„Z księdzem Twardowskim miałam niezły sen”. Z księdzem Twardowskim miałam niezły sen, który nie jest księdzem tylko młodym chłopakiem. I on mówi: o, zobacz, to jest mój kolega ze szkoły, poznajcie się, możecie sobie potem porozmawiać – o kulisach, trudnościach i zbiegach okoliczności pracy biografa w „Rozmowach (nie)wygodnych” opowiada autorka biografii i reportaży Magdalena Grzebałkowska. Pytana przez Mariusza Szczygła o to, co przeszkadza biografistom, przyznaje: „WW – Wielkie Wdowy. To jest prawdziwy problem”. Cała rozmowa już w wielkanocną sobotę 30 marca o godz. 17:30 w TVP Info. Kto kogo zdradza w biografii? Co ludzie próbują ukryć przed światem? Dlaczego nie mówią prawdy? O tajemnicach bohaterów swoich książek, ale i ciekawych zbiegach okoliczności w procesie pisania biografii – o tym wszystkim w „Rozmowach (nie)wygodnych” opowiada Magdalena Grzebałkowska, autorka biografii księdza Jana Twardowskiego, Zdzisława i Tomasza Beksińskich oraz Krzysztofa Komedy. Szczygieł: Twardowski mógłby cię pozwaćProwadzący rozmowę Mariusz Szczygieł już na początku prowokuje: „Ja myślę, że gdyby ksiądz Jan Twardowski, ukochany poeta wielu, przeczytał twoją biografię swojej osoby to mógłby cię pozwać do sądu”. Wytyka rozmówczyni pisanie o „słabym punkcie” legendarnego kapłana-poety – czyli braku włosów i… udawaniu, że je ma.– Boże, ale on to robił tak nieumiejętnie. Biedny. Ja go kocham, tego księdza – przyznaje biografka. Podkreśla przy tym, że nawet te wątki osobowości Twardowskiego opisywała „z czułością”. „Zakochałam się w nim jako w człowieku”– Podchodziłam do tego księdza jak do jeża, bo ja z księżmi... to tak za bardzo nie jest mi po drodze. A zakochałam się w nim jako w człowieku, nie w księdzu, bo był świetnych człowiekiem – mówi autorka w programie „Rozmowy (nie)wygodne”. Rozmówczyni Mariusza Szczygła przyznaje, że zdarza się, że śnią jej się bohaterzy jej biografii. – Trudno, żeby mi się nie śnili, prawda? – ocenia. – Z księdzem Twardowskim miałam niezły sen. To było niesamowite. Idziemy, słuchaj, przedwojenną Warszawą, ulicą Elektoralną, bo tam mieszkał ksiądz Twardowski, a ja miałam wtedy straszny problem, żeby cokolwiek zdobyć z jego dzieciństwa. No bo wiesz, ksiądz Twardowski żył prawie sto lat, urodził się w 1914 czy 1916 roku, już nie pamiętam; no więc żeby zdobyć jego kolegów z dzieciństwa – no to jest prawie niemożliwe. I idziemy z księdzem Twardowskim, który nie jest księdzem, który jest młodym chłopakiem, ulicą Elektoralną, idzie mnóstwo ludzi naprzeciwko nas w tym śnie, i on mówi: o, zobacz, to jest mój kolega ze szkoły, poznajcie się, możecie sobie potem porozmawiać, to jest moja koleżanka, to jest pani ze sklepu i mi tych ludzi przedstawia… – opisuje bohaterka „Rozmów (nie) wygodnych”.„»Wielkie Wdowy« okopane pod spiżowymi pomnikami mężów”Gospodarz programu dopytuje o to, co przeszkadza biografistom. – Ja mam takie wrażenie, że znane osoby, sławne, ludzie o jakimś dużym dorobku twórczym po śmierci mają zawsze taką lub takiego strażnika, strażniczkę pamięci, że jest ktoś, kto po prostu uważa, że wie wszystko o tej osobie, ma na nią monopol w pamiętaniu i wszyscy inni nie wiedzą tego, co wie ten strażnik lub strażniczka, ale ten strażnik lub strażniczka nie powie – zauważa Szczygieł.Grzebałkowska ma na to swoje określenie: „Wielkie Wdowy”. – To jest prawdziwy problem, ponieważ one rozbijają obóz, namioty pod spiżowymi pomnikami swoich mężów i nie dopuszczają, okopują się i nie dopuszczają – przyznaje. Dodaje przy tym, że ponieważ sama przeważnie pisze o mężczyznach, przeważnie są to wdowy, choć zna też przykład „Wielkiego Wdowca”. – Ale tu chodzi o ten mechanizm: nie dopuszczę, sama nie napiszę albo sam nie napiszę, wam nie powiem, wy próbujcie, a jak napiszecie to was przyblokuję – dodaje.Zobacz także: „Rozmowy (nie)wygodne” z Katarzyną Nosowską. „Po odrzuceniu dekoracji jesteśmy sobie bliscy”