Jaki kształt sceny politycznej? Niedzielne wybory lokalne w Turcji zdecydują o losie opozycji i kształcie sceny politycznej w tym kraju – mówi ekspertka Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) Zuzanna Krzyżanowska. Głównymi tematami kampanii były kryzys gospodarczy i zabezpieczenia na wypadek trzęsienia ziemi. Podczas tych ważnych dla Turcji wyborów oczy obserwatorów są zwrócone zwłaszcza na Stambuł, najważniejsze pod względem politycznym miasto kraju, i na stołeczną Ankarę – zaznacza analityczka.– To są miasta, w których (w poprzednich wyborach lokalnych – red.) w 2019 roku tureckiej opozycji udało się zdobyć władzę i od tego czasu wiadomym jest, że rządząca Turcją od ponad 20 lat Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) pod władzą prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana będzie chciała te miasta ponownie dla siebie zyskać – mówi Krzyżanowska.Władza nad Stambułem ma również charakter symboliczny. – Jest takie powiedzenie, że kto wygrywa w Stambule, wygrywa w Turcji. Sam Erdogan zaczynał swoją karierę polityczną jako burmistrz Stambułu, więc na poziomie symbolicznym to ma duże znaczenie – dodaje.Ekspertka podkreśla, że tureckie społeczeństwo jest "bardzo mocno rozpolitykowane i bardzo interesuje się tymi wyborami", "temperatura jest cały czas wysoka". W niedzielnych wyborach frekwencja będzie najprawdopodobniej o kilka punktów procentowych niższa niż podczas ubiegłorocznych wyborów prezydenckich i parlamentarnych, gdy wyniosła ponad 88 proc. - prognozuje analityczka.Według Krzyżanowskiej wybory lokalne zdecydują o losie opozycji i kształcie sceny politycznej w Turcji.Ekspertka zaznacza, że wybory nie będą raczej miały przełożenia na politykę międzynarodową Turcji. Władze lokalne nie mają takich kompetencji, by wpływać na politykę zagraniczną, zaś następne wybory prezydenckie i parlamentarne są zaplanowane dopiero na 2028 rok – zauważa.Jak ocenia, w porównaniu do zeszłorocznej kampanii poprzedzającej wybory prezydenckie i parlamentarne, tegoroczna kampania przebiegła dość spokojnie. Wybrzmiewały w niej zarówno tematy ogólnokrajowe, przede wszystkim szalejący kryzys gospodarczy, który zwłaszcza w dużych miastach przekłada się na znaczny wzrost kosztów życia, jak i lokalne, np. związane z inwestycjami infrastrukturalnymi.Główne tematy kampaniiW Stambule ważnym tematem były zabezpieczenia przeciwko trzęsieniom ziemi. Krzyżanowska przypomina, że w ubiegłym roku doszło do tragicznego w skutkach trzęsienia ziemi w południowo-wschodniej Turcji. W strefie zagrożenia sejsmicznego jest cały kraj, a naukowcy przewidują, że w najbliższym czasie ziemia może się zatrząść w okolicy Morza Marmara, czyli w sąsiedztwie liczącego 16 mln mieszkańców Stambułu.Temat zabezpieczeń na wypadek tego rodzaju kataklizmu był podnoszony przez partię rządzącą, która jako kandydata na burmistrza miasta wysunęła Murata Kuruma, byłego ministra środowiska, który zajmował się tym tematem - kontynuuje ekspertka.Głównym rywalem Kuruma jest obecny burmistrz Stambułu Ekrem Imamoglu z opozycyjnej Republikańskiej Partii Ludowej (CHP).Sondaże przedwyborcze wskazywały na przewagę kilku punktów procentowych na korzyść CHP w kluczowych miastach kraju – Stambule, Ankarze i Izmirze. Analityczka zaznacza przy tym, że jest sceptyczna wobec tureckich sondaży, gdyż np. rok temu również wynikała z nich przewaga opozycji, zaś rezultat okazał się inny.W trakcie kampanii Erdogan zapowiedział, że będą to jego ostatnie wybory. – Ja bym się do jego deklaracji nie przywiązywała. Ta deklaracja została wypowiedziana w gorącym przedwyborczym okresie. Partia AKP dostrzega, że ma coraz większą trudność w pozyskiwaniu wyborców, jej poparcie może się okazać niewystarczające do przejęcia władzy w największych miastach – kontynuuje ekspertka.Erdogan zaangażował się w kampanię wyborczą, uczestniczył w mityngach w całym kraju wraz z ministrami, którzy w Stambule agitowali na rzecz Kuruma - podkreśla ekspertka, przyznając, że podobnie robili liderzy innych partii.Tureccy dziennikarze spekulują, że jeżeli obozowi rządzącemu uda się odzyskać główne miasta, będzie to oznaczało dalszą konsolidację jego władzy – oddaje analityczka OSW. W tym przypadku niewykluczone jest, że prezydent będzie chciał rozpisać referendum w sprawie zmiany konstytucji. Tego scenariusza nie uważa się jednak za wysoce prawdopodobny.