Żadna z 11 osób nie wyraziła chęci pokierowania rządem. Bułgarski prezydent po zakończonych konsultacjach z kandydatami na funkcję premiera rządu technicznego ma nie lada problem. Wiele wskazuje na to, że nikt z wyznaczonego przez konstytucję grona osób nie chce wziąć tej pracy. Po drugim dniu konsultacji z kandydatami bułgarski prezydent Rumen Radew ma coraz więcej pytań niż odpowiedzi. Tutejsza konstytucja zamyka do jedenastu osób grono tych, którzy mogą kierować rządem do czasów przedterminowych wyborów. Na razie jednak nikt z tego grona nie zdecydował się zostać premierem. Szef i wiceszefowie banku centralnego twierdzą, że nie powinni wchodzić do polityki i wolą zajmować się na przykład wprowadzeniem kraju do strefy euro. Woli StrasburgRzecznik praw obywatelskich Diana Kowaczewa poinformowała z kolei, że została wybrana na sędzię Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i za kilkanaście dni wyjeżdża do Strasburga. Niewiadomą jest postawa wiceprezesów Izby Obrachunkowej, którzy po wyjściu od prezydenta odmówili komentarza. W tej sytuacji prezydent ani nie wyznaczył tymczasowego premiera, ani daty kolejnych - szóstych w ostatnich trzech latach - wyborów. Posłowie rządzącej przez ostatnie dziewięć miesięcy koalicji zdają się dostrzegać problem. Dziś uchwalili, że osoby pełniące funkcję premiera technicznego mogą wziąć bezpłatny urlop na ten czas.