Kuriozalna sytuacja. Radomiak przegrywał z Puszczą Niepołomice, jeden z jego piłkarzy dostał czerwoną kartkę, a chwilę później... bramkarz strzelił wyrównującego gola. Takie rzeczy tylko w Ekstraklasie. Powiedzieć, że to sytuacja niecodzienna to nie powiedzieć nic. Gabriel Kobylak, 22-letni bramkarz Radomiaka, wybijał piłkę sprzed swojego pola karnego, gdzieś przed siebie, „byle jak najdalej”, w żadnym razie nie z intencją, by pokonać swojego vis-a-vis, 19-letniego Oliwiera Zycha. Na nieszczęście młodego bramkarza Puszczy, piłka leciała szybko, odbiła się niefortunnie i spadła tak, że nie był już w stanie wygarnąć ją sprzed własnej linii bramkowej. Padł gol, jakiego nie tylko na polskich, ale i światowych boiskach nie widuje się zbyt często... Trafienie to tym cenniejsze, że dające Radomiakowi cenny remis w starciu z Puszczą.Ostatnim bramkarzem, który strzelił gola w Ekstraklasie, był Sebastian Nowak z Termaliki Bruk-Bet Nieciecza w 2016 roku. Jego gol dał drużynie remis w meczu z Wisłą Kraków