Krok od tragedii. Jeden z mieszkańców Radomia cudem uniknął tragedii. Gdy przejeżdżał przez wiadukt w stronę centrum, na wysokości ul. Grzecznarowskiego, nagle na jego Skodę spadł fragment betonowego stropu. Skończyło się na poważnym wgnieceniu auta i krótkiej wizycie w szpitalu. Mogło znacznie gorzej. W świąteczny piątek, tuż po godz. 15, 30-letni mieszkaniec Radomia jechał swoją srebrną skodą w stronę centrum. Nagle, zupełnie znienacka, na jego samochód spadł mający kilka metrów kwadratowych fragment poszycia stropu. Szczęście w nieszczęściu: kierowca jechał sam, bo w największym stopniu „oberwał” fragment w okolicach fotela pasażera. Kierowca został przewieziony na obserwację do szpitala, z którego niedługo później wyszedł. Choć nikomu nic się nie stało, wśród mieszkańców Radomia zapanowało niemałe poruszenie. Jak poinformował Mateusz Tyczyński, wiceprezydent miasta, fragmenty tynku, które mogą stanowić zagrożenie, zostaną usunięte ze stropu. – Obiekty tego typu poddawane są corocznym przeglądom wykonywanym przez fachowców z uprawnieniami. Ostatni przegląd miał miejsce jesienią – napisał na Facebooku. Ruch przywrócono jeszcze tego samego dnia.