdomnymi zwierzętami to zadanie własne gminy i to gminy ustalają corocznie plan ochrony tych zwierząt bezdomnych. Widziałam takie plany roczne, gdzie na dokarmianie kotów wolnożyjących przeznaczano na rok 100 zł. Wydaje mi się, że od tego kogo wybierzemy, będzie zależał los tych bezdomnych stworzeń i to czy gmina będzie coś z tym problemem robiła czy nie. To jest też kwestia tego, że to gmina wybiera schroniska i często dokonuje wyboru najtańszych. Ci, którym leży na sercu dobro zwierząt powinni po prostu pytać kandydatów o to, co zrobią dla zwierząt. Warto o tym pamiętać. M.K. Czy zostały uczynione jakiekolwiek kroki zmierzające do zwalczania problemu pseudohodowli, które w ostatnim czasie wyrastają jak grzyby po deszczu? K.P. Trzeba przygotować nową ustawę. To jest do rozważenia czy to powinna być nowa ustawa czy dział w ustawie o ochronie zwierząt dotyczące psów i kotów rasowych. Kilkanaście lat temu, gdy zmieniano ustawę o ochronie zwierząt zlikwidowano monopol ZKWP, ale nie wprowadzono wtedy tak naprawdę żadnych zabezpieczeń, które umożliwiałyby kontrole tych hodowli pod względem dobrostanu zwierząt. Kwestie kynologiczne są ważne dla związków kynologicznych. Natomiast uważam, że państwo powinno przede wszystkim zapewnić dobrostan zwierząt. Na przykład stworzyć listę hodowli. Rozwiązań jest kilka, ale trzeba wprowadzić pewne mechanizmy, które będą strzegły dobrostanu zwierząt. To jest kluczowe. To jest także oszustwo konsumenta, bo ktoś kupuje takiego psa w dobrej wierze, a dostaje zwierzę które jest chore, które jest obarczone szeregiem chorób. Te zwierzęta są często przechowywane w koszmarnych warunkach: suka rodzi cały czas, aż nie padnie. Gdyby konsumenci, ta osoba, która kupuje przyjaciela w dobrej wierze, widziała w jakich warunkach często te zwierzęta przebywają to nie chciałaby pomnażać tego cierpienia. Szczególnie w przypadku małych piesków– maltańczyków, yorków czy shitzu – one są umieszczane w małych klatkach po kilka osobników i później te klatki są nakładane jedna na drugą, wchodzą na siebie. Ludzie kupują potem, bo to przecież małe, słodkie pieski. Ale to jest okupione gigantycznym cierpieniem suki, która rodzi za każdym razem jak ma cieczkę, a później jest gdzieś porzucana. Uważam, że psy powinny być kupowane w miejscach hodowli, a nie przez internet. To powinno być zabronione. Ustawa z 1997 rokuZwierzę nie jest rzeczą, a człowiek winny jest mu poszanowanie i właściwą opiekę – tak można sparafrazować ustawę o ochronie zwierząt z 1997 roku. Porzucanie zwierząt domowych jest częstym i poważnym problemem. Zanim kupimy zwierzę powinniśmy się poważnie zastanowić nad wieloma sprawami. Pierwszą rzeczą, którą warto rozważyć jest adopcja. W polskich schroniskach przebywa aż 100 tys. psów i kotów. Psy czy koty ze schroniska tak naprawdę niczym nie różnią się od tych z hodowli. Choć często mogą wymagać więcej opieki i czułości to odpłacają się jeszcze większą miłością i przywiązaniem. Jeśli jednak zdecydujemy się na zakup psa lub kota to koniecznie musimy sprawdzić czy hodowla jest zarejestrowana w odpowiednim związku hodowców. W przeciwnym razie możemy trafić na tzw. pseudohodowlę (zwaną również „patohodowlą”). Ustawa o ochronie zwierząt zakazuje kupna i sprzedaży zwierząt w takich miejscach, a także na targowiskach.Psy i koty z pseudohodowli przetrzymywane są w straszliwych warunkach. O wiele częściej narażone są na choroby genetyczne. Pseudohodowle mogą kusić znacznie niższą ceną, ale kupując zwierzęta w takich miejscach, wspieramy ich przestępczą działalność. Należy również pamiętać, że wydatki na psa czy kota nie kończą się wraz z jego zakupem. Powinniśmy rozważyć czy stać nas na wizyty u weterynarza, odpowiednie zabiegi, wyżywienie, leki, środki pielęgnacji etc. Warto pamiętać, że są to obowiązki, które należą do posiadaczy czworonogów.Co jeśli spotkamy na ulicy bezdomne zwierzę? Powinniśmy to zgłosić najbliższemu schronisku dla zwierząt, straży gminnej lub policji. Zapobieganie bezdomności zwierząt i zapewnienie opieki bezdomnym zwierzętom oraz ich wyłapywanie należy do zadań własnych gmin.